Rozdział LVIII

„Dom”

Kiedy wybiegł z Dworu Śmierci na horyzoncie majaczył już nowy dzień. Wzdrygnął się pod nieprzyjemnym chłodem poranka i natychmiast pognał w kierunku grupy przyjaciół, których energia była dla niego wyraźnie wyczuwalna w panującej dookoła ciszy. W powietrzu czaiło się coś jeszcze, coś niepokojącego, niczym niewypowiedziana groza, która lada moment miała się zmaterializować nabierając rzeczywistych kształtów. Wiedział, że pozostało niewiele czasu nim demony ruszą za nimi.

– Zel! – Nirali dostrzegła go jako pierwsza i natychmiast wyszła na spotkanie witając szczelnym uściskiem. – Jesteś cały… – odetchnęła z ulgą.

Zelgadis delikatnie odsunął dziewczynę, po czym poważnie spojrzał na pozostałych.  Starał się trzymać pewnie, wyglądać na zdecydowanego, ale sam przed sobą musiał przyznać, że jedyne o czym mógł teraz myśleć, to zdarzenie, którego właśnie doświadczył i powrót do ludzkiego ciała…

– Znajdźmy bezpieczne miejsce do przeprowadzenia rytuału i wynośmy się stąd – polecił stanowczo prześlizgując się spojrzeniem po twarzach przyjaciół, aby ostatecznie zatrzymać wzrok na Amelii, która wyglądała na szczerze zdziwioną obecnością i zachowaniem Nirali. We wcześniejszym zamieszaniu, pewnie nawet nie zwróciła na białowłosą szczególnej uwagi, a wyjaśnień przecież jeszcze nie słyszała.

– Co? – pierwsza otrząsnęła się Lina. Pokręciła nerwowo głową i rozejrzała się zdezorientowana. – Mamy odejść? Teraz? – czarodziejka natychmiast zrozumiała o jakim rytuale mówił Zelgadis. Chciał otworzyć przejście i wrócić do ich świata.

– Lina, nie możemy tu dłużej zostać. To zbyt niebezpieczne – stwierdził poważnie.

– Wiem, ale… – przyjaciółka zamilkła w pół słowa. – Zel, to przecież twoja siostra… – zaczęła ponownie Lina, tym razem spoglądając niepewnie na Nirali. Jednocześnie Amelia otworzyła usta w zdziwieniu.

– Siostra? – wypaliła księżniczka w przypływie jeszcze większego szoku. – Ale to przecież ty! Byłaś wtedy z demonem, zaatakowałaś mnie kilka dni temu! – wyrzuciła oskarżycielsko w kierunku Nirali mając na myśli sytuacje, kiedy ta powstrzymała Amelię przed samodzielną wędrówką tuż po pierwszym ataku Iry oraz kiedy wraz z nim była zmuszona do atakowania ich grupy.

– Zaatakowałam? – Nirali roześmiała się cicho. – O nie, ja jedynie starałam się uchronić cię przed popełnieniem błędu – stwierdziła spokojnie. – Zbierajmy się, jeszcze znajdziemy chwilę na rozmowę – uśmiechnęła się lekko, łapiąc stojącego obok Eryka za rękę.

– Nirali, będziesz w stanie zabrać nas stąd przy pomocy teleportacji? –  wtrącił szybko Zelgadis.

– Wszystkich? – odparła niepewnie.

– Tak, możliwie szybko… – Zel obrzucił pozostawiony za plecami Dwór Śmierci jeszcze jednym nerwowym spojrzeniem. Spodziewał się, że lada chwila zaczną być ścigani, a stan w jakim obecnie byli pozostawiał wiele do życzenia. Całą noc spędzili wdrażając w życie plan schwytania Jashe i uwolnienia Amelii i Eryka, przy okazji prawie całkowicie wykorzystując moce Tamaki’ego, który teraz ledwie trzymał się na nogach. Nie mieliby zbyt dużych szans uciekając na piechotę.

– Dobrze… – odparła ostatecznie czarodziejka, po chwili wahania. – Choć uprzedzam, że po wszystkim nie wstanę pewnie przez dwa dni. Ustawcie się w kolejkę, zaraz wracam – uśmiechnęła się żartobliwie, po czym już po chwili zniknęła z pola widzenia wraz z Erykiem.

***

Zelgadis od razu rozpoznał miejsce, do którego przyprowadziła ich Nirali. Był to ten sam niewielki, zagracony pokój, w którym rozmawiał z nią po raz pierwszy. Musiał przyznać, że od tamtej pory nic się tu nie zmieniło, może poza kolejną przybyłą warstwą kurzu, która szczelnie opatulała wszelkie meble. Samotny regał pod ścianą nadal dumnie wznosił setki opasłych woluminów oprawionych w skórę wyszywaną piękną kaligrafią, a tuż naprzeciw, w cieniu pokoju, skryła się miękka sofa z dwoma fotelami do kompletu. Stolik znajdujący się nieopodal i symbole na nim wyryte był dokładnie tym, z którego Zelgadis poznał prawdziwą historię otaczającego ich świata. Przez zaciągnięte zasłony w pomieszczeniu panował półmrok, pachniało starością i kurzem. Zanim Nirali zdążyła wrócić z ostatnim z towarzyszy Zelgadis cicho podszedł do jedynego w pokoju okna, odrzucając w bok ciężki materiał i otwierając je na oścież, tym samym sprawiając, że znajdujące się obok zabytkowe pianino odetchnęło pierwszymi oznakami świtu wraz z nim. Jednocześnie z cichym trzaskiem tuż za jego plecami zmaterializowała się Nirali wraz z Gourry’m.

– Co to za miejsce? – podjął Gourry rozglądając się z zainteresowaniem po pomieszczeniu. Nirali zamiast odpowiedzi jedynie oddychała ciężko zgięta w pół, uniosła dłoń w geście prosząc o chwilę na złapanie oddechu po tak licznych teleportacjach, jednak zamiast niej niespodziewanie odezwał się Eryk:

– Dom… – mruknął cicho podchodząc do wiekowego pianina i gładząc z czułością nakrywę instrumentu.

Delikatny dotyk wręcz boleśnie kontrastował z dotychczasowym wyglądem młodzieńca. Po trzech latach w niewoli ciało, jak i zapewne psychika Eryka uległy nieodwracalnym zmianom. Szczątkowe odzienie, które jeszcze jakimś cudem trzymało się na wychudzonej sylwetce z ledwością skrywało powstałe w tym czasie liczne blizny i rany. Twarz chłopaka niknęła pod burzą splątanych, ciemnych włosów nie pozwalając przyjrzeć się wyrazowi jego piwnych oczu. Zelgadis poruszył się niespokojnie odwracając wzrok speszony. Miał wrażenie, że w tej scenie było coś nieuchwytnie intymnego.

– Rozgośćcie się – powiedziała wreszcie Nirali przerywając krępującą ciszę, chociaż cały czas z dokładnością śledziła ruchy ukochanego. – Zaparzę herbaty – dodała, jednocześnie wyciągając dłoń do Eryka, a po chwili oboje opuścili izbę.

– Co teraz? – zapytała cicho Lina.

– Odpoczniemy i przygotujemy się do przeprowadzenia rytuału – stwierdził machinalnie Zelgadis obserwując chmury za oknem.

Maya westchnęła cicho i podtrzymując Tamaki’ego pomogła mu usiąść na niewielkiej sofie, na którą opadł ciężko.

– Przepraszam – stwierdził chłopak starając się zabrzmieć pogodnie – Ale chyba przez jakiś czas nie będę w stanie pomóc – dokończył.

– Daj spokój, świetnie się spisałeś – odpowiedział Gourry siadając na jednym z foteli naprzeciwko. – Gdyby nie ty, nie zdołalibyśmy oszukać demonów – Tamaki przytaknął, chociaż nie wyglądał na do końca przekonanego słowami szermierza.

– Nie panuje jeszcze nad… – Tamaki urwał zmieszany. – Nad mocą Kireia… – dodał cicho. – Wydaje mi się, że kiedy założyłem pieczęć wiążącą na Złodzieja Dusz to trochę się przeforsowałem… Później jeszcze tak długa Iluzja…

– Najważniejsze, że się udało – podsumowała Lina siadając na jednym z podłokietników fotela obok Gourry’ego.

Między zgromadzonymi znów zapadła ciężka cisza. Zelgadis gestem dłoni zaprosił, aby Amelia także usiadła na drugim z foteli, po czym sam oparł się o jego brzeg. W milczeniu przyglądał się żłobieniom na niewielkim stoliku myśląc o tym, że to tu wszystko się zaczęło. Tu dowiedział się skąd tak naprawdę pochodzi… Tu Nirali dowiedziała się kim jest. W ciągu ostatnich dni wydarzyło się tak wiele, że sam się dziwił jakim cudem dawali radę przeć na przód. Owszem, bywali wcześniej w trudnych sytuacjach, ale teraz… Kirei, Daiki, Lillya nie żyją. Kapłani nigdy już nie będą w stanie przywrócić pierwotnej formy Boskiego Władcy, nawet gdyby mogli spróbować i gdyby ten bydlak Xellos nie ukradł im Łzy Matki Koszmarów sprzed nosa… Amelia go nie pamięta, a na dodatek okazała się być profetą, chociaż Zelgadis nie był jeszcze w stanie ocenić czy jest to dla niej niebezpieczne… Tymczasem demony już wiedziały o Bliźniaczych Ostrzach i Zelgadis był pewien, że zrobią wszystko, aby to wykorzystać. Właściwie to on już wiedział, że ma rację… Łącznie z daniem mu tego, czego tak pragnął… Kiedy Nirali wróciła do pokoju, bez słowa postawiła tacę z przygotowaną dla wszystkich herbatą na niewielkim stoliku, tym samym zakrywając wyrysowane na nim symbole. Po chwili ponownie wyszła tylko po to, aby wrócić z dwoma dodatkowymi stołkami do siedzenia dla siebie i Zelgadisa, które ustawiła obok. Zelgadis nie czekając na dodatkowe zaproszenie jako pierwszy sięgnął po przygotowany trunek siadając.

– A więc naprawdę jesteś spokrewniona z Zelgadisem? – zagadnęła w końcu Amelia również sięgając po kubek. Nirali przytaknęła cicho.

– To mój brat bliźniak – odpowiedziała spokojnie. – Przepraszam, że wtedy wraz z Irą was zaatakowałam. To z powodu Eryka… – zaczęła cicho podnosząc wzrok na Mayę, która poruszyła się niespokojnie pod ciężarem jej spojrzenia. Po tym, kiedy wszyscy mogli zobaczyć Eryka, chyba nikt z nich nie miał wątpliwości, że chciała go ratować.

– Cóż… – zaczęła Maya. – Cały ten czas uważaliśmy, że po prostu nas zdradziliście przechodząc wraz z Erykiem na stronę demonów – stwierdziła w zamyśleniu. – Dlaczego nam nie powiedziałaś? Nie poprosiłaś o pomoc? – Zelgadis zauważył, że chociaż Maya starała się brzmieć na opanowaną to w jej głosie wyczuwalne było rozczarowanie. – Z twojej ręki zginęło wielu naszych towarzyszy…

– Nie miałam wyboru – odpowiedziała szczerze, przecierając dłońmi twarz, aby zebrać się w sobie. – Mniej więcej trzy lata temu, kiedy należeliśmy jeszcze do grupy zbieraczy, zaatakował nas Ira. W trakcie walki rozpoznał mój miecz… Porwał Eryka i zagroził, że go zabije jeśli nie będę wykonywać ich rozkazów… – wyznała boleśnie.

– Miecz? – wtrąciła Amelia z konsternacją, a Zelgadis uprzytomnił sobie, że kiedy wyjaśniali to pozostałym, Amelii już z nimi nie było…

– Widzisz Amelio – zaczął chimera w odpowiedzi. – To nie tylko tak, że Nirali jest moją krewną. Pamiętasz tą legendę o piątym filarze powtarzaną przez wszystkich? To właśnie ja i Nirali jesteśmy dziedzicami Bliźniaczych Ostrzy. Demony niestety już o tym wiedzą, a według Nirali to chęć odnalezienia drugiego z nich była właściwym powodem, dla którego chciały przedostać się do innych wymiarów. Wedle opowieści ta broń zdolna jest zniszczyć samą Matkę Koszmarów i właśnie dlatego demony tak jej pragną – wyznał szczerze.

– Zaraz! Czy to oznacza, że dopóki tu jesteś nie mają już powodu, aby podróżować do innych wymiarów?! Ale mówiłeś wcześniej, że nie chciałeś, aby to kapłani dowiedzieli się o twoim mieczu? – wypaliła zdenerwowana Lina prostując się na siedzeniu.

– Cóż… – odparł zmieszany Zelgadis. – Bo to prawda. Nie chciałem, aby ktokolwiek się o tym dowiedział. Obawiałem się, że każda ze stron może zechcieć wykorzystać nas do własnych celów – wyznał szczerze, jednocześnie ciesząc się w duchu, że chociaż teraz mogli sobie zaufać.

– Czyli, tak właściwie, demony nie ścigają już Amelii jako klucza, a ciebie i Nirali… – podsumowała rozumnie Lina.

– Tak, co wcale nie oznacza, że Eryk i Amelia są bezpieczni – podjęła Nirali.

– Nie będziemy, dopóki demony mogą wykorzystać ich bliskich do szantażu – wtrącił niespodziewanie Eryk dołączając do rozmowy.

Stał w progu w nowym ubraniu, chociaż i to było na niego wyraźnie za duże, a spod koszulki wyraźnie odznaczały się wystające obojczyki. Mokre włosy zaczesane w tył ukazywały zapadniętą, szarą twarz i Zelgadis przeraził się, że Amelia mogłaby kiedykolwiek skończyć jak on. Nirali bez słowa ustąpiła mu miejsca na zajmowanym wcześniej stołku sama siadając na skraju kanapy.

– Czegoś nie rozumiem… – zaczął Gourry. – Skoro wszyscy chcieliby wykorzystać wasze miecze, nie prościej byłoby was po prostu zabić i je zabrać? Po co zadawać sobie tyle trudu, aby kogoś szantażować poprzez jego bliskich?

– Wiele razy się nad tym zastanawiałam – przyznała cicho Nirali. – Aż pewnego dnia wykrzyczałam do Iry, aby mnie po prostu zabił. To było tuż po tym, kiedy opowiadał mi co Jashe robi z Erykiem… – głos czarodziejki załamał się niebezpiecznie, dopiero kiedy Eryk pocieszająco ścisnął jej ramię odważyła się kontynuować. – Powiedział mi wtedy, że nie może tego zrobić. Nie ma pewności, czy miecze nie stałyby się bezużyteczne po śmierci posiadacza. Ostatecznie, legenda mówi o tym, że mieczy nie mogła odebrać nawet sama Matka Koszmarów i dlatego musiała odesłać Zelgadisa do innego wymiaru. Pewnie sama mogłaby nas zabić, ale… myślę, że już wtedy była bardzo nieszczęśliwa… – stwierdziła przygnębiona. – Cały jej ukochany filar ogarnęło zniszczenie, tak wiele śmierci…

– Jeśli faktycznie była przekonana, że zniszczyła demona, to nie miała powodu, aby zabijać niewinne dzieci – dodała Lina dokonując w myślach chłodnej kalkulacji. – Teraz pewnie i tak się nie dowiemy… – stwierdziła w zamyśleniu. Zelgadis przytaknął milcząco pogrążając się na powrót we własnych myślach podobnie jak pozostali.

– Skoro mamy tak potężną broń, nie moglibyśmy po prostu zabić wszystkich demonów? Zamiast uciekać? – zapytał nagle Gourry ściągając na nowo uwagę rozmówców.

– Gourry… – zaczęła Lina przecierając twarz ze zmęczeniem. – A co jeśli oni znowu kogoś porwą?

– Nie pozwolimy na to – odpowiedział stanowczo szermierz prostując się w fotelu.

Maya uśmiechnęła się nieśmiało.

– Doceniam, że chcesz nam pomóc – zaczęła kapłanka – Ale trzeba wiedzieć, kiedy przestać… Kiedy stąd odejdziecie, może uda nam się z Nirali coś wymyślić – dokończyła z nadzieją patrząc na białowłosą.

– Oczywiście nie poddam się po tym, co zrobili Erykowi, ale samotny miecz nie różni się niczym od zwykłego oręża… – wyjaśniła Nirali. – Nawet posiadając dwa, wątpię abyśmy z Zelgadisem byli w stanie wykorzystać ich prawdziwy potencjał. Co prawda udało się nam ubić jednego z tych drani…

– Jak to wam? – zauważył przytomnie Tamaki, spoglądając na Zelgadisa i Nirali pytającym wzrokiem. Chimera odchrząknął głośno.

– Nie powiedziałem wam całej prawdy o śmierci Kireia – stwierdził skonsternowany. Był to zdecydowanie temat, do którego nie miał ochoty wracać, ale ostatecznie uznał, że nie miał już wyboru. – Kiedy Ira nas zaatakował i zostaliśmy sami z Kireiem, Nirali ostatecznie przyłączyła się do nas umożliwiając zabicie demona… Dopiero kolejnego ranka zjawił się Jashe… Tak naprawdę przyszedł wtedy po Nirali, a Rei… Uratował ją… – wyznał nie wdając się jednak w szczegóły bolesnej opowieści.

Zelgadis zerknął szybko na siedzącą obok Amelię spodziewając się, że zobaczy gniew na jej twarzy z powodu kolejnego oszustwa, ale ta wyrażała jedynie zmęczenie i rezygnację. Odetchnął ciężko zastanawiając się, kiedy wreszcie nie będzie musiał dłużej wszystkich okłamywać. Cieszył się, że chociaż teraz mógł oddać towarzyszom część należnej im prawdy. Nirali spuściła głowę w poczuciu winy.

– Myślę, że nie zrobiłby tego, gdyby wcześniej nie dowiedział się, że jesteśmy posiadaczami Bliźniaczych Ostrzy… – powiedziała cicho.

– A więc tak… – mruknęła Maya, chociaż słowa kierowała bardziej do siebie.

– Skoro już sobie tak rozmawiamy, to i ja powinienem wam o czymś powiedzieć… – zaczął nagle Eryk ochrypłym głosem. – Spotkałem Amelię, rok temu – wyznał oceniając reakcje księżniczki uważnym wzrokiem. – Domyśliłem się już, że Amelia niczego nie pamięta. Gdyby pamiętała, to z pewnością nie ratowalibyście mnie tak chętnie…

– Rok temu? – powtórzyła zdziwiona Nirali. – Czyżbyście spotkali się wcześniej w Dworze Śmierci? – zapytała zerkając na przemian na Eryka i Amelię, chociaż ta wydawała się równie zagubiona co Nirali.

– Mmm… – mruknął przytakując Eryk. – Byłem naprawdę w szoku, a jednocześnie niemożliwie szczęśliwy, kiedy ją ponownie zobaczyłem, nawet pomimo okoliczności, w których się spotkaliśmy. W trakcie naszego pierwszego spotkania powiedziałem jej, że powinna zginąć. To ja to zrobiłem – dokończył beznamiętnie wskazując na zabandażowane nadgarstki dziewczyny.

– Ty co?! – sapnęła przerażona Nirali. Eryk pokręcił głową zmęczony.

– To nie tak, jak sobie to wyobrażacie… – powiedział spokojnie. – Przypadkowo usłyszałem rozmowę demonów, w której podniecali się pojawieniem się jakiejś osoby, dzięki której byliby w stanie otworzyć przejście między wymiarami. Kiedy w mojej celi całkiem przypadkiem pojawiła się Amelia i zaczęła opowiadać o stolicy białej magii, dodałem dwa do dwóch. Chociaż to z mojej strony okropne, wyjaśniłem jej wszystko i przekonałem do tego, że lepiej byłoby gdyby umarła, a demony nie mogłyby jej wykorzystać.

– Jasna cholera, Eryk! – wrzasnęła Nirali podrywając się z miejsca i nerwowo spacerując po pokoju.

Zelgadis przez dłuższą chwilę jedynie przyglądał się Erykowi próbując poskładać przekazane przez niego informacje. Jak? Jak to możliwe, że wszystko z każdą chwilą robiło się coraz bardziej pokręcone? W pierwszej chwili chciał być wściekły na Eryka za zrobienie Amelii krzywdy, ale gniew szybko wyparował, kiedy przypomniał sobie o sytuacji w jakiej ta dwójka znalazła się rok temu. Musiał w duchu przyznać, że być może, gdyby nie Eryk i jego wpływ na Amelię, demony mogłyby ją ostatecznie wykorzystać do otwarcia bramy.

– Nie mam do ciebie żalu – odrzekła niespodziewanie Amelia, werbalizując myśli Zelgadisa.

Między zebranymi ponownie zapanowało milczenie. Zelgadis przez długą chwilę zastanawiał się, czy powinien powiedzieć im o tym, co zrobił mu Jashe… Nie sądził, aby miało to jakieś większe znaczenie w odniesieniu do ich sytuacji, ale nie chciał ukrywać więcej rzeczy niż faktycznie uznawał za konieczne.

– Też muszę wam o czymś powiedzieć… – wyznał wreszcie zbierając się w sobie.  – Kiedy zostałem sam w Dworze Śmierci, Jashe… – urwał nie będąc pewien, jak właściwie zamierzał wyrazić własne myśli. – Przywrócił mi ludzkie ciało… – dokończył wreszcie spokojnym tonem.

– Co takiego?! – wykrzyknęła Lina nieomal także zrywając się z miejsca. – Żartujesz? – zapytała z niedowierzaniem. Gourry uniósł brwi w zdziwieniu, a pozostali spojrzeli na Zelgadisa z zainteresowaniem, nie zdając sobie tak naprawdę sprawy z tego, ile do tej pory poświęcił, aby znaleźć lekarstwo.

– Nie – odpowiedział chłodno Zelgadis, obserwując w zamyśleniu kubek trzymany w dłoniach.

– Niech zgadnę – kontynuowała Lina – Pewnie próbował cię nakłonić do współpracy?

Zelgadis przytaknął, jednocześnie zastanawiając się, czy gdyby okoliczności nie były tak dramatyczne, czy byłby w stanie przyjąć propozycję?

– Świetnie… – wymamrotała Lina z oburzeniem. – To znaczy… Zel, nie zrozum mnie źle, ale teraz mamy już całkowitą pewność, że demony są zdolne posunąć się do wszystkiego, aby zdobyć te Ostrza.

– Taa… – burknął w odpowiedzi Zelgadis. – Ale nie martwcie się, nie przyjąłem oferty – dokończył, podnosząc ostatecznie spojrzenie na Linę i patrząc jej pewnie w oczy. Czarodziejka odetchnęła z nieskrywaną ulgą.

– Zel, jeszcze znajdziemy sposób na przywrócenie ci ciała, ale nie tak… – Lina spróbowała uśmiechnąć się pocieszająco, ale Zel musiał przyznać, że wyszło jej to dość kiepsko. Znowu ogarnęła ich nieprzyjemna cisza.

Zelgadis westchnął głośno chcąc zakończyć temat i tu z nagłą pomocą przyszła Nirali:

– Przygotuję coś do jedzenia i pokaże wam pokoje żebyście mogli trochę odpocząć – powiedziała uprzejmie, chociaż nadal było widać ślady zdenerwowania w jej zachowaniu, z powodu wcześniejszego wyznania Eryka.

– Świetny pomysł – stęknął Tamaki, z trudem zmieniając pozycję na kanapie. Nirali przytaknęła nieśmiało, wychodząc z pokoju.

***

Kolejne dwie godziny spędzili jedząc przygotowany przez Nirali posiłek i nie rozmawiając o niczym szczególnym. Krótkie wymiany zdań były raczej jedynie zwykłą wymianą uprzejmości, zupełnie jakby w ten sposób mogli sprawić, że dotychczasowe problemy na chwilę odsuną się w czasie. Może rzeczywiście tak było, może potrzebowali tego małego okruchu normalności zanim wszystko runie. Zelgadis ze zdziwieniem odkrył, że „dom”, jak określił go Eryk, był w rzeczywistości całkiem dużym mieszkaniem. Poza pomieszczeniem, w którym do tej pory rozmawiali znajdowały się tam jeszcze trzy sypialnie, przestronna kuchnia i łaźnia. Wspólnie uzgodnili podział łóżek i kiedy już każdy miał rozejść się w swoim kierunku Zelgadis delikatnie chwycił za łokieć Liny, zanim ta zdążyła wyjść z salonu. Gest był na tyle dyskretny, że nikt poza Liną z pewnością go nie zauważył. Amelia zatrzymała się w progu jako ostatnia, spoglądając ze zdziwieniem na przyjaciółkę.

– Zaraz przyjdę – rzuciła szybko Lina. – Zajmuję łóżko przy oknie! – dodała próbując przywołać na twarz swój zwyczajny uśmiech. Ostatecznie Amelia jedynie wzruszyła ramionami i rzucając jeszcze jedno, przelotne spojrzenie na Zelgadisa ruszyła w kierunku sypialni. Lina i Zelgadis zostali sami.

– Zel? – przyjaciółka spojrzała na niego z uwagą.

– Chciałem z tobą porozmawiać – wyjaśnił spokojnie Zelgadis.

– Zamieniam się w słuch.

– Lina, muszę cię o coś prosić i obawiam się, że to ci się nie spodoba… – stwierdził z wahaniem, po czym gestem zaprosił ją w głąb niewielkiego salonu, zamykając drzwi.

………………………………………………………………………………………………………………………..

Mam nadzieję, że wybaczycie ten nieco przegadany rozdział, ale czułam dużą potrzebę, aby właśnie teraz pojawiło się coś takiego. Wielkimi krokami zdbiżamy się do finału, a przynajmniej zakończenia pewnego etapu w tej historii więc spodziewajcie się, że niedługo sporo się zadzieje. Niestety, aby poznać prośbę Zelgadisa będziecie musili jeszcze chwilę poczekać, ale już teraz jestem ciekawa czy coś podejrzewacie? Dajcie znać w komentarzu. 😀 Całuję mocno i przepraszam za takie opóźnienie w publikacji.

Updated: 19 Lipiec 2022 — 16:37

5 Comments

Add a Comment
  1. Ciągle liczę na happy end więc nie wyjawię swoich podejrzeń :-P:-P nie będę ci podsuwać pomysłów 😉
    Wybaczam tak długa przerwę, pomimo tego że młoda zdążyła skończyć rok, ja poszłam do pracy a tu dalej było pusto 😛

    1. Haha, jasne, może faktycznie lepiej nie podsuwać. ;D
      Jej, to już rok? Ależ ten czas leci… Gratuluję powrotu do pracy. :) A jak się czujesz po tym pierwszym roku? Najgorsze zarwane nocki już za wami?

      1. 27 maja skończyła rok. Do pracy poszłam innejz bo w poprzedniej miałam umowę do porodu. Nie jest to praca moich marzeń, ale mam 10 minut na piechotę i to jest mega plus. Pierwsze miesiące że względu na problemy z karmieniem najchętniej bym wymazała. Ale im było bliżej roku to robiło się coraz fajniej. W nocy dalej się budzi, ale poza pojedynczymi przypadkami jest to szybki cyc i śpi dalej.

        1. To chyba najgorsze za wami. :) Co do nowej pracy, to z pewnością z czasem znajdziesz coś co będzie ci bardziej odpowiadać, a narazie trzeba szukać plusów. Tym bardziej, że czasy teraz niepewne… Ja pracuję właśnie nad nowym rozdziałem, a za kilka dni wybieram się na Woodstock, chociaż zastanawiam się czy nie jestem już na to za stara, haha.

  2. No wreszcie miałam czas by zajrzeć tutaj :) Rozdział spokojny, bohaterowie wreszcie mają czas, aby spokojnie porozmawiać, powyjaśniać sprawy. Zwłaszcza Zelgadis, który w wiele niedomówień sam się zaplątał . Miło mi bardzo wrócić do Twojej historii .

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

© 2018 Frontier Theme