Rozdział LVII

„Ciało”

Zelgadis nerwowo zacisnął i rozluźnił pięści wpatrując się w znienawidzoną twarz demona, który spoglądał na niego kpiąco. Bydlak, nawet kiedy siedzi związany to traktuje wszystkich z wyższością, pomyślał Zelgadis krzywiąc się. Kiedy, tuż po porwaniu Amelii i wyjawieniu pozostałym prawdy o swoim pochodzeniu, Nirali zaproponowała podstęp w celu odbicia ich bliskich, sam nie wierzył w powodzenie tego planu. Wszystko udało się tylko dzięki temu, że czarodziejka dobrze znała zakamarki Dworu Śmierci i zwyczaje demonów, co pozwoliło na zastawienie skutecznej pułapki… I oczywiście nieoceniona pomoc Tamaki’ego, który wyczerpał chyba wszelkie pokłady mocy tworząc na tyle długą i doskonałą iluzję, że była w stanie oszukać demony. Można powiedzieć, że mieli po prostu szczęście,  chociaż, o ironio, pomógł w nim sam Jashe, który w swojej próżności wyjawił wcześniej swój najsłabszy punkt – naszyjnik z duszami. Zel, nie chciał tego przyznać, ale wiedział, że nie udałoby się po prostu wpaść do Dworu i szturmem odbić uwięzionych. Nie, jeśli nie chcieli ryzykować zabicia Amelii i Eryka w bitwie lub wykorzystania ich przeciwko jemu i Nirali. Jashe szarpnął się gwałtownie i już po chwili wiążące go więzy upadły na ziemię z głuchym echem. Zelgadis instynktownie chwycił za rękojeść miecza.

– Och, daj spokój! – wykrzyknął Jashe przeciągając się leniwie. – Nadal pozostaję w tej cholernej pieczęci, ale twój kolega idiota najwyraźniej nie widział gdzie ciął mieczem skoro bez trudu podstawiłem więzy – wyjaśnił obojętnie, po czym rozsiadł się wygodniej.

– Nie pogrywaj ze mną… – warknął w odpowiedzi Zel, ale ostatecznie zrezygnował w wydobycia broni.

– Wiesz, już od jakiegoś czasu zastanawiałem się nad jedną rzeczą – zaczął demon spokojnie. Zelgadis odwrócił wzrok niechętny, aby w ogóle słuchać. – Skoro i tak już połączyliście niewygodne fakty dotyczące mojego naszyjnika, powinieneś wiedzieć o czymś jeszcze – ciągnął niezrażony Jashe. – Naprawdę nie jesteś ciekaw? – kusił przebiegle, a Zel mimowolnie ponownie zerknął na demona.

– Nie interesuje mnie nic, co masz do powiedzenia – odpowiedział oschle.

– Ach, śmiertelnicy… – Jashe uśmiechnął się przebiegle. – Pamiętasz, kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy wydałeś mi się doprawdy niezwykły. W naszym świecie nie widziałem do tej pory istoty tak innej – stwierdził spokojnie rozważając w pamięci moment, kiedy pierwszy raz zobaczył Zelgadisa i chociaż opowiadał o nim z niepokojącą fascynacją, Zelgadis zareagował jak zawsze, kiedy ktoś wypominał jego naturę chimery, wykrzywił usta starając się zapanować nad złością. Tymczasem Jashe uśmiechnął się z satysfakcją, zupełnie jakby Zelgadis właśnie potwierdził wszelkie jego przypuszczenia. – Ale byłeś równocześnie wściekły, zraniony… samotny… zupełnie jak teraz… – ciągnął dalej poważnie demon śledząc uważnym wzrokiem dalsze reakcje Zelgadisa. – Z początku nie mogłem zrozumieć, co sprawia, że masz w sobie tak wiele nienawiści. Widzisz, pewnie wyda ci się to zabawne, ale z początku nie domyśliłem się, że to właśnie przez twoją wyjątkowość i fakt, że jesteś… taki – podsumował wyraźnie akcentując ostatnie słowo i mając na myśli jego postać chimery.

Zelgadis milczał zaciskając usta i modląc się w duchu, żeby Nirali dała już znać, że wyszli z Dworu. Nie chciał tego dłużej słuchać. Bał się, dokąd tak naprawdę zmierza Jashe w swoich rozważaniach.

– Zrozumiałem, że ty, pomimo, że tak niezwykły, wcale tego nie chcesz. Wolałbyś odzyskać ciało zwykłego śmiertelnika – wnętrzności Zelgadisa skręciły się nieprzyjemnie pod wpływem hamowanych emocji.

– Do cholery, to nie twój interes! – wykrzyknął w końcu nie wytrzymując. Słowa demona były dla niego niczym sączący się do umysłu jad. Sprawiały, że tracił koncentracje.

– Ludzie… – Jashe zaśmiał się pod nosem rozbawiony własnym odkryciem. – To doprawdy niewiarygodne, że chciałbyś pozbyć się własnej wyjątkowości i mocy z tym związanej, aby co? Wrócić do zwykłego ciała? Poczuć się akceptowanym? – kpiący uśmiech nie znikał z twarzy demona, kiedy studiował chimerę przeszywającym wzrokiem.

Zelgadis zanim jeszcze zdążył pomyśleć co robi, znalazł się tuż przy potworze z całej siły uderzając go w twarz. Kiedy skończył z lekką obawą spojrzał na swoją wciąż zaciśniętą pięść i demona. Jashe w odpowiedzi jedynie zachichotał kpiąco.

– Zamknij się wreszcie, albo wyrwę ci ten plugawy jęzor przysięgam! – wrzasnął Zel odsuwając się od demona. Wziął kilka głębokich oddechów chcąc uspokoić narastający w nim gniew. Nie, nie da się wciągnąć w te gierki, postanowił.

– Pozwól, że pokaże ci pewną sztuczkę mały potworku… – podjął demon ponownie unosząc twarz w kierunku chimery.

Jashe ostrożnie wydobył ukryty pod ubraniami naszyjnik. Niewielki kryształ na złotym łańcuszku zadrgał tajemniczo i ponownie zalśnił znanym już Zelgadisow błękitnym blaskiem. Złodziej Dusz uniósł go delikatnie i ponownie zwrócił się w stronę chłopaka.

– Wcześniej zdradziłem ci pewien sekret. Powiedziałem, że część duszy każdego z Nieumarłych uwięziona jest w tym krysztale i właśnie dlatego mogą mi służyć. Dusza… – Jashe zamyślił się na moment. – To właściwie jedynie energia. Twoja energia jest tak niezwykła, bo zawiera w sobie aż trzy istnienia.

Trzy istnienia… To oczywiste, pomyślał Zelgadis, w końcu był chimerą, co w jego przypadku oznaczało połącznie z golemem i pomniejszym demonem… Zel poruszył się niespokojnie. Mimo, że postanowił nie dać wciągnąć się w zagrywki przeciwnika to podświadomie obawiał się, co Jashe zamierzał mu powiedzieć więc jedynie milczał.

– Dzięki swojej mocy i temu kryształowi mógłbym dać ci to, czego od tak dawna pragniesz. Mógłbym zabrać z twojego ciała energię pozostałych dwóch istnień – stwierdził Jashe z powagą.

Zelgadis gwałtownie zaczerpnął powietrza prawie krztusząc się własnym oddechem. Zszokowany spojrzał na Jashe szukając potwierdzenia, czy dobrze zrozumiał sens właśnie rzuconej deklaracji. Nie, nie, nie… zganił się szybko mag. Dobrze wiedział, że demony są podstępne i kłamliwe, że kuszą składając obietnice bez pokrycia. Pewnie, gdyby tylko stracił na chwile czujność, Jashe rzuciłby mu się do gardła, pomyślał próbując odzyskać kontrolę nad sytuacją. Mimowolnie potarł nerwowo skronie.

– Nie dziękuję, nie wierze w twoje kłamstwa – podsumował oschle mag po chwili milczenia.

– Och, więc nie ufasz mi? – twarz Jashe rozciągnęła się w nieprzyjemnym uśmiechu. – Zaczekaj chwilę, przecież obiecałem ci sztuczkę… – powiedział obracając w dłoni kryształ, który momentalnie rozjaśnił pomieszczenie.

Szybko światło stało się niemal oślepiające, a Zelgadis poczuł w piersi rwący ból. Odczucie było na tyle intensywne, że upadł na kolana kuląc się na ziemi, a bezwiedny krzyk wyrwał się z jego wnętrza. Miał wrażenie, że ktoś przeciska całe jego płuca przez żebra i chyba nigdy wcześniej doświadczył niczego równie bolesnego. Jednak cierpienie skończyło się równie nagle, co zaczęło. Oszołomiony Zelgadis łapał płytkie oddechy i z początku nawet nie odważył się otworzyć zaciśniętych powiek.

– Skurwysynu… – wychrypiał wreszcie dysząc ciężko. Przez chwilę, będąc wciąż w szoku po tym czego właśnie doświadczył, postanowił, że zabije Jashe, ale kiedy tylko otworzył oczy z zamiarem zwrócenia się do demona, zamarł…

Pierwsze, co zobaczył to dłonie. Zmusił się, aby poruszyć palcami chcąc upewnić się, że należą do niego, a kiedy kończyny poddały się wewnętrznej woli, mógł jedynie otworzyć usta w zdumieniu. Spod warstwy brudu pokrywającej dłonie przebijał kolor jasnej brzoskwini. Jego ciało… Zszokowany ostrożnie dotknął twarzy i włosów czując pod palcami miękkość, o której dawno zdążył zapomnieć. Jego ciało… Znów był człowiekiem! Instynktownie rozejrzał się po pomieszczeniu szukając własnego odbicia, jednak niczego takiego nie znalazł, a zamiast tego napotkał uważne spojrzenie Jashe.

– Wiedziałem, że ci się spodoba… – mruknął demon uśmiechając się z satysfakcją.

Zelgadis był zbyt zszokowany, aby w ogóle zareagować na usłyszane słowa. Gwałtownie zerwał się z ziemi wybiegając do przyległej kuchni. Musiał to zobaczyć… Natychmiast znalazł się przy zakurzonych blatach i odrzucając kolejne przedmioty szukał czegoś, co mogłoby posłużyć jako lustro. Kiedy wreszcie ujął w drżące dłonie srebrny talerz zastygł przerażony w bezruchu. W jego głowie szalało istne tornado i jeśli wcześniej mówił o utracie koncentracji czy panowania to teraz działał w kompletnym amoku. Ostatecznie powoli uniósł talerz na wysokość twarzy. Jego oczy spojrzały na niego z dzikością, z wykrzywionego odbicia. Delikatnie obracał naczynie pod różnymi kątami chcąc się sobie przyjrzeć. Znów był człowiekiem… Po prostu człowiekiem. Zamrugał intensywnie bojąc się przez moment, że kiedy ponownie otworzy oczy obraz zniknie, ale nadal tam był. Ostrożnie uniósł dłoń do twarzy dotykając delikatnie policzków. Ze zdziwieniem zauważył, że jego włosy pozostały białe, zupełnie jak w przypadku Nirali, ale nie przeszkadzało mu to. To był on, znowu on, bez żadnych wątpliwości. Zaśmiał się nerwowo odkładając talerz i dopiero wtedy dotarła do niego prawda o obecnej sytuacji. Jashe… Dlaczego to zrobił? Zmęczony spojrzał w stronę wejścia do niewielkiej spiżarni, w której pozostawił uwięzionego demona. Westchnął głośno i powoli ruszył na spotkanie ze Złodziejem Dusz.

– Jashe… – zaczął od progu. – Co to za sztuczki? – zapytał z rezerwą.

Mężczyzna wyprostował się dumnie i powoli ściągnął jedwabne rękawiczki składając je delikatnie na kolanach.

– Jeśli się do mnie przyłączysz, mogę sprawić, że na zawsze pozostaniesz w wybranym ciele – odrzekł spokojnie i dopiero po chwili zmierzył Zelgadisa chłodnym, oceniającym wzrokiem. – Jeśli jednak zdecydujesz się mnie zabić, wiedz, że musisz najpierw pozbawić mnie całej energii – cicho zastukał z zawieszony na szyi kryształ – a wtedy, nici z naszej małej sztuczki – zakończył.

A więc to tak… Oczywiście, że Jashe nie zrobiłby nic bezinteresownie. Takie są demony. Ale… jak, jak on mógłby przyłączyć się do niego? Miałby zdradzić swoich przyjaciół? Zelgadis poczuł się pokonany. Zrezygnowany ponownie spojrzał na swoje dłonie ciesząc się jeszcze przez chwilę ich widokiem…

– Zel? – nagły głos Nirali zadźwięczał mu w głowie. Czarodziejka ponownie korzystała z umiejętności telepatycznych możliwych dzięki ich niezwykłemu połączniu. – Wyszliśmy z budynku, Amelii i Erykowi nic nie jest – chłopak odetchnął z ulgą. – U ciebie wszystko dobrze? Czekamy na ciebie, możesz się zmywać. Zelgadis przytaknął w myślach, a zaraz po tym połączenie zniknęło.

– A więc? – ponaglił Jashe wyciągając dłoń w kierunku chłopaka. – Jak będzie? To dobra cena za niewielkie oczekiwania, które mam wobec ciebie. Wystarczy, że namówisz siostrę do użycia Bliźniaczych Ostrzy w naszej sprawie. Wszyscy będą zadowoleni, my załatwimy sprawy z Matką Koszmarów bez konieczności wypruwania wam flaków, a ty na dodatek będziesz mógł pozostać człowiekiem.

Zelgadis spojrzał na wyciągniętą w swoim kierunku rękę i skrzywił się. Nieźle, pomyślał po chwili. W duchu musiał przyznać, że Jashe dobrze to wszystko rozegrał. Uważnie obserwując demon zdołał poznać jego słabości i teraz wykorzystał je przeciwko niemu. Dał się podejść jak małe dziecko…

– Wal się… – odpowiedział wreszcie Zel.

Jashe westchnął głośno udając zrezygnowanie i opuścił dłoń.

– Jak chcesz mały potworku… – powiedział spokojnie i niespiesznie wstał naciągając rękawiczki. – Zdaje się, że twoi przyjaciele już opuścili dwór. Teraz czas, abyś i ty dotrzymał obietnicy. Uwolnij mnie – polecił spokojnie stojąc pośrodku więżącej go pieczęci.

Przez moment Zelgadis się zawahał. Gdyby teraz zabrał kryształ i go zniszczył mógłby mieć szanse na pokonanie Jashe w pojedynkę…

– Czekam – ponaglał Jashe. – Chyba mi nie powiesz, że nadal zamierzasz mnie zabić? Pamiętaj, konsekwencje mogą być dużo gorsze niż tylko brak możliwości powrotu do tego ciała. Mogę także sprawić, że będziesz zbierał wnętrzności swojej cennej przyjaciółki po całym filarze… – syknął groźnie.

Ostatecznie Zelgadis ruszył się z miejsca i nie patrząc na demona dobył miecz żłobiąc ostrzem przerwę w wyrysowanej na posadce pieczęci.

– Nareszcie! – Jashe przeciągnął się zadowolony. – Gdybyś zmienił zdanie, wiesz gdzie mnie znaleźć… Do tego czasu… biegnij, biegnij ile masz sił w nogach i pamiętaj, że jestem tuż za waszymi plecami. Do zobaczenia, wkrótce… – Jashe uśmiechnął się nieprzyjemnie, po czym skłonił w udawanej grzeczności i nim Zelgadis zdążył choćby odpowiedzieć, znikł przy pomocy teleportacji.

Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki jednocześnie ciało Zelgadisa zaczęło wracać do wcześniejszej postaci, choć tym razem nie towarzyszył temu ból. Ze smutkiem wyciągnął dłoń patrząc jak powoli pokrywa ją błękit… Znajdzie jakiś sposób, pomyślał zaciskając pięść.

Updated: 7 Styczeń 2022 — 02:41

13 Comments

Add a Comment
  1. Jej! To mam lekturkę do usypiającego karmienia (*_*)

  2. Stara, ostro pojechałaś po bandzie! Przez moment miałam zwoato

  3. Stara! Ostro pojechałaś po bandzie! Przez chwilę miałam zwątpienie, czy pragnienie Zela nie weźmie górą. Szkoda, że Amelia nie miała okazji go zobaczyć

    1. Cześć Kochana, miło, że nadal tu jesteś! 😀 Cieszę się, że się podobało, długo miałam w głowie ten wątek i mam nadzieję, że teraz uda mi się go rozwinąć. Jak się czujesz? Jak mała Ola? 😀

  4. No pewnie, że jestem! Mała zdrowo rośnie, śmiga po całym mieszkaniu na czworakach i próbuje złapać kota xdd a wy jak tam na nowej drodze życia?

    1. O rety, ale dzieciaki szybko rosną! 😀 Haha, przynajmniej kot jest dobrą motywacją, żeby Ola szybciej nauczyła się chodzić. 😀
      A u nas dobrze, wbrew przesądom właśniwie nic po ślubie się nie zmieniło, haha. 😀 Dostaliśmy w końcu kredyt i ruszyliśmy z budową domku, na ten moment mamy już postawione mury, ale ze względu na nadejście zimy musieliśmy zrobić przerwę i teraz czekamy do wiosny. :) Jak już będzie ten dom i w końcu wyprowadzimy się od rodziców to pewnie też zaczniemy myśleć o jakimś powiększeniu rodziny, ale narazie są inne priorytety niestety.

  5. My rok temu kupiliśmy działkę budowlaną, na kredyt. Dobrze, że nie zdecydowaliśmy się na kredyt na budowę od razu bo przy obecnych cenach byśmy nie wyrobili :-O

    1. Oj to prawda :( My co prawda kredyt wzięliśmy i teraz jesteśmy trochę w pułapce miliona prac żeby jakoś na to wyrobić… Ceny materiałów to jest jakiś kosmos, niektóre rzeczy poszły w górę kilkukrotnie. 😮

      1. Żeby tylko materiałów. Szafa,którą kupiliśmy Oli w sierpniu, pod koniec roku była droższa o 200 zł….

  6. Ech, przeczytałam parę dni temu, dopiero teraz miałam czas napisać komentarz.

    W doskonałym momencie wróciłaś do klasycznego momentu postaci Zelgadisa. Twoja własna historia jest na tak zaawansowanym etapie, a tutaj mamy wręcz nostalgiczny powrót do korzeni. To zestawienie Zela po wydarzeniach z Twojej historii, względem Zela z nowelek/anime/mangi przy decyzji dotyczącej rdzennego problemu tej postaci, to bardzo dobry zabieg literacki.

    Bardzo dobry rozdział :).

    1. Dziękuję! <3 Długo miałam w głowie ten moment więc cieszę się, że dobrze wyszło i wpadł w dobrym momencie. :) Oczywiście nie zamierzam na tym skończyć!

  7. Hejo! Co u ciebie? Masz w planach jeszcze pisanie, czy już odpuściłas?

    1. Cześć Kochana! Jakże bym śmiała odpuścić, co to, to nie. 😀
      Miałam dość ciężki okres, budowa domu, a w międzyczasie kryzys, który tak dotknął wszystkich, z miesiąca na miesiąc coraz wyższe raty… Wiadomo jak jest. W tym samym czasie trafiłam też na dość mobbingową pracę, w której na szczęście już nie pracuje i miałam trochę problemów zdrowotnych. Jednym słowem ciężki okres. Ale teraz pomału wychodzi na prostą, mam urlop więc myślę, że niedługo coś wstawię. Bardzo mnie cieszy, że nadal zaglądasz. A co u Ciebie? Jak czuje się Oleńka i Ty? :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

© 2018 Frontier Theme