Rozdział XXXVI

„To tajemnica”

Najszybciej zreflektował się Tamaki i wymijając wszystkich, stojących w wąskim korytarzu ruszył na dolne piętro. Niemożliwym było, aby ktoś ich od tak zaatakował kiedy znajdowali się pod ochronną barierą Kireia, pomyślał Tamaki biegnąc po schodach. Ni mniej, równie niemożliwym było, aby ktoś ich w ogóle odnalazł kiedy znajdowali się pod działaniem Iluzji, którą sam założył, a jednak…  Tamaki na jednym wdechu doskoczył do pierwszego okna wychodzącego na główną uliczkę. Przez otaczającą ciemność z początku ledwie dostrzegał sylwetkę stojącą na drodze, by już po chwili wydusić wraz ze wstrzymywanym oddechem: – Xellos?!

– Xellos… – powtórzył nieco głośniej jakby sam siebie przekonując. Nawet nie zorientował się, a pozostali już przepychali się w kierunku okien.

– Xellos?! No, chyba sobie żartujecie! – wrzasnęła Lina. – Zabiję gnidę jeśli znowu coś kombinuje!

– Hej Lina! Spokojnie, na pewno da się to jakoś wytłumaczyć – powiedział łagodnie Gourry kładąc dłoń na jej ramieniu, chociaż i jego postawa zdradzała oznaki zdenerwowania.

– Wy się znacie?! – wydusiła zszokowana Maya patrząc na Linę i Gourry’ego.

Zelgadis natychmiast poczuł jak gotuje się z wściekłości. Na dźwięk tego imienia oczywiście od razu przypomniał sobie ich ostatnie spotkanie, krótko przed podróżą do piątego filaru, kiedy Xellos wygłaszał nadzieję, że najlepiej dla wszystkich byłoby gdyby Amelia zginęła. Zaciśniętą pięścią uderzył w kolano.

– Tak, ale właściwe pytanie brzmi, skąd wy go znacie? – zapytał zaciskając zęby i z lodowatym spojrzeniem przyglądał się Mayi.

– Ach, witaj Lina! – przerwał nagle Xellos na tyle głośno, że zdołali go usłyszeć z ulicy i jak gdyby nigdy nic, pomachał radośnie ręką do zebranych. – Nie chcę wam przerywać tej miłej pogawędki, ale nie mamy zbyt wiele czasu więc może w końcu wpuścilibyście mnie do środka?

– Kirei, bariera – rzuciła krótko Maya, na co ten widząc reakcję Zelgadisa z lekkim wahaniem zdjął otaczającą ich ochronę.

Lina w milczeniu zgrzytnęła zębami i w oczekiwaniu uniosła dumnie głowę. Zelgadis nie był na tyle wyrozumiały, zupełnie przestało go obchodzić, że nadal krwawi i cały jest mokry. W tym momencie naprawdę miał jedynie ochotę dać mu w pysk. Niespodziewanie to Amelia ostrożnie złapała go za ramię. Nadal był wściekły, ale ten mały gest pozwalał mu zachować to w ryzach. Tymczasem Xellos bezceremonialnie wszedł do pomieszczenia.

– Zanim zechcecie mnie przepytywać czy, jak co niektórzy tutaj – zabić, muszę wam przekazać ostrzeżenie – zaczął poważnie i szybkim spojrzeniem ogarnął zebranych w pokoju.

– Co masz na myśli? – zapytała Lina.

– Mam na myśli, że odkąd odzyskałaś moc magiczną stałaś się łatwym źródłem energii do wytropienia Lino Inverse – odrzekł poważnie Xellos.

– Skąd wiesz, że ja…? – zaczęła zaskoczona czarodziejka, ale po chwili przerwała i jedynie parsknęła śmiechem. – Tak, właściwie to czego innego mogłam się spodziewać? – dokończyła ironicznie.

– Więc moc Liny jest tak wielka, że przebija się przez moją barierę? – odparł zdziwiony Kirei.

– Właściwie, nie tylko Liny. Zelgadis i Amelia też odzyskali swoje moce, ale tak, Lina znana jest w całym naszym świecie ze swoich zdolności.

– Och, nie myśl, że schlebianiem poprawisz swoją sytuację Xellosie – odrzekła ruda, jednak delikatny uśmieszek zdradzał Zelgadisowi, że ego dziewczyny znowu ma się dobrze.

– Powiedziałeś, że staliśmy się łatwym celem do wytropienia, co miałeś na myśli? – zapytał Zelgadis siląc się na spokój i wciąż skupiając się na stojącej obok Amelii.

– Idą po was – głos Xellosa znowu stał się poważny. – Precyzując, to właściwie idą po nią – odrzekł wskazując palcem na Amelię, a ta jedynie skrzywiła się w odpowiedzi.

– Pf, niech spróbują, teraz, kiedy mamy swoje moce pokażemy im gdzie ich miejsce. Zelgadis zdążył już sam załatwić jednego z nich! – rzucił entuzjastycznie Gourry.

– Właśnie! – poparła Lina.

Xellos w zamyśleniu spojrzał na Zelgadisa i przez chwilę trwającą nieco dłużej niż powinna przyglądał mu się w milczeniu, po czym znowu zwrócił się do Liny.

– Doceniaj swojego przeciwnika Lino. Pamiętaj, że chociaż wasze moce wróciły to większość zaklęć będzie osłabiona z powodu pieczęci nałożonych na ten filar. Pieczęcie sprawiają, że moc nie może swobodnie przepływać od źródeł, z których czerpie zaklęcie do waszych rąk. Nie zostało wam wiele czasu zanim tu dotrą, powinniście jak najszybciej wyruszyć po Łzę – dokończył ostatnie zdanie kierując je do Mayi, na co ta jedynie przytaknęła.

– Dlaczego właściwie nam pomagasz? I skąd się tu wziąłeś? – zapytał Gourry.

– Cóż… – zaczął Xellos z lekkim uśmiechem. – To tajemnica – dokończył i nim zdążyli o cokolwiek jeszcze zapytać, ten zniknął równie szybko, jak się pojawił.

Zelgadis odetchnął głęboko i spojrzał na Linę. Było mu niedobrze. Jeśli to, co Xellos właśnie powiedział na temat zaklęć było prawdą, a miał powody przypuszczać, że było, to odzyskanie mocy nie stanowiło jeszcze karty na tyle mocnej, by przechylić szalę zwycięstwa na ich korzyść. Poza tym, póki Amelia nic sobie nie przypomni to jej moc niewiele znaczy. Pozostawał jeszcze miecz Gourry’ego, który na ich szczęście akurat działał bez zarzutu. Jednego Zelgadis był pewien, Xellos musiał mieć w tym swój interes, w przeciwnym wypadku nie wtrącałby się w całą tę historię.

– Jazda! – krzyknęła Maya wyrywając wszystkich z zamyślenia. – Jeśli to, co powiedział Xellos jest prawdą, nie zostało nam wiele czasu. Kirei spakuj swoje rzeczy i nałóż na nas najsilniejszą barierę jaką tylko dasz radę, kupi nam to trochę czasu –  Kirei jedynie przytaknął w milczeniu, ale wciąż nie ruszył się z miejsca, wzrok miał utkwiony w Amelii, a konkretnie na jej dłoni spoczywającej na ramieniu Zelgadisa. Amelia musiała to zauważyć, bo już po chwili cofnęła się o krok splatając nerwowo palce.

– Jasne… – rzucił krótko Kirei i ruszył na piętro.

– Tamaki, dla ciebie to samo. Spróbuj nałożyć na nas jedną ze swoich Iluzji – kontynuowała dalej Maya. – Daiki i Lillya przygotujcie się do drogi, a Lina i Gourry pomożecie mi znaleźć sposób żeby dostać się na dół – dodała do dwójki przyjaciół mając na myśli zejście w otchłań poniżej wiszącego miasta. – A wy… – zwróciła się wreszcie do Zelgadisa i Amelii. – Ogarnijcie się błagam, nie mogę na to patrzeć, wyglądacie fatalnie – dokończyła skrzywiona.

Zelgadis już zamierzał coś odpowiedzieć, jednak zanim zdążył zareagować zapanował chaos i już nikt go nie słuchał, jedynie Amelia nadal stała za jego plecami.  Gdy odwrócił się w jej kierunku dziewczyna stała ze spuszczoną głową i ramionami złożonymi na piersi.

– Chodź – powiedział cicho i wyciągnął rękę w kierunku dziewczyny, jednak ta jedynie na nią spojrzała i bez słowa ruszyła przodem na piętro.

Zelgadis westchnął i opuścił wyciągniętą dłoń. Czego właściwie mógł się spodziewać? Bez słowa weszli do łaźni na piętrze. Zel szybko obejrzał swoje obrażenia i rzucił zaklęcie leczące Recovery.

– Więc to ta wasza moc? – odezwała się w końcu zaciekawiona Amelia, przyglądając się jak wszystkie obrażenia chłopaka natychmiastowo się goją.

– To biała magia Amelio, byłaś w niej specjalistką – odpowiedział spokojnie i po skończonym zaklęciu zaczął zbierać swoje ubrania z podłogi, które nadal mokre, zarzucił na siebie.

– Biała magia? – dopytywała, a Zelgadisowi przez chwilę wydało się śmieszne, że mogła zapomnieć nawet o tym.

– Biała magia to głównie zaklęcia lecznicze lub takie, które działają jedynie na demony, a człowiekowi nie mogą zrobić krzywdy.

– Och, to chyba całkiem dobrze, prawda?

– Nie, jeśli twoim wrogiem jest człowiek – odpowiedział z grymasem urywając temat. – Chodź, musimy coś zrobić z tymi rzeczami – powiedział stając na przeciwko Amelii. – Reparo – wyszeptał, a zaklęcie naprawiające otoczyło ich świetlistą poświatą. Momentalnie ich ubrania zaczęły coraz bardziej przypominać nowe.

– Niesamowite… – szepnęła Amelia wpatrzona w tańczący blask. Przez długą chwilę stali w milczeniu.

– Amelio, ja… przepraszam – powiedział speszony i westchnął ciężko. Nie czuł się dobrze z tym, że musi okłamywać dziewczynę, a co najgorsze nadal nie miał pojęcia skąd ona o tym wiedziała. Jej wizja, w której widziała go składającego przysięge krwi… nie mógł pozwolić by ktokolwiek dzowiedział się prawdy. Nie teraz. Przez długą chwilę stali w milczeniu, a Zelgadis miał dziwne wrażenie, że Amelia doskonale wie, za co ją przepraszał, choć przecież było to niemożliwe. A jednak, nie odpowiedziała.

– Powinniśmy iść – stwierdziła dopiero, gdy zaklęcie wykonało już całą pracę.

– Tak… tak – odparł nieco mniej stanowczo niż zamierzał i zaciśnięciem dłoni zakończył czar. Amelia pospiesznie wyszła z pomieszczenia zostawiając go samego. To nie była dobra pora na takie rozmowy, ani rozmyślania, stwierdził w końcu kierując się w poszukiwaniu Liny. Odnalazł ją wraz z Gourry’m oraz Mayą przed wejściem do budynku.

– Gourry, tłumaczę ci drugi raz, nie dam rady sama rzucić Raywing na tyle osób – powiedziała zdenerwowana Lina, próbując wyjaśnić, że nie będzie w stanie lewitować w przepaść tak licznej grupy.

– A jak inaczej mamy się dostać na dół? Nawet nie wiemy, jak głęboka jest ta przepaść? – zabrzmiał Gourry.

– Cóż… – zaczęła Lina i wtedy zauważyła Zelgadisa. – Oczwiście! Podzielimy się z Zelem! – wyjaśniła entuzjastycznie.

– Ehem, czym się podzielimy? – zaczął niewtajemniczony mag.

– Jest nas dziewięcioro, nie dam rady wszystkich ściągnąć za pomocą Raywing więc będziesz musiał mi pomóc i zabrać połowę – wyjaśniła czarodziejka.

– Zgoda, więc lepiej już ruszajmy – dodał pospiesznie i już zwrócił się w kierunku budynku, by zawołać pozostałych, gdy świetlista kula rozbiła się o barierę tuż za ich głowami z wielkim hukiem. Za późno.

***

Nieco opornie zapraszam do kolejnego rozdziału. Z dedykacją dla wszystkich, którzy wciąż tu zaglądają, w szczególności Belong. :)

Małymi kroczkami zbliżamy się do finalnego starcia, żeby nie powiedzieć finału, bo pomysłów jeszcze trochę mi zostało. Dajcie znać, co Wy chcielibyście zobaczyć w kolejnych rozdziałach? Wymarzone sceny, rozwinięcia historii bohaterów, a może paringi? Czekam na wasze opinie, bo garść świeżych pomysłów zawsze bywa inspirująca. :)

Updated: 3 Lipiec 2021 — 17:26

5 Comments

Add a Comment
  1. Dziękuję za kolejną dedykację! Długość nie powala (jak na ciebie), ale nadrobione treścią. Widzę nagłe oziębienię pomiędzy Amelią a Zelem :O I Xellos zjawiajacy się w (nie)odpowiecnik momencie :)

  2. Oziębienie tak jest, ale Amelia ma ku temu swoje powody, co być może dało się zauważyć, a jeśli nie to postaram się to rozpisać w kolejnym rozdziale z jej perspektywy.
    Masz rację z ilością nie poszalałam, ale za to zaczęłam pisać kolejny. Nie chciałam żeby znowu trzeba było długo czekać więc ostatecznie stwierdziłam, że lepiej wrzucić kawałek niż nic. :)
    Haha, ach ten Xellos, wszyscy wiemy, że wredna z niego istota ;D
    A wracając, przykro mi z powodu nadgarstka! Trochę znam ten ból jak za bardzo przesadzę na perkusji, ale w pracy to sobie nie wyobrażam. Zasugerowałabym lekarza, ale… no cóż NFZ :<
    Za dedykacje nie dziękuje, to ja dziękuje, że tu zaglądasz i czytasz, aktualnie tylko ty mnie mobilizujesz do dalszego pisania, gdyby nie to to pewnie znowu zniknęłabym na pół roku 😉 A właśnie, może masz jakieś sugestie co do dalszych losów bohaterów? Szukam inspiracji :)

  3. Jeśli to jest to o czym myślę (Zespół de Quervaina – zapalenie pochewki ścięgnistej czegoś tam :D, mój chłopak to ma), to tylko operayjnie się da. Może kiedyś, hurtowo, dwie operacje w cenie jednej czy coś takiego :D. A co do sugestii, tak jak pisałam już kiedyś, to mam nadzieję, że Zel przeżyje. Ale jakiś dramacik by się przydał. No nie wiem, może jakaś ofiarność dla Amelii, czy coś w ten deseń. No ale liczę, że będzie również jakiś Happy End, alo chociaż jego cząstka, żeby nie było za kolorowo. Może jakieś „wielkie love, ale najpierw odzyskam wygląd” :)

  4. Oo, albo nagłe przebudzenie się mocy Amelii. Było bum, wszyscy ranni a a Amelia nagle zaczyna leczyć :) (Oglądam za dużo filmów :D)

  5. Ooo matko, to już się nawet nie wypowiadam w kwestii naszego NFZ i tego, że w sumie powinni zrobić tą operację jeśli jest to konieczne. Swoją drogą chyba jakieś braterstwo dusz skoro macie tą samą przypadłość z chłopakiem?? 😮 😉 Ale idź sęp od nich, ja na swoją tarczyce przez dwa miesiące sępiłam skierowania i ostatecznie się udało. xD

    Dziękuje ślicznie za sugestie, podsunęłaś mi pomysł! 😀 Jednak znowu strasznie zamieszam, żeby był dramat haha. ;D Właśnie piszę rozdział, w sumie już w nim powinno coś zaskoczyć. :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

© 2018 Frontier Theme