Rozdział XI

„Uwięzieni… gdzie?”


Zelgadis zmierzał ciemnym korytarzem w stronę małego pokoju na poddaszu. Z dołu dochodziły go stłumione rozmowy przyjezdnych i wrzaski jakiejś niezadowolonej kobiety. Ostatecznie musiał przyznać, że z pewnością nie było to najlepsze miejsce dla wybrednych damulek. Odpadający ze ścian tynk, wilgoć w pokojach i szczury, choć na to ostatnie właściciel gospody zdecydowanie zaprzeczał. Nagle gwar został przerwany przez uderzenie zegara, który obwieścił nadejście północy. Zdenerwowany młodzieniec spojrzał na godzinę i przyspieszył kroku, by już po chwili stanowczo pchnąć drzwi prowadzące do swojego celu.

– Dobrze, że już jesteś. – Usłyszał na powitanie.

– Gdzie księga? – zaczął bez ogródek i przeszukał pomieszczenie stalowym wzrokiem.

– Tu ją mam. – Yuuki wstała z krzesła i położyła wolumin na małym stoliku. – Jesteście tego pewni? – dodała dla przekonania, ale w odpowiedzi dostała tylko kiwnięcie głową. – Dobrze więc…

Lina i Gourry podnieśli się ze starej, narożnej sofy i stanęli tuż obok Zelgadisa. Tymczasem Mizu podszedł do drzwi i z cichym skrzypnięciem, zamknął je na klucz.

– Gotowi? – zapytała z przejęciem Yuuki.

– Zawsze… – mruknął Gourry i odruchowo złapał za rękojeść swojego miecza.

– Kiedy otworze księgę musicie „wskoczyć” do środka! No, to na trzy!

– To zaczyna mnie przerażać… – szepnęła Lina i nerwowo przestąpiła z nogi, na nogę.

– Raz! – Padło nagle.

Zelgadis przełknął głośno ślinę…

– Dwa!

Powoli zaczynał rozumieć niebezpieczeństwo sytuacji i ryzyko, którego się podjął…

– I…!

A może jeszcze się wycofać?

– Trzy!

Yuuki szarpnęła za okładkę i otworzyła przejście. Stronice zaszeleściły niebezpiecznie, targane jakąś niewidzialną siłą, by po chwili błysnąć oślepiającym światłem i ponownie uwolnić demona…

***

            Dziewczyna zerwała się z krzykiem na swoim posłaniu. Oddech zastygł w jej piersi zupełnie tak, jak gdyby bał się wyjrzeć na świat. Chłodne powietrze powoli i ostrożnie przedzierało się przez płuca, targane niespokojnym rytmem. Po chwili jej wątłym ciałem wstrząsnęły dreszcze, a w oczach pojawiły się łzy.

– To tylko zły sen… – szepnęła do siebie, chcąc jednocześnie uspokoić łomot serca.

Krople zimnego potu spływały po jej twarzy, a ubranie nieprzyjemnie przylgnęło do pleców.

– Akama…? – Nagłe pytanie zgasło w ciemności, pozostając bez odpowiedzi.

Zawstydzona dziewczyna spuściła głowę w dół. Niezręczną ciszę przerwało ciche westchnienie. Chłopak dobrze wiedział, że w tych momentach rozmowy są nieznaczące, jednak trudno było mu znaleźć inny sposób. Bez słowa wstał i usiadł obok skulonej w mroku postaci.

– Kirei zostaw mnie!

Panna zamierzała już wstać, gdy chłopak chwycił ją za rękę i ponownie przyciągnął do siebie.

– To nie takie proste! – powiedział z triumfalnym uśmiechem, jednak i ten, jak wszystko pozytywne na tym świecie, szybko zniknął, gdy młodzieniec wyczuł pod palcami coś lepkiego. – Znowu krwawią… – stwierdził ponuro, przyglądając się nadgarstkom Akamy.

– I co z tego? – odburknęła dziewczyna.

– Naprawdę ci to wisi, czy tylko starasz się udawać taką obojętność? – Uważnie przyglądał się błękitnym oczom towarzyszki.

– Ja… eh…

– Tak myślałem. – Uśmiechnął się pod nosem i ponownie skierował wzrok na dłonie przyjaciółki. – Boli? – zapytał, ostrożnie dotykając rany.

– Ass! – Twarz Akamy wykrzywiła się w grymasie.

– Tak myślałem… – mruknął. – Czekaj, trzeba będzie opatrzyć – dokończył, wstając
i odwracając się w stronę komody.

– Kirei wychodzi na to, że z ciebie to taka chodząca księga przepowiedni! Po co się pytasz, skoro znasz odpowiedzi? – zadrwiła z chłopaka, który szukał czegoś w nocnej szafce.

– A widzisz! I to świadczy tylko o tym, że powinnaś się mnie słuchać! – Zaśmiał się i rozwinął jeden z bandaży.

– Chciałbyś!

– Czy ja wiem? To byłoby trochę nudne, gdybyś jak wszyscy inni, robiła to, co każę. Ty jesteś inna…

– Kirei, ja…

– Śniło ci się coś, prawda? – zapytał nagle, ponownie siadając na łóżku.

– Tak… – Zdziwiona spojrzała na niego. Dlaczego zmienił temat? No tak, w końcu przerabiali to wiele razy…

– Więc?

– Ach, wybacz zamyśliłam się! Więc nie pamiętam dokładnie. Śniło mi się… ktoś…

***

            Zelgadis powoli odzyskiwał przytomność. Wszystko działo się tak szybko i teraz zdawało się być tylko ciągiem mglistych zdarzeń. Yuuki otwierająca przejście, pojawiający się demon, a nawet Lina, która w ostatniej chwili postanowiła zrezygnować z „wycieczki” do innego wymiaru. Warto dodać, że z pewnością by jej się to udało, gdyby nie fakt, że drzwi zamknięte były na klucz.

– Aj, umieram! – zawyła Lina, podnosząc się z ziemi i otrzepując z pyłu. – Zel, jesteś cały?

– Tak, chyba tak – odpowiedział, wstając. – Lighting – mruknął pod nosem i po chwili w jego dłoni zalśniła kula światła.

– Gourry… – Czarodziejka spojrzała w miejsce, w którym jeszcze przed chwilą stał blondyn…
– Hej! Gdzie jest Gourry?! – Nie było go tam.

– Lina uspokój się! Na pewno poszedł się rozejrzeć albo coś…

– Zel, czy ty się przypadkiem nie uderzyłeś w głowę podczas upadku?! Rozejrzeć?! Tutaj! Ślepy jesteś czy jak?! – Lina była naprawdę zdenerwowana.

Zelgadis, który do tej pory był zajęty rozdarciem na swojej koszuli, podniósł wzrok. Od razu zrozumiał, o czym mówi Lina. Miasto, w którym byli, albo raczej jego pozostałości, nie jednego przyprawiłyby o dreszcz. Stare, walące się budynki z powybijanymi szybami i napływające zewsząd uczucie pustki. Obraz nędzy i rozpaczy, wyłaniający się spoza gęstej mgły. Kiedy Zelgadis spojrzał w niebo, przez chwilę wydawało mu się, że został zawieszony w próżni. Na sklepieniu nie dostrzegł żadnych błysków gwiazd czy księżyca. Czy tak wyglądają tu noce?

– Gourry! Gourry! – Zdenerwowanie czarodziejki przerodziło się teraz w histerię.

– Lina, patrz! – zawołał Zelgadis, który nagle dostrzegł w oddali dziwne światło.

Oboje ruszyli biegiem w jego kierunku. Po przebyciu kilkunastu metrów zza mgły ukazała się postać wysokiego blondyna. Gourry stał odwrócony plecami do nich i wpatrywał się w coś przed sobą.

– Gourry, idioto! – Lina podeszła do niego i z wyrzutem uderzyła go w plecy. – Czy ty mnie
w ogóle słuchasz?! – wrzasnęła, widząc, że chłopak ją ignoruje. – Hej! – Zamierzała stanąć naprzeciw przyjaciela, jednak nagły ruch ręki zatrzymał ją w pół kroku.

– Patrz… – szepnął nagle Gourry.

Zdezorientowana czarodziejka spojrzała we wskazanym kierunku, jednak nie za bardzo zrozumiała, co miałaby tam zobaczyć.

– Gourry, ale ja tam nic nie widzę… – stwierdziła.

– No właśnie! – odkrzyknął. – Zobacz! – Chwycił za jej dłoń, którą kontrolowała zaklęcie światła i skierował na ich stopy. – Widzisz?!

– Ja… – urwała. – Czy tak wygląda koniec świata?

Lina i Gourry stali na skraju… nie za bardzo wiedzieli, na skraju czego się znaleźli. Pod sobą mieli tylko pustkę, czarną otchłań, a miasto wydawało się być na niej zawieszone.

– Nie do końca – wyjaśnił Zelgadis, który już zdążył zapoznać się z sytuacją. – Zobaczcie, to miasto zawieszone jest na łańcuchach!

Zelgadis miał racje. Miasto zawieszone było na łańcuchach, które jak jadowite węże wiły się po całej okolicy, podzwaniając groźnie.

– Hej wy!

Cała trójka odwróciła się szybko w stronę, z której dochodził obcy głos.

– A więc są tu jacyś ludzie – mruknęła Lina.

– Nawet nie próbujcie stawiać oporu!

– Oporu? – zdziwił się Zelgadis. – O czym on gada?

Po chwili z ciemności wyłoniły się sylwetki pięciu, groźnie wyglądających mężczyzn. W rękach trzymali lampy naftowe i miecze.

– Chłopaki, jak dobrze was widzieć! – zaczęła rudowłosa z dziwnym uśmiechem na twarzy.

– Stój wysłanniku demona! Nas nie oszukacie! – krzyknął nieznajomy, kiedy Lina spróbowała podejść.

– Wysłanniku demona? – zdziwiła się. – O czym wy mówicie?

– Nie dam się tak łatwo nabrać! Zginiesz potworze!

– Potworze? – Brew dziewczyny drgnęła niebezpieczne.

– Łatwo się poznać na takich jak wy – zadrwił jeden z mężczyzn i wyciągnął swój miecz.

– Skoro tak chcecie, to chyba nie mam wyboru – szepnęła do siebie i przygotowała się do rzucenia zaklęcia.

– Lina nie może… – zaczął Zelgadis, jednak w tym momencie został ugodzony czyimś ostrzem. Gdyby nie jego kamienna skóra z pewnością skończyłoby się to gorzej niż tylko rozerwanym ubraniem.

– Zel! Dość tego! – wrzasnęła Lina. – Fireball!

– Co?! – Gourry rozszerzył oczy ze zdziwienia.

– Fireball! Fireball! – krzyczała ruda, machając rękami, jednak nic się nie działo. – Moja magia…? – Spojrzała na swoje dłonie.

– Moja też nie działa! – krzyknął Zel gdzieś z oddali, zajęty walką na miecze.

– Mój miecz! – Gourry trzymał w dłoni miecz światła, który zamiast jasnej poświaty był teraz zupełnie czarny.

– Nie działa? – zdziwiła się czarodziejka. – Ale Lighting przecież działało!

Nie trzeba było długo czekać, aż cała trójka została obezwładniona. Cały trójka znaczy Lina, ale w związku z nożem przyłożonym do jej krtani, Zelgadis i Gourry też musieli złożyć broń.

– Co z nimi robimy? – zapytał jeden z mężczyzn.

– Sam nie wiem – odparł ten, który trzymał Linę. – Wydają się być inni… Bierzemy ich, niech Kirei rozsądzi!

***

            Nagłe pukanie przerwało rozmowę. Kirei spojrzał w stronę drzwi.

– Zaczekaj, sprawdzę, o co chodzi – zwrócił się do Akamy z uśmiechem.

Po otworzeniu w drzwiach zobaczył dobrze mu znaną osobę. Szef straży nocnej wyglądał na dość przejętego.

– Stało się coś? – zapytał Kirei.

– Panie, znaleźliśmy kogoś, podejrzewamy, że to nowi wysłannicy demona, ale nie jesteśmy pewni…

– Akama wybacz, muszę – wyjaśnił i wyszedł z pokoju.

Zelgadis, Gourry i Lina siedzieli, związani pośrodku dużej sali. Cały wystrój przypominał wnętrze starej świątyni.

– Lina, co się stało z naszą magią? – szepnął Zelgadis.

– Nie wiem, ale miecz Gourry’ego też się nie sprawdził!

– To oni – wskazał mężczyzna, wchodząc do sali.

Kirei podszedł bliżej i przyglądał się uważnie całej trójce. Oczywiście zatrzymał swój wzrok na Zelgadisie, cóż w końcu nie codziennie się widzi chimerę…

– Dziwnie wyglądacie – stwierdził po prostu z szerokim uśmiechem.

– A myślałam, że to Gourry jest prymitywem… – mruknęła ironicznie Lina.

– Kim jesteście? – kontynuował Kirei.

– I tak nam nie uwierzysz – prychnął pogardliwie Zelgadis.

– Skoro tak twierdzisz, to chyba nie ma sensu dalej ciągnąć tej szopki – stwierdził. – Chociaż twoja postać jest szczególnie interesująca. – Usiadł naprzeciw Zela. – Nie wyglądacie na wysłanników demona. No, ale skoro nie chcecie gadać, to jestem zmuszony pozbyć się was…

– Kirei, nie! – Dziewczyna stała w progu i przyglądała się całej scenie.

– Akama? Co jest? – zdziwił się Kirei.

Zelgadis przez chwilę pomyślał, że to poniżające, aby dziewczyna stawała w jego obronie, jednak gdy podniósł na nią wzrok…

– Amelia…? – szepnął zszokowany.

***

Ohayo! ^_^

Odpowiadając na pytania:

  1. Tak żyję, jak widać ;P
  2. Nie pisałam i nie odwiedziałam waszych blogów, ponieważ miałam dużo na głowie! Co prawda później zachorowałam, ale podczas choroby moje szare komórki nie pracują, a pisać bez sensu, na siłe to bzdura. ;] Mam nadzieję, że wybaczycie.
  3. Wasze strony owiedzę jutro. ^^ Ale nie obiecuje, że uda mi się od razu nadrobić zaległości u wszystkich! :(
  4. Zapraszam na nowy rozdział. ^^
Updated: 16 Listopad 2022 — 23:58

44 Comments

Add a Comment
  1. *_* WOW!!! świetne! Napewno śnił jej sie Zel ;p Ale czemu krwawi!? Ahh , i jestem ciekawa co teraz Zel zrobi gdy już znalazł ukachaną, ale w rękach innego xD Ale szczery tekst puścił blondasek – Dziwnie wyglondacie xDNo i jeszcze ten momet rozpaczy Liny ;pNo i wykorzystałąś pomysł z brakiem mocy ^^mam nadzieje że news szybko sie pokaże ;*

    1. Zaraz w ramionach innego xD Narazie nic nie wiadomo poza tym Amelia przecież z nim nie jest ;]

  2. Tajemniczo się zrobiło ^^ Ten świat, do którego się przenieśli…Mmmm masz u mnie dużego plusa za pomysł z łańcuchami. ;]A ta dziewczyna z krwawiącym nadgarstkami to Amelia?PS super , że wróciłaś ;]

    1. Heh no tak miałam małą przerwe w pisaniu, ale poprostu nie miałam czasu. Do tego później stwierdziłam, że nie mam o czym pisać xD Tak tamta dziewczyna to Amelia ;] Ciszę się, że spodobał się pomysł :) A u ciebie kiedy pierwszy rozdział?

      1. Jest napisany, ale nie poprawiony. aktualnie jestem chora więc może jakoś się z nim uporam.Szczerze mówiąc planowałam go wrzucić w następny piątek ;]

        1. Ujj choroba? Ja to przerabiałam w zeszłym tygodniu tylko, że w moim przypadku choroba=nie myślę ;P Piątek mówisz? Późno trochę no ale w końcu liczy się jakość więc pewnie warto poczekać ^^

          1. Tak piątek i to nie ten tylko następny xDPonieważ mam sporo spraw do załatwienia o_O ale postaram się pokombinować i wrzucić ciut wcześniej.

          2. Następny piątek?! Ło ale dałaś sobie czasu 😉 Licze że warto będzie czekać, chociaż znając twoje możliwości to napewno ^^

          3. Pochlebiasz mi ;p ale w obecnej sytuacji będzie mi ciężko ze stylem ;]PS i kto tu mówi o czasie publikacji xD

          4. Ej nie czepiaj się! xD Ja przynajmniej mam to samo opowiadanie! O! xD ;]

  3. ciekawe czemu nadgarstki Amelii krwawią. I jak zareaguje Zel na jej obecność 😉 Mam nadzieję, że na następny rozdział nie będziemy musieli czekać aż tyle ^^’, bo robi się ciekawie.

    1. Ach witam! ^_^ Właśnie jestem w trakcie nadrabiania zaległości u ciebie :) A co do nadgarstków to wszystko się wyjaśni jeszcze ^^ NAstępny rozdział powinien być szybciej 😉

  4. Przerwać w takim momencie!! To naprawdę Amelia? Jeśli tak, to dlaczego mówią na nią Akama? Wszystko zrobiło się bardzo tajemnicze… już nie mogę się doczekać dalszych notek. Sytuacja jest naprawdę ciekawa. Jak zawsze zresztą :) Podziwiam Cię za talent i umiejętność budowania napięcia :-) Pozdrawiam i życzę weny.

    1. Witam! ^_^Tak, to naprawdę Amelia, a w następnej notce wyjaśnie dlaczego na nią mówią inaczej. W każdym razie bardzo dziękuje za miłe słowa! Czy talen to bym nie powiedziała, ale bardzo się staram i wkładam w to opowiadanie dużo swojego serca i czesu :) Bardzo się cieszę, że tu zaglądasz, bo szczerze musze powiedzieć, że twoje komentarze są dla mnie jednymi z tych ważniejszych ^^ Poprostu wiem, że zaglądasz tu, bo naprawdę to czytasz i, no cóż twierdzisz, że ci się podoba xD Więc wielkie dzięki za to! ^^ A wena się bardzo przyda, jak zawsze ;>

  5. Świetny rozdział. Końcówka była dosyć niespodziewana xD Co do mojego bloga to faktycznie, na razie nie mam czasu dodawać czegoś nowego. Ale myśle, że to sie niedługo zmieni

    1. Może spróbowałabyś coś napisać o tej nowej serii Slayers Revolution? Jest się czego doczepić ^^

  6. hej!NA wstępie chciałam podziękować za wszystkie komentarze Dziękuję xDgenialny rozdział, świetnie wyszło ci ujęcie ich wahania podczas odliczania, ciekawe czy uda im się uratować Amelię, pozdrawiam u mnie kolejna ostatnia już cześć fanficka.

    1. KOmentarze zostawiłam, bo jak mówię, że nadrabiam zaległości to naprawdę czytam poprzednie notki ^^ Dzięki za komentarz :* OSTATNI ROZDZIAŁ?! No nie co ty gadasz? Musisz zrobić jakieś przedłużenie serii! ^^

  7. Amelia? No nieźle, ale się porobiło! Przyznaje, że większości nie pojełam, ale mam nadzieje, że wyjaśnisz to w kolejnych notkach 😉 Ale się zrobiło ciekawie! Nie mogę się doczekac następnego rozdziału :) Pozdro 😉

    1. Tak, spokojnie wszystko wyjaśnie ^_^ Narazie miałobyć tajemniczo ;D Wybacz, że jeszcze nie zajżałam do ciebie, ale nadrabiam zaległości i wszystkich zgodnie z listą w linkach xD

  8. O kurcze! Ten pomysł z łąńcuchami był genialny!Aż nie mogę się dozekać kolejnej notki :)Pozdrawiam! ^^

    1. Dzięki ^^ Kolejna część napewno niedługo :)

  9. U mnie nowa część pozdrawiam

  10. Końcówka mnie rozbroiła. To było naprawde świetne ! Kiedy czytam twoje rozdziały to te emcoje… nie da się tego opisać. to jest całkiem inne uczucie niz gdy czytam blogi z naruto , albo jakies inne. Po prostu wspaniale !

  11. Super. Naprawdę wszytkie rozdziały są dobre. Bardzo miło się je czyta i aż nie mogę się doczekać nowych. U mnie wreszcie też pojawił się nowy rozdział. Zapraszam na http://konoha-po-powrocie.blog.on et.pl/

  12. mara5@poczta.onet.pl

    Hej :)Na http://www.nie-warto-przejmowac-sie-tym-na-co-nie-mamy-wplywu.blog.onet.pl pojawiła się nowa notka. Jak znajdziesz czas, to wpadnij i przeczytaj 😉

  13. Zapraszam do mnie na nowy rozdział.

  14. Pozdrawiam u mnie nowa notka xD

    1. Tak, kochana wszystkie zaległości mam już nadrobione ^^ Szkoda, że zakończyłaś tamto opowiadanie ale widzę, że zapowiada się ciekawa kontunuacja! :)

  15. Dziwny ten drugi świat. A to miasto na łańcuchach… przypomina mi coś, co kiedyś „śniło się” Amelii. I kiedy ona u licha zdążyła dostać drugą osobowość i imię?

    1. Haha a tedy że jeden dzień na ich świecie to rok na świecie piątego filaru xD Ale o tym będę pisać w następnej notce więc spoko 😉

    1. Ty mnie tu o takich smutnych notkach nawet nie informuj bo się policzymy! xD 😉

  16. wiii ale jajca ^^ hmmmm cekawe co się stanie i o co chodziło z tym krwawieniem, i ciekawe czemu Amelia tak dobrze zna tego gościa ^^

  17. i nowa notka u mnie. Chyba nie musiałaś długo czekać :P^^

  18. pozdrawiam u mnie nowy rozdział xD

  19. Lina Inverse bez swoich mocy xD łoj;/Ciekawie to sie ciagnie^^ PoZDRaWiAM:)animanganiacy.blog.onet.pl

  20. naprawdę fajny i zaskakujący rozdział – ciekawa jestem, jak Amelia znalazła sie w tym świecie?

  21. hermiona_draco@poczta.onet.pl

    nie tyle rozleniwił tylko szkoła mi żyć nie daje muszę coś naskrobać ale to trudna sztuka przy takim nawale pracy :)

  22. To była Amelia?! Teraz to mnie całkowicie zaskoczyłaś ^^ Jak ona znalazła się u tego Kirei’a? I w ogóle co to za miasto i dlaczego to istny obraz nędzy i rozpaczy? Jejku ja nie mogę wytrzymać ze ciekawości… Tyle tajemnic… Proszę pisz szybko next… Pozdrawiam

  23. Skończyłaś w najciekawszym momencie! Dlaczego Kirei nazywa Amelię Akamą? Te nadgarstki… Sen… Miasto zawieszone na łańcuchach… Wszystko to jest wspaniałe i świetnie napisane. Brawa! A tak właściwie to miałam o Linie całkiem inne zdanie… Nie sądziłam, że będzie chciała zrezygnować. Czekam niecierpliwie na następną część!!! PozdrawiamPs: przepraszam, że tak późno komentuję, ale obowiązki szkolne zwaliły mi się lawiną na łeb:)

  24. News Zapraszam !

  25. u mnei news serdecznie zapraszam

  26. u mnie news a co z Tobą?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

© 2018 Frontier Theme