Rozdział XV

*Dusza*

Kuchnia nie była przyjemnym miejscem. Zresztą jak każde inne w tym budynku. Zelgadis wszędzie mógł dostrzec ślady brudu i zniszczenia, które nieodwracalnie odcisnęły swoje piętno na przedmiotach. A do półmroku zdążył się już nawet przyzwyczaić. Przynajmniej nie rzucał się tak w oczy ze swoim wyglądem. Teraz chłopak nieświadomie wodził palcem po blacie stołu, co chwila prześlizgując swój wzrok na inną część pomieszczenia. Zbytnio nie obchodziło go ponowne słuchanie wyjaśnień dlaczego się tu znaleźli. Maya zerkała na niego co jakiś czas, ale on udawał, że tego nie widzi.

– Więc nasza mała Akama naprawdę nazywa się Amelia – podsumował Tamaki. – Cóż to imię jest nawet ładniejsze – dodał i uśmiechnął się beztrosko.

– I mówicie, że żeby wrócić do waszego świata potrzebujecie swoich zdolności magicznych? – zaczęła Maya ignorując uwagę przyjaciela.

– Dokładnie – potwierdziła Lina. – Bez tego i Amelii nie możemy otworzyć przejścia. Liczymy na waszą pomoc – dokończyła z naciskiem.

– Lina, a skąd w ogóle wiemy jak otworzyć to przejście? – wtrącił się Gourry.

– Nie teraz Gourry – przerwała mu szybko ruchem ręki. – Więc? – zwróciła się ponownie do Mayi.

– Tak więc obawiam się, że nie możemy wam pomóc – odpowiedziała spokojnie.

– Jak to nie? – zerwała się Lina.

– W naszym świecie nie mamy czarowników. Nikt tu nie posługuje się magią.

– W takim razie jak walczycie z tym całym demonem? – zapytał Gourry.

– Właśnie w tym jest problem. Może gdybyśmy potrafili używać czarów i bronić się ta bestia nie wybiłaby dwóch trzecich naszej ludności. A pozostała część nie musiałaby być jego zabawkami i czekać w ukryciu, odliczając dni swojego życia – wyrzuciła z goryczą Maya, zaciskając pięść.

– Ach… widzę,że naszą śmierć już też przewidziałaś? – westchnął Tamaki.

– Więc co teraz? – zapytała Amelia. – To znaczy, że nie możemy wrócić?

– Obawiam się, że nie – powiedziała poważnie Maya.

– Cóż, jeśli chodzi o mnie to moje wszystkie wspomnienia i tak ograniczają się do tego miejsca… – dodała smętnie Amelia.

– Jest jednak coś, czego nie rozumiem – zaczęła nagle Lina. – To, że tu nie używa się magii mogłabym jeszcze zrozumieć. Dobrze, po prostu nikt się jej nie uczył. Ale dlaczego my nie możemy wykorzystać swoich zdolności? Albo inaczej, dlaczego wykorzystujemy je tylko po części? Udaje nam się przecież stworzyć zaklęcie Lighting.

– Dobre pytanie – przyznała Maya. – Nie jestem pewna, ale wydaje mi się, że po prostu stworzono tu jakąś barierę…

– Nie wydaje mi się – stwierdziła Lina wchodząc jej w słowo. – W naszym świcie można było taką barierę stworzyć i w rezultacie, w takim miejscu nie można było używać żadnych zaklęć. Nawet tych najprostszych.

– Bo oczywiście w tym miejscu wszystko jest zgodne z regułami – powiedział ironicznie Tamaki.

– Ej, nie bądź złośliwy! – zawołała Amelia.

– W każdym razie, nic nie możemy zrobić – podsumowała Maya.

– Cóż… Yuuki uprzedzała nas, że może nie być łatwo – stwierdziła smętnie Lina. – Ale na pewno jest jakieś wyjście!

– Może i jest… – zaczął tajemniczo Tamaki i znacząco spojrzał na Kireia.

– Chyba nie myślisz o…? – spytał zaskoczony Kirei.

– A czemu by nie? Ona może pomóc!

– Przecież wszyscy wiedzą, że to stara wariatka, a do tego pewnie trzyma z demonem!

– A mamy jakieś inne wyjście?

– Ehem! – odchrząknęła znacząco Lina. – Czy może mi ktoś wyjaśnić o co chodzi?

– Ph! – parsknął Kirei. – Tamaki wymyślił wspaniałe rozwiązanie – powiedział ironicznie. – Chcę was zabrać do Silvy, starej wariatki, która odeszła od nas i która według niego jest czarownicą.

– Oczywiście, że nią jest! – zbulwersował się rudy. – Jak inaczej wyjaśnisz te wszystkie dziwne rzeczy, które miały miejsce? I jak wyjaśnisz bliznę na twojej twarzy? – zapytał dobitnie, na co twarz Reia znacząco pobladła. – Dobrze wiesz, że mam rację, tylko boisz się to przyznać.

Zelgadis spojrzał na twarz Kireia. Dopiero teraz zwrócił dokładniejszą uwagę na szramę, która ciągnęła się od czoła, aż po policzek chłopaka. To cud, że nie stracił oka…

– Dobrze rób jak uważasz – powiedział Rei, po czym wstał i wyszedł z kuchni bez słowa wyjaśnienia.

Maya popatrzyła za odchodzącym przyjacielem.

– Musiałeś, co? – zapytała retorycznie.

– To nie moja wina, to on zaprzecza faktom – Tamaki wzruszył ramionami. – Ty też wiesz, że mam rację. Więc? – zwrócił się do Liny. – Piszecie się na małą wycieczkę?

– A mamy jakiś wybór?

– To zależy – uśmiechnął się. – Zawsze możecie tu zostać.

– To mi się akurat nie uśmiecha – potwierdziła ruda i odwzajemniła uśmiech.

– Czy taka wyprawa nie jest niebezpieczna? – zapytała Amelia.

– Spoko mała! Przecież pójdziecie z nami, my jesteśmy w końcu najlepsi – powiedział z dumą i wskazał palcem na siebie.

– Ten chłopak zaczyna mi cię przypominać – zaśmiał się Gourry do Liny.

– Ja nie jestem aż tak zadufana w sobie – powiedziała naburmuszona i ostentacyjnie odwróciła głowę.

– Kogo nazywasz zadufanym w sobie?! – zirytował się Tamaki.

– Hej, przestańcie! – przerwała im Maya i zaśmiała się pod nosem. – Będziecie mogli się kłócić do woli, ale najpierw dokończmy to, co zaczęliśmy. Żeby dotrzeć do Silvy będziemy musieli dostać się na obrzeża miasta, a to oznacza, że najpierw musimy przejść przez nie. Taka wyprawa jest bardzo niebezpieczna, dlatego będę prosiła was żebyście stosowali się do pewnych zasad, zgoda? – zwróciła się do przyjaciół.

– Nie martw się, w gorszych sytuacjach dawaliśmy sobie radę – stwierdziła Lina.

– Może, ale pamiętajcie, że tu nie możecie używać swoich czarów.

– Ech racja, wciąż nie mogę do tego przywyknąć…

– Dlatego właśnie będziecie musieli polegać na nas – powiedział przesadnie miłym tonem Tamaki.

– Co mamy robić? – zapytał rzeczowo Zelgadis.

– Wystarczy, że nie będziecie próbowali zgrywać bohaterów. Reszty dowiecie się w swoim czasie. Dobrze będzie jeśli po drodze spotkamy tylko Nieumarłych….

– Nieumarłych? – podpytał Gourry.

–Tak nazywamy tych, których dusze są teraz pod kontrolą demona… A właściwie tych, którzy już nie mają duszy. Demon sprowadził ich do Dworu Śmierci, po czym wykradł z ich ciał ducha. I fakt, żywi stamtąd nie wyszli… Stali się bezmyślnymi marionetkami. Dlatego demona nazywają Złodziejem Dusz. Teraz to bezwzględne, pozbawione uczuć istoty. W dodatku bardzo przebiegłe, szybkie i silne… Łatwo dać się nabrać na ich sztuczki. Najpierw udają zagubionego człowieka, a kiedy zbliżysz się do nich, zabiją cię, spragnione twojej duszy… To jedyny cel ich egzystencji. Jedyny plus jest taki, że wciąż posiadają ludzkie ciało więc łatwo się ich pozbyć.

– A co z wami i zresztą ocalałych? Demon, czy jak to mówicie Złodziej Dusz, pozwolił wam żyć, nie chciał waszych dusz?

– Nam udało się ukryć, tak jak innym niedobitkom. Są miejsca, do których te… istoty nie mogą się dostać. To takie świątynie jak ta, w której właśnie jesteśmy, świątynie Matki Koszmarów. Poza tym, jaka by była dla niego zabawa zabić nas wszystkich od razu? – ironia sączyła się z głosu Mayi.

– Rozumiem, że z Nieumarłymi dajecie sobie jakoś radę? – zapytał Zelgadis.

– Tak, mamy pewną przewagę… – odpowiedziała wymijająco dziewczyna.

Zelgadis już miał zapytać o jaką przewagę chodzi, jednak Maya zaczęła szybko mówić dalej.

–Tak więc, jeśli natrafimy na samych nieumarłych powinniśmy dać radę. Gorzej będzie, gdy pojawią się inne paskudztwa… I lepiej modlić się żebyśmy nie spotkali Złodzieja!

– I lepiej żeby Amelia nie wpadła w jego ręce, jeśli nie chcemy zagłady naszego świata… – burknęła Lina. – Z nią mógłby z łatwością otworzyć przejście, jest wystarczająco potężny by to zrobić…

Zelgadis spojrzał na swoich towarzyszy. Więc mają cel. Muszą dostać się do tej dziwnej kobiety, która może okazać się jedynym rozwiązaniem. A przy okazji on będzie musiał zadbać by Amelii nie stało się nic złego…

– Czy ja umrę? – wypalił nagle podmiot myśli Zela, wszyscy spojrzeli na nią zaskoczeni.

– Niby dlaczego miałoby się tak stać? – zapytał Tamaki.

– Skoro jestem w jakimś dziwnym sensie potrzebna demonowi, to na pewno będzie chciał mnie schwytać… – wyjaśniła, a jej głos załamał się lekko.

– Nie martw się, nie pozwolimy na to – powiedział pocieszająco Gourry. – Lina wie, co robić.

– Gourry ma rację – poparła ruda. – Po prostu, zostaw to nam.

– Więc ustalone, jutro o świcie ruszamy. Radziłabym dobrze się wyspać – zasugerowała Maya.

– Racja, Gourry chodź idziemy – Lina wstała z krzesła i przeciągnęła się ziewając.

– Padam z nóg – Gourry dołączył do niej i po chwili już ich nie było.

Nie trzeba było długo czekać, a pozostali też poszli w ich ślady. Tamaki i Amelia pożegnali się i wyszli.

– A ty nie idziesz? – zapytał Zelgadis kiedy zobaczył, że Maya nawet nie ruszyła się ze swojego miejsca.

– Kto ci to zrobił? – zapytała nagle, ignorując jego pytanie.

Zelgadis momentalnie poczuł jak wzbiera w nim wściekłość. Co ją obchodzi jak stał się chimerą? Kim ona w ogóle jest, aby zadawać takie pytania?! I dlaczego po prostu nie może traktować go jak normalnego człowieka?!

– Wyglądam, jak wyglądam na własne życzenie, ale ciebie to i tak nie powinno obchodzić – zasyczał.

– Ach! Nie, nie to miałam na myśli! – wyjaśniła szybko dziewczyna.

– Więc co? – jego gniew trochę stopniał.

– Chodziło mi raczej o to, skąd w tobie tyle smutku i goryczy? – zapytała spokojnie i wlepiła w niego swój wzrok.

– Wybacz, ale chyba cię nie rozumiem – odparł zmieszany, skąd niby miałaby cokolwiek o nim wiedzieć skoro go nie zna?

– W życiu jeszcze nie widziałam by ktoś miał tak ciemną aurę, twoja jest wręcz czarna!

–Ty chyba żartujesz? – Zel zaśmiał się ironicznie.

– Jestem jak najbardziej poważna – odpowiedziała niezrażona jego podejściem. – Widzę ludzką aurę, czyli stan ich duszy, ich emocje… Uwierz jest to bardzo pomocna zdolność. Zwłaszcza przydaje się w odróżnianiu Nieumarłych od żywych. Dzięki temu nie dajemy się zaskoczyć.

– Ty mówisz poważnie? – kiwnęła głową. – Och… – wyrwało mu się po chwili szoku.

– Szkoda, że nie widzisz swojej miny – tym razem to ona się zaśmiała.

– Eee, na pewno – wydusił. – Więc, co takiego widzisz w mojej aurze? – zapytał, gdy doszedł już do siebie.

– No cóż, to przykre… To najciemniejsza aura jaką widziałam, a uwierz, że jest to dość niezwykłe w tym świecie. Wychodzi na to, że nawet ludzie, którym wymordowano rodziny mają w sobie mniej goryczy i negatywnych uczuć niż ty… U nich aura przypomina bardziej mieszaninę wszystkich kolorów, a w twoim przypadku aura jest stała… Coś bardzo cię dręczy, prawda?

– A co, nie widać? – odparł sarkastycznie.

– Czy to aż takie straszne?

– To nie twoja sprawa – uciął krótko. – Może ci ludzie, których spotkałaś byli w stanie pogodzić się ze swoim losem, ale ja nie jestem. To nie tak miało być – powiedział martwym głosem i podniósł się z krzesła, zacisnął palce na blacie stołu. – To nie tak miało być – powtórzył do siebie i wyszedł nie patrząc nawet na dziewczynę. Maya westchnęła głośno.

– Przykro mi… – powiedziała szeptem.

Zelgadis nie był zły. Nie był też smutny czy zmartwiony. Ale jednak coś było nie tak. Czuł się źle. W jakimś sensie został zdemaskowany. Czuł jakby Maya wtargnęła w jego prywatność. I czy rzeczywiście czuł się gorzej niż ci wszyscy nieszczęśliwi ludzie, których widziała? Sama powiedziała, że u nich to przypomina bardziej mieszaninę wszystkiego. Oni doznają szoku, ale później przecież godzą się z tym, co ich spotkało. Zapominają. A on? On zawsze taki jest. Może kiedyś, zanim stał się tym, kim jest teraz, to może wtedy miewał jakieś pozytywne uczucia. Ale teraz jak ma o tym zapomnieć? Przecież wystarczy, że spojrzy na swoje ciało…

– Hej, Zel! – zawołał ktoś nagle.

Chłopak podniósł głowę i zobaczył przed sobą drobną postać Liny, stojącą przy szeroko otwartym oknie.

– Myślałem, że śpisz – powiedział podchodząc do niej i opierając się o framugę okna.

– Chciałam, ale Gourry zbyt głośno chrapie – wyjaśniła z lekkim uśmiechem. – A ty?

– Rozmawiałem z Mayą…

– I?

– Ciekawe czy niebo tutaj zawsze tak wygląda? – zmienił temat i zwrócił wzrok w kierunku czarnego sklepienia. Spowite było przez kłęby ciemnego dymu.

– Skoro nie widziałam zbyt dużej różnicy między dzisiejszym porankiem, a tym na co teraz patrzę… Tak, chyba tu jest tak zawsze. No okej, okej może w dzień jest troszkę jaśniej, ale przez te tumany i tak niewiele widać. Ogólnie to miejsce nie jest zbyt sympatyczne – mrugnęła porozumiewawczo.

– Lina, ty naprawdę wiesz,co mamy robić? – zapytał wprost.

– Jasne – odpowiedział mu optymistyczny ton. – Myślałam, że to jasne. Jutro z rana zbieramy zadki i wyruszamy do tej staruchy, aby dowiedzieć się czegoś o czarach. Ona w cudowny sposób przywraca nam moc i wracamy do domu – dokończyła i uśmiechnęła się.

– Pytałem czy NAPRAWDĘ wiesz co robić…? – spojrzała na niego dziwnie, po czym westchnęła.

– Dobra Zel! Nie wiem, to chciałeś usłyszeć? Nie wiem, dlaczego nasza magia nie działa i nie mam pojęcia, czy wizyta u tej jędzy coś pomoże. Jeśli nie, to będziemy musieli znaleźć inne rozwiązanie, albo zostaniemy tu na zawsze. Xellos mówił, że ten świat został zapieczętowany w księdze, która stała się bramą do niego. Nie łatwo jednak było ją znaleźć. Księgę dobrze ukryto, a poza tym, wychodzi na to, że tylko Amelia mogła ją otworzyć i przełamać pieczęcie. I fakt, nie znam nikogo takiego, co by jak ona dbał o innych i był tak bezinteresowny, jak to było wymagane do otwarcia księgi. W każdym razie, jesteśmy teraz w ciężkiej sytuacji. Amelia stała się żywym kluczem umożliwiającym otwarcie bramy z tej strony, potrzebne jest jednak do tego odpowiednie zaklęcie, które dała mi Yuuki. Problem w tym, że nikt nie przewidział, że zostaniemy tu pozbawieni mocy! Z drugiej strony, jeśli demon dorwie Amelię bez problemu otworzy bramę, a wtedy… sam wiesz. Nie wiadomo jak długo uda nam się chronić Amelię. Ta wyprawa to może być jedyna szansa. Możemy niemieć już okazji tu wrócić… – dokończyła cicho.

– I tak nie mamy wyboru – podsumował chłopak. – Musi się udać…

– Jest coś, co chciałabym żebyś zrobił – powiedziała nagle i schyliła się by wyjąć coś ze swojego buta. – Weź to… – powiedziała wciskając mu w dłoń mały skrawek zmiętego papieru.

– Co to?

– To kopia zaklęcia od Yuuki. Na wypadek, gdyby coś mi się stało…

***

Amelia stała przed wielkimi drewnianymi drzwiami. Już miała pociągnąć za klamkę i wejść do środka, gdy dotarły do niej głosy dochodzące zza drzwi.

– Nie żartuj! – rozbrzmiał kobiecy głos.

– Ostatnio doszedłem do wniosku, że to ty zgarniasz lepszą połowę. To niesprawiedliwe. Też chcę… – odpowiedział męski głos.

– Nie bądź głupi. Sam zgodziłeś się na taki podział. Nigdy ci ich nie oddam! Są moje! – krzyknęła kobieta.

Nagle Amelia poczuła przeszywający ból w swoich nadgarstkach. Skuliła się i upadła na ziemię…

Dziewczyna obudziła się z krzykiem na swoim posłaniu. Ręce znów krwawiły. Nim się zorientowała Kirei siedział już przy niej i obejmował ją swoim ramieniem. Nie pytało nic. To tylko kolejny koszmar…

***

Witajcie! ^^

No, tym razem i tak chyba uwinęłam się z lepszym czasem! xD W każdym razie zdecydowanie podpisuje się pod propozycją spalenia szkoły! xD Koszmar matematyki prześladuje mnie już od kilku lat, a ostatnio też kolorowo nie jest. ;/ Co prawda dałam jakoś radę przynajmniej poprawić część ocen, ale jakim kosztem!  Zarwane noce, kompletny brak czasu na wszystko! Stąd też moje opóźnienia. Mam nadzieję, że notkę docenicie, bo pisałam ją przez całe święta. xD Gosh, ale ja jestem powolna!

MATMA TEAM. xD

Niektóre elementy w notce specjalnie dla tych, którzy stwierdzili, że relacja Z-L robi się zbyt szorstka. ;D

Z racji tego, że mam słabe tempo i wiele osób pozapominało pewne fakty, szykuje się do napisania małego streszczenia. :)

PS: Padła strona z linkami, znaczy nie mogę na niej robić edycji z niewiadomych powodów. ;/ Temat ogarnę jutro, bo dziś już późno. xD

Updated: 28 Czerwiec 2021 — 01:44

9 Comments

Add a Comment
  1. naturi@poczta.onet.pl

    To miło że wreszcie napisałaś kolejną część^.^ no tak nie ma to jak szalona staruszka xDD No to Zel doznał lekkiego szoku jak widzę ~.~ czekam z niecierpliwością na część dalszą pozdrawiam Natsumi san

  2. Matematyka!? O nie! Rozumiem Twoją „miłość” do tego przedmiotu ;D koszmar…Jestem pod wrażeniem :) Nie spodziewałam się takiej rozmowy między Liną a Zelem. Świetnie stworzyłaś nastrój w notce. Podobało mi się ;D baaardzo :) Ciekawe zdolności ma Maya. haha! chciałabym zobaczyć minę Zela ;pHmm… szalona Silva? Brzmi interesująco :)Czekam na dalszy rozwój wydarzeń, pozdrawiam i życzę weny :*

  3. Coraz ciekawsze robi się Twoje opowiadanko =) hmm… czyżby Lina zaczęła się bać? Czy też realnie oceniać szansy na powodzenie ich planów? Ciekawa była jej rozmowa z Zelem. I te sny Amelii… zapewne o coś w nich chodzi(?). Mam nadzieję, że nie każesz długo czekać na następną notkę, ale rozumiem też, że nie samym blogiem żyje człowiek =] Życzę weny :*

  4. Tak u mnie nowy rozdział ale polecam poczekać na jeszcze jeden^^

  5. Hejka niedawno zaczełam czytać twoje opowiadanie jest świetne uwielbiam anime slayers zapraszam jednocześnie na moją stronke nic specjalnego no i od niedawna zaczełam ale mam nadzieje ze cie zacziekawi http://to-co-moze-byc.blog.onet.pl/

  6. Duuużo dialogów, mało opisów, ale i tak akcja pędzi do przodu. Na pewno ciężka będzie ich droga do innego świata. Zastanawiam się jaki związek miał sen Amelii z dialogiem zamieszczonym pod obrazkiem. A Zel jest jedyny, wyjątkowy. Ta gorycz jest nieodłączną częścią jego kreacji. Ciekawe jaki naprawdę jest, pozbawiony aury, która rzuca długi, mroczny cień na twarz chimery. Mam prośbę: pisz częściej. Chcę przeczytać coś na ten temat:]Pozdrawiam ciepło.

  7. Sorry, że tak późno, jakoś nie mogłam wziąć się za czytanie, ale wreszcie to zrobiłam. Wiesz, rozumiem, dlaczego Zel ma taką czarną aurę, jak to się wyraziła Maya – u mnie zobaczyłaby to samo. Wiem, że tego nie widać po moim blogu o Slayersach, ale jestem często przygnębiona =.= Wiesz, gdy napisałaś, że Lina mówi, że nie może spać, bo Gourry tak chrapie, to sobie wyobraziłam, że ona z nim śpi w jednym łóżku… xD szok o.O Nie wiem o co chodziło w tej ostatniej części rozdziału, ale to mi na jakiś podstęp wygląda. Ok, czekam na tą wyprawę do starej wiedźmy. Pzodro ;*

  8. Ostatnio wzięło mnie na odświeżanie wspomnień o Slayersach i jednym tchem obejrzałam wszystkie serie anime…ale brakowało fabuły w stylu Next i trafiłam na Twój blog…. Jestem tu nowa i muszę Ci powiedzieć że Twoje opowiadanie to jak kolejna część Slayersów ;))) powinnaś napisać do twórców o ekranizację !!! Już nie mogę się doczekać części XVI ;)))pozdrawiam wszystkich Slayersów !!! ^^

  9. No wreszcie mogłam wrócić do czytania :) Opowiadanie rozwija się po prostu rewelacyjnie. Uwielbiam Twoje opisy emocji, chociaż już Ci coś chyba o tym pisałam ^^, więc wybacz, że się powtarzam, ale po prostu uwielbiam Twój styl pisania. Zelgadis jest tutaj tak wielowymiarowy, Amelia po utracie pamięci, jest niby kimś innym, lecz wciąż pozostaje sobą, co jest dosyć trudne do uzyskania. Przeplatanie snów z rzeczywistością tworzy niesamowity nastrój opowiadania. Bardzo podoba mi się nowy wymiar i nowe postacie, co w moim przypadku jest rzadkością, gdyż rzadko zaczynam darzyć sympatią OC. Mówiąc krótko, super :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

© 2018 Frontier Theme