Rozdział XLI

Po ostatnim zamieszaniu czas na nieco oddechu. 😉

„Domysły”

Piąty filar skrywał wiele tajemnic, jedną z nich był podziemny świat, opatulony gęstniejącymi nad nim ciemnościami, ukryty daleko poza wzrokiem ciekawskich. Lina i pozostali wędrowali w milczeniu i napięciu przez dłuższą chwilę, jednocześnie napawając się widokiem tej niezwykłej krainy. Drogę oświetlała im jedynie błękitna, fluorescencyjna poświata, którą skrzyły się okoliczne rośliny. Nie dostrzegli żadnej drogi, ani ścieżki, dlatego przedzierali się przez wolne przestrzenie pomiędzy drzewami, których korony złożone z wielobarwnych liści Lina ledwie odnajdywała wzrokiem. Ciemność ponad drzewami przecinały liczne świetliki, co z ziemi sprawiało wrażenie ruchomego nieboskłonu.

– Nikt nie ruszył za nami w pościg – odezwał się w końcu rzeczowo Daiki podtrzymując osłabioną Lillyę.

Lina spojrzała na niego z uwagą. Faktycznie, od ich ostatniej burzliwej wymiany zdań gościła ich jedynie cisza tego mistycznego miejsca. Czarodziejka bezwiednie ścisnęła kciuki mając nadzieję, że być może Zelgadis i Kirei poradzili sobie w tej nierównej walce. Uśmiechnęła się delikatnie pod nosem, fakt, Zel zawsze miał jakiegoś asa w rękawie.

Zelgadis… Lina zauważyła, że od rozmowy z Acedią zachowanie przyjaciela uległo zmianie. Zupełnie jakby zamknął się na nich kompletnie, był niespokojny, a jednocześnie nieobecny. Była wręcz pewna, że coś ukrywa, mimo jego zapewnień, że zabił demona, coś musiało pójść nie tak. Od jego powrotu z tamtego spotkania rozważała w głowie różne scenariusze, dlaczego nie chciał jej powiedzieć? Kirei i Tamaki uprzedzili ich wcześniej, że demon zażąda równoważnej wymiany, co takiego Zelgadis mógł zaoferować, w zamian za co? A co jeśli Zelgadis tak naprawdę nie zabił Acedii? Najbardziej przerażającą możliwością dla Liny był pomysł, że Zelgadis zgodziłby się na niesprawiedliwy układ w zamian za propozycję powrotu do ludzkiego ciała. Czarodziejka miała świadomość, że chłopak pragnął tego ponad wszystko, a z własnego doświadczenia wiedziała, że mroczne istoty często wykorzystują takie słabości.

„Zel… mam nadzieję, że nie zrobiłeś żadnego głupstwa…” – pomyślała i westchnęła głośno z rezygnacją.

– Lina? W porządku? – szepnął idący obok Gourry.

Lina spojrzała na niego nieobecnym wzrokiem, po czym szybko objęła spojrzeniem pozostałych. Amelia szła tuż za nią z zaciśniętymi ustami i zmarszczonym czołem, zapewne najbardziej martwiąc się o Zelgadis i Kireia, Maya i Tamaki wyznaczali kierunek na przedzie najbardziej skupieni na znalezieniu schronienia, natomiast Daiki, pomagający Lilly, zamykał ich pochód. Każdy z nich, z rozdartymi ubraniami poplamionymi krwią, zmęczenie wypisane miał na twarzy. To był koszmarnie długi dzień nawet jak dla Liny. Najpierw samotna wędrówka, pierwszy atak Iry, z którego wyszli cało tylko dzięki niespodziewanej pomocy Kapłanów, tajemnicze spotkanie Zelgadisa z Acedią, które nie dawało jej spokoju, a kiedy wreszcie sądziła, że znaleźli schronienie, pojawił się Xellos, a zaraz po nim Ira. Aż ciężko było jej uwierzyć, że to wszystko stało się tak szybko. I co u licha robił tu Xellos?

– Nie, Gourry… – odpowiedziała szczerze. – Chyba po prostu jestem wykończona i martwię się o Zela.

– Rozumiem, też zauważyłem, że coś z nim nie tak – wyznał.

– Co masz na myśli? – nagła spostrzegawczość przyjaciela zainteresowała czarodziejkę.

– Sam nie wiem. Zamiast cieszyć się, że zabił demona wygląda raczej jakby stało się coś strasznego.

– Hmm… – mruknęła cicho. – Tak, chyba masz rację Gourry – ściszyła głos do szeptu – Nie wspominaj o tym głośno. Mamy szczęście, że ludzie i tak biorą Zela za dziwaka – skinęła porozumiewawczo w stronę Mayi. – My musimy mu zaufać.

Gourry przytaknął jedynie kiedy zabrzmiał głos Mayi.

– Myślę, że możemy tu odpocząć – oznajmiła, chociaż Lina nie widziała żadnej różnicy w stosunku do miejsc, które minęli do tej pory.

Znajdowali się na niewielkiej przestrzeni otoczeni ze wszystkich stron przez drzewa i krzewy wyższe od nich samych. Mimo wszystko nikt nie zamierzał protestować i ze zmęczeniem padli na ziemie. Gourry zaczął pomału wyciągać ciepłe koce z ich bagażu podręcznego i przygotowywał posłanie.

– Cholera! – Lina pacnęła ręką w czoło. – Nasze pozostałe dwa koce ma Zelgadis!

Gourry spojrzał na nią zmęczonymi oczami, jednak z rozbawieniem.

– Myślę, że on i Kirei mogą ich potrzebować – zaśmiał się i nawet nie zauważył, że w tym czasie Amelia spiorunowała go wzrokiem. – Nie martw się Lina, ogarnę posłanie dla ciebie i Amelii, sam prześpię się na trawie.

– Ale… – Lina zaczerwieniła się. Nagle ta sprawa wydała jej się niesamowicie absurdalnym problemem w kontekście całego dnia. Sama mogłaby spać nawet na stojąco, mimo wszystko nie chciała, aby Gourry spędził całą noc na zimnej glebie. – Możesz położyć się obok Gourry – wyznała cicho i zawstydzona odwróciła wzrok. – Tylko trzymaj łapy przy sobie i nie wyobrażaj sobie nic! Po prostu nie chcę, abyś dostał jakiegoś zapalenia pęcherza czy cokolwiek! – wyrzuciła na jednym tchu.

Gourry ponownie zaśmiał się cicho.

– Spokojnie Lina, nie śmiałbym! Dzięki… – dokończył przyglądając się jej z ciepłym uśmiechem na co Lina odpowiedziała delikatnym podniesieniem kącików ust.

– Nie zachowujcie się jakby oni byli bezpieczni! – wybuchła nagle Amelia.

Wszyscy przerwali swoje przygotowania i spojrzeli na nią ze zdziwieniem.

– Amelio, nikt z nas tak nie uważa… – wyjaśniła spokojnie Maya. – Kirei żyje, w przeciwnym wypadku wyczułabym to dzięki połączeniu z innymi kapłanami.

– To, że żyją nie oznacza, że są bezpieczni! – Amelia nie dawała za wygraną.

– Posłuchaj… – zaczęła Maya i zaraz westchnęła głośno. – Wiem, że się martwisz. My wszyscy się martwimy, ale to im w niczym nie pomoże. Wiem, że Kirei żyje i mam nadzieję, że Zelgadis także. Gdyby coś im się stało Ira z pewnością ruszyłby za nami w pogoń, a skoro go tu nie ma – machnęła ręką dookoła – To oznacza, że nasi chłopcy dali radę. Nie mam pojęcia w jaki sposób, ale mam nadzieję, że dowiemy się tego niebawem. Musimy skupić się na zadaniu, odnaleźć Łzę i chronić ciebie – skończyła wieszając na Amelii ciężkie spojrzenie.

– Mam już dość tego, że wszyscy starają się mnie chronić poświęcając siebie przy okazji – odburknęła cicho.

– Więc potraktuj to jako ochronę nie ciebie, a wszystkich innych filarów – stwierdziła dobitnie Maya, a Lina doznała przerażającego wrażenie, że faktycznie był to jedyny powód, dla którego Maya dbała o bezpieczeństwo Amelii. Księżniczka nie odważyła się już odezwać.

– Hej! No już! Zobaczysz wszystko będzie dobrze – odezwał się nagle pocieszająco Tamaki i podszedł do Amelii kładąc dłoń na jej ramieniu. Drugą rękę wystawił przed siebie i pstryknął palcami. – Założę się, że Ira dostał porządnie w kość – powiedział i nagle tuż przed nimi pojawił się obraz uciekającego demona, niestety nim dobiegł i zniknął za drzewami obraz prysł wyglądając przy tym jak bite w powietrzu szkło. – Przepraszam – zaśmiał się serdecznie Tamaki. – Niestety to wszystko, na co stać mnie w tym stanie. Powinniśmy coś zjeść przed spaniem.

Amelia uśmiechnęła się delikatnie na widok rozwianych resztek wyczarowanej Iluzji i mimo nerwów przytaknęła ugodowo.

– Ech, nie ma tego wiele – zaczął Gourry wyjmując z ich bagaży resztki żywności, które mieli ze sobą. Niestety, podobnie jak w przypadku kocy, pozostałą część ich zapasów miał Zelgadis i Kirei.

– Spokojnie, wystarczy – stwierdziła Maya podając każdemu spory kawałek chleba, sera i kiełbasy.

– No cóż… – mruknęła Lina patrząc na niewielki, jak dla niej, pakunek. – Jak to mówią, darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda.

Przeżuwali w ciszy kolejne kęsy jedzenia. Nawet pomimo pocieszających słów Tamaki’ego i racjonalnych wyjaśnień Mayi, Lina wyczuwała w powietrzu napięcie. Mimo to, nie zdecydowali się na ponowne podjęcie tematu i dokończyli posiłek zajęci własnymi myślami. W końcu Lina ułożyła się na przygotowanym posłaniu tuż obok Amelii i Gourry’ego, starannie dbając o odpowiednią odległość od szermierza, i skierowała spojrzenie w błyszczące niebo, o ile tak można określić przestrzeń nad ich głowami.

– Lina… – tuż obok zabrzmiał cichy szept Amelii. – Chciałam cię przeprosić za to, że nie posłuchałam cię kiedy Ira po raz pierwszy nas zaatakował…

– Ech… – Lina wstrzymała na chwilę oddech zastanawiając się nad odpowiedzią. – Właściwie to ja powinnam cię przeprosić. To co mówiłam, byłam po prostu niesprawiedliwa i okrutna – wyznała cicho. – Wcale nie uważam, że jesteś dla nas problemem i nie uważam, żebyś miała nie poradzić sobie w walce. Cieszę się Amelio, że cię odnaleźliśmy i wiem, że jesteś świetną czarodziejką, bo już niejednokrotnie to udowodniłaś – powiedziała wspominając jednocześnie wszystkie ich przygody i wyzwania. Amelia poruszyła się niespokojnie. – Tylko nie zachłyśnij się tą pochwałą!

– Cóż, pozostaje mi wierzyć na słowo, że tak było. Teraz nie czuję się zbyt przydatna – wyznała.

– To nie wspomnienia określają naszą wartość, ani to kim jesteśmy – powiedziała w zamyśleniu Lina nadal badając tajemnicze niebo, a Amelia milczała przez dłuższą chwilę.

– Mimo wszystko mam nadzieję, że odzyskam swoje wspomnienia, ciężko żyć bez nich, tak po prostu nie pamiętać swojego życia, przyjaciół, rodziny…

Lina odwróciła głowę, aby spojrzeć w jasne oczy przyjaciółki.

– Z pewnością odzyskasz wspomnienia, ale zapewne to wymaga czasu. Pamiętasz cokolwiek? – zapytała z ciekawością.

– Hmm… – Amelia zastanawiała się dłuższą chwilę. – Zanim pojawiliście się w tym świecie nie miałam kompletnie żadnych wspomnień, ani… uczuć z poprzedniego życia – powiedziała czerwieniąc się.

– Chodzi o Zela? – zapytała wprost.

– Nie jestem pewna naszej relacji, ani moich nagłych uczuć do niego. Kiedy Ira mnie złapał, a potem wpadłam w Ciemność stworzoną przez Lillyę, widziałam różne obrazy. Sceny walki, was, Zelgadisa…

– Rozumiem… – mruknęła rudowłosa. – Cóż, myślę, że uczucia znajdą własną drogę, niezależnie od twoich wspomnień, a ty przecież go… kochałaś? – dokończyła pogodnie nadal przyglądając się twarzy Amelii.

– Kochałam?! – sapnęła nagle głośniej niż zamierzała i ze strachem szybko rozejrzała się po śpiących towarzyszach. Na szczęście zdawało się, że nikt nie słuchał ich cichej rozmowy.

– Haha, Amelio, co w tym takiego niezwykłego? Zel to niezły facet i przystojniak – powiedziała wesoło i uśmiechnęła się przebiegle, po chwili jednak uśmiech znikł z jej twarzy. – Mam nadzieję, że jest cały – dokończyła, a Amelia uścisnęła jej dłoń.

– Tak… – szepnęła z nadzieją. – Niestety chyba wyciągnęłaś złe wnioski Lina – kontynuowała – Zelgadis powiedział, że byliśmy jedynie przyjaciółmi i cóż, my… całowaliśmy się po jego spotkaniu z Acedią, ale on był wtedy taki załamany. Myślę, że nie miał tego na myśli…

– Ach! – sapnęła Lina. – Sama nie wiem. Nie odbierz tego źle, może Zelgadis jest dobrym kłamcą, ale nie sądzę żeby miał złe intencje, a wasza relacja wcześniej była raczej skomplikowana… – dokończyła pocieszająco, jednak w głowie analizowała już kolejny element układanki podany jej przez Amelię.

„Więc po spotkaniu z wiedźmą zdobyłeś się wreszcie na odwagę pokazania Amelii co czujesz… Czyżbyś próbował zacząć, a może raczej zamknąć kolejny rozdział Zel?” – pomyślała Lina i nawet nie czując kiedy, zasnęła.

***

A wy jak myślicie? Co kombinuje Zel? 😉

Updated: 12 Sierpień 2020 — 15:39

7 Comments

Add a Comment
  1. Jestem teraz na etapie maratonów „Once upon a time”i od razu knowania Zela mi się skojarzyły z akcją w serialu. Tam większość takich tajemnic sprowadza się do ratowania rodziny i ukochanych. Wierzę, że nie zboczysz na ciemną stronę mocy 😀

    1. Widzę, że maratony serialowe też mają się dobrze w czasach izolacji haha. Sama już skończyłam Dom z papieru i Wiedźmina. xD Muszę zerknąć na Once upon a time, może też się wkręce. :)
      Co do bycia po ciemnej stronie mocy to hmmm… mam dużą zagwostkę, co do miejsca, w którym powinnam zakończyć opowiadanie. Myślę, że po prostu dojdę do tego momentu, które planuje wstępnie jako koniec i potem zasięgne porady. ;D

      1. Serialowym maratonom towarzyszy mi szydełkowanie, za które się zabrałam właśnie podczas kwarantanny :) jak w końcu nie wrócę do pracy to zamiast serwetek i dziecięcych bucików będzie dziergać puffy i dywany 😀

        1. Dziecięcych bucików? Czyżbyć chciała się czymś pochwalić droga Katarzyno? 😀

          1. Tymczasem połowa kolejnego rozdziału już napisana. 😀 Jutro pewnie pojawi się nowy, oby tylko takie tempo nie było kosztem jakości, bo nie jestem przyzwyczajona haha.

          2. Na razie na prezent, ale trening na przyszłość jak korona pozwoli

          3. Rozumiem, no to oby wszystko poszło po twojej myśli. 😀
            Mnie, póki co korona ostro pokrzyżowała plany i, że tak powiem – ślubu nie będzie. xD

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

© 2018 Frontier Theme