Rozdział XIV

*Przybysze*

Korytarz wydawał się ciągnąć bez końca. Zelgadis mógłby przysiąc, że idzie nim już dobrych kilka godzin. Czy kręcił się w kółko? Właściwie dokąd zmierzał? Zaczynał tracić oddech ze zmęczenia. Gdy już zdecydował zawrócić, nie widząc sensu w dalszej drodze, z półmroku wyłoniła się ogromna, kuta brama. Pchnięty ciekawością, szybko ruszył w jej kierunku. Po chwili jego dłonie ostrożnie dotknęły zimnych prętów. Wijące się po nich róże, kute z czarnego żelaza, w kuszący sposób zapraszały do dalszej podróży. Młodzieniec stanął w bramie, między śladami światła, a pełną ciemnością. Resztki zdrowego rozsądku, błagały go by tam nie wchodził! Ale ten głos… po chwili był już tylko szeptem. Stuk, stuk, stuk… Z każdym kolejnym krokiem Zelgadis zagłębiał się coraz bardziej w wilgotne i zimne powietrze. Niewiele widział w mroku, ale zdawało mu się, że zna drogę, prowadzony jakąś dziwną siłą. W głuszy pomieszczenia, przyspieszone bicie jego serca było jak rytmiczne uderzenia młotem.

– Czekałam na ciebie – zagadnął nagle czyjś, melodyjny głos. – Myślałam, że już nie przyjdziesz.

Zelgadis nerwowo rozejrzał się wokół siebie, daremnie próbując zlokalizować źródło szeptu.

– Kim jesteś?! – krzyknął, ale jego pytanie szybko zgasło w ciemności, pozostając bez odpowiedzi.

Długa, niespokojna cisza pulsowała w jego skroniach. Przez moment, chłopak był gotów uwierzyć, że to tylko jego wyobraźnia mówi do niego, gdy nagle…

– Pozwolisz, że rzucę trochę światła na całą sytuację? – zabrzmiał ponownie obcy głos.

Szermierz usłyszał tylko ciche pyknięcie i już po chwili, zapłonęła wokół niego setka, czerwonych świec. W ich migotliwym blasku, zdołał dojrzeć kruchą postać dziecka idącą w jego kierunku. Była to niewysoka dziewczynka o nienaturalnym, bordowym odcieniu włosów. Kiedy podeszła wystarczająco blisko, Zelgadis mógł przyjrzeć się jej twarzy. Duże, karmazynowe oczy spoglądały na niego z obojętnością.

– A więc naprawdę tu jesteś… – powiedziała z udawanym zaskoczeniem.

– Gdzie jestem? – podchwycił chłopak.

– Ach, czyż to nie oczywiste? Jesteś w moim ogrodzie, rozejrzyj się!

Zelgadis posłusznie spojrzał w bok i dopiero zdał sobie sprawę, że otaczają go kwiaty, a dokładniej – róże. Dziesiątki, czerwonych róż! Ich słodka woń wdzierała się w jego nozdrza.

– Co to za miejsce? – spróbował zdezorientowany, chociaż wiedział, że nie ma co liczyć na odpowiedź.

– Już mówiłam. To mój ogród – odpowiedziała beznamiętnie.

– A kim ty jesteś? – na to pytanie, coś w obojętnym wzroku dziewczynki rozbłysło.

– Hahahaha! – roześmiała się nagle. – Spójrz one wszystkie należą do mnie! Tylko do mnie! – wykrzyczała radośnie i zaczęła wirować wokół kwiatów.

Zelgadis przyglądał się jej w milczeniu z narastającym niepokojem. Po chwili dziewczynka stanęła i skierowała się na podest. Stał na nim wielki tron, którego chłopak wcześniej nie zauważył.

– To wszystko należy do mnie! – oznajmiła siadając.

– Więc może z łaski swojej, powiesz mi wreszcie, kim jesteś!? – Zel miał już dosyć.

– A więc tak… – mruknęła do siebie z grymasem.

Powoli wstała i zerwała jedną z róż, po czym podeszła do Zelgadisa.

– Spójrz – zaczęła. – One są moje – powiedziała z uśmiechem i podsunęła mu kwiat.

Zelgadis z wahaniem, wyciągnął dłoń przed siebie. Kiedy jego palce dotknęły czerwonych płatków, poczuł przyjemne ciepło, które gwałtownie zaczęło rozchodzić się po całym ciele. Zatapiał się w tym, wszystko odpływało… Resztkami świadomości wychwycił obraz uśmiechającej się dziewczynki.

– Nie wyciągaj ręki po to, co nie twoje… – usłyszał szyderczy głos i stracił przytomność.

Wszystko trwało zaledwie kilka sekund. Kiedy Zel odzyskał świadomość, szybko otworzył oczy, ale wtedy zorientował się, że był już w swoim pokoju. Tajemnicza dziewczynka zniknęła. Więc to był tylko sen? Odetchnął z ulgą. Jednak… coś go zaniepokoiło. Nadal wyczuwał dziwne ciepło pod palcami…

– Jasna cholera! – wrzasnął i zerwał się z łóżka.

Otóż, owym źródłem ciepła była krew. Krew Amelii, która delikatnie sączyła się z jej nadgarstków. Chłopak spojrzał na to z przerażeniem. Dopiero teraz przypomniał sobie, że wczoraj pozwolił jej spać u siebie.

– Amelia! Ej, obudź się! – krzyknął i najdelikatniej jak tylko potrafił, potrząsnął nią.

– Mmm… – jęknęła niezadowolona i spojrzała zaspanym wzrokiem na Zelgadisa. – Stało się coś?

– Ty krwawisz! – odpowiedział rzeczowo.

– Aa to? Nie przejmuj się tym – powiedziała obojętnie i ponownie zamierzała zasnąć, ale Zel nie chciał odpuścić.

– Nie przejmuj się?! No chyba ci odbiło, od za dużej utraty krwi! Wstawaj! – rozkazał.

Dziewczyna otworzyła jedno oko i jęknęła ponownie, widząc, że nie ma szans.

– Bandaże są na dole, w kuchni – powiedziała ugodowo.

– Przykro mi, ale nie wiem, co to jest „na dole, w kuchni”, więc będziemy musieli sobie poradzić inaczej – wstał i podszedł do swojego płaszcza, z którego oderwał spory kawałek materiału. – Na razie to musi wystarczyć – dodał.

Usiadł na posłaniu i obejrzał dłoń dziewczyny. Wciąż pamiętał swój sen, ale czy to miało jakiś związek z Amelią?

– Naprawdę nie pamiętasz, jak to się stało? – zaczął, opatrując jej rany.

– Co się stało? – powtórzyła, a Zelgadis gestem głowy wskazał na jej ręce.

– Przykro mi, nic nie pamiętam… – odparła smętnie. – Wiesz, to trochę dziwne, kiedy nie pamiętasz swojego życia. Czasem się zastanawiam, czy nadal jestem tą samą osobą? Czy to kim jesteśmy, zależy tylko od naszych wspomnień? Czy jeśli je stracimy, to jesteśmy nikim?

Zelgadis spojrzał na nią zaskoczony. Dlaczego zaczęła mu się zwierzać? I co on miał jej powiedzieć?

– Ty nie jesteś nikim – odpowiedział po chwili. – Ale z pewnością nie jesteś taka sama jak wcześniej.

– A kiedyś? Jaka byłam? – ciągnęła z zaciekawieniem.

– Cóż, byłaś trochę… narwana – uśmiechnął się pod nosem i skończył z opatrunkiem.

– Narwana? – Amelia roześmiała się głośno. – Może to i lepiej, że tego nie pamiętam – uśmiechnęła się i spojrzała na swojego towarzysza. – Wiesz, bardzo się cieszę, że odzyskałam przyjaciela – dokończyła.

Zelgadis również się uśmiechnął, ale tak naprawdę, czuł zupełnie odwrotnie niż Amelia. Czuł wielką stratę… Nagle, drzwi do pokoju otworzyły się z wielkim hukiem i wparowała przez nie Lina.

– Tee Zel! Może byś tak wreszcie zwlekł tyłek, co?! Nie mam zamiaru spędzić reszty życia tutaj!

– Ekhem… – odchrząknął znacząco chłopak i gestem głowy wskazał na Amelię.

– O Amelia! – zmieszała się ruda. – A co ty tutaj robisz? – zapytała podejrzliwie.

– Nie twoja sprawa – powiedział szybko Zelgadis i wyrzucił rudą z pokoju.

Oparł się o zamknięte drzwi i odetchnął z ulgą.

– Mało brakowało! – podsumował.

– Ona zawsze taka jest? – zapytała Amelia z obawą.

– Wiesz, myślę, że będziesz musiała się przyzwyczaić – uśmiechnął się złośliwie. – Pamiętam jak kiedyś…

I tak zaczęła się długa opowieść. Zel opowiadał Amelii wszystko, co pamiętał z ich dawnych przygód, opisywał ludzi, których spotkali oraz szczegółowo zagłębił się w relację Lina – Gourry. Uważnie jednak omijał temat samego siebie. Nasza dwójka bohaterów nawet nie zorientowała się, gdy słońce było już wysoko na niebie, a przynajmniej powinno być. W miejscu, w którym się znaleźli nie istniał bowiem dzień. Tam była tylko noc. Głucha, zimna i przerażająca. Jednak te godziny mijały im tak spokojnie. Zupełnie jakby razem uciekli w jakieś inne, nieznane nikomu miejsce.

– Chyba powinniśmy już zejść do reszty – zaproponowała Amelia.

– Taa, pewnie Rei martwi się o ciebie… – odpowiedział siląc się na miły ton głosu.

– Czy ty jesteś zazdrosny? – zapytała nagle, świdrując go wzrokiem.

– Nie wyobrażaj sobie! – odkrzyknął speszony i szybko ulotnił się z sypialni.

– No poczekaj! – wybiegła za nim i zatrzasnęła za sobą drzwi.

Na dole panowało niezłe zamieszanie. Ludzie biegali w tę i we w tę, namiętnie o czymś dyskutując. Zdaje się, że przygotowywali się na przybycie kogoś. I z całą pewnością, miał być to ktoś ważny! Kiedy Zel znalazł się w wejściu do tej zatłoczonej sali, przez chwilę miał cichą nadzieję, że jednak wróci z powrotem do swojej sypialni i po prostu to przeczeka. Już miał się wycofać, ale wtedy rozsądek wziął górę. Westchnął ciężko. Nie może tego zrobić, przecież musi porozmawiać z Liną. Muszą wrócić do domu. Nagle przez głowę przemknęła mu zabawna myśl. Wyobraził sobie minę Yuuki, kiedy by ich zobaczyła. W końcu dla niej, nie było ich zaledwie parę minut.

– Zel! – zawołał ktoś nagle. Lina machała do niego z drugiego końca sali.

– Zaczekasz chwilę? – zapytała szybko Amelia, kiedy już miał zrobić krok. Spojrzał na nią pytającym wzrokiem. – Wiesz, myślę, że też powinnam brać udział w tej rozmowie. W końcu twierdzicie, że mnie stąd zabieracie… Tyle, że najpierw muszę iść do Reia – wyjaśniła i ruszyła w przeciwnym kierunku.

Podążał za nią spojrzeniem, aż w końcu kolejny wrzask Liny zmusił go do ruchu. Powoli zaczął przedzierać się przez zatłoczoną salę zniszczonej świątyni. Do jego uszu dolatywały strzępki rozmaitych rozmów…

‚…więc wracają?’
‚…słyszałam, że dowódca…’
‚…to psychol!’
‚…podobno chcą go wyrzucić…’
‚…biedny Tamaki…’

Tamaki? Dowódca? Chodzi o tego całego Kireia? Cóż, Zel musiał przyznać, że nic z tego nie rozumie.

– Gdzie Amelia? – zapytał Gourry, kiedy wreszcie znalazł się przy nim i Linie.

– Poszła załatwić coś z blondaskiem – odpowiedział sucho Zel.

– Blondaskiem? – podchwyciła ruda. – No, no zdaje się, że ktoś tu nie przepada za naszym słodkim Kireiem.

– Odwal się – znowu TEN ton głosu.

– Co powiedziałeś? – warknęła na niego, mrużąc oczy.

– Hahaha – ironiczny śmiech wyrwał się z jego piersi. – Lina wybacz, ale myślę, że bez tej całej swojej magii jesteś równie nieszkodliwa, co mały rozszczekany szczeniak.

– Że co?! Ja SZCZENIAK?! – zerwała się na nogi oburzona.

– No to chodź, spróbuj – powiedział, a jego szyderczy uśmiech pogłębił się jeszcze bardziej.

Przez chwilę mierzyli się wzrokiem i kiedy już wydawało się, że Lina rzuci się na niego z rękami, ta tylko westchnęła i opuściła je bezradnie.

– Nie Zel, masz racje… Ale nadal nie rozumiem dlaczego nasze czary nie działają? – zapytała zrezygnowana i ponownie usiadła, pocierając dłonie.

– Z moim mieczem też coś się dzieje – dodał smętnie Gourry.

Zelgadis już otwierał usta żeby podzielić się swoją teorią, gdy nagłe pukanie do drzwi świątyni uciszyło wszystkich zebranych. Zaskoczeni, z przejęciem wpatrywali się w stronę wejścia. Napięcie było wręcz namacalne w powietrzu. Po chwili ciszę przerwał odgłos kroków. Kirei podszedł do drzwi i otworzył je ostrożnie. Chłodny powiew wdarł się do sali, a zaraz za nim wchodziły kolejne osoby. Głównie mężczyźni. Ze zmęczonym obliczem, w zniszczonych ubraniach. Zalgadis miał wrażenie, że razem z nimi do pomieszczenia wtargnęła jakaś dziwna moc. Coś w rodzaju pustki wysysającej wszystkie emocje…

– Saiki! – zawołała nagle kobieta, która stała niedaleko Zelgadisa.

Misa z wodą, którą trzymała upadła z hukiem na posadzkę i roztrzaskała się o nią. Nie przejmując się tym podbiegła do jednego z mężczyzn i objęła go. Po chwili za jej przykładem poszła cała reszta. Wszyscy witali się ze swoimi bliskimi. Wszyscy, za wyjątkiem tych kilku kobiet, które wpatrywały się tępo w przestrzeń, czekając na kogoś kogo miały już nigdy nie zobaczyć… Tak Zelgadis już wiedział, to właśnie była ta pustka…

– Nie wszystkim udaje się wrócić… – wyjaśniła cicho Amelia. Zelgadis nawet nie zauważył kiedy do niego podeszła.

– Kim są ci ludzie? – zapytała Lina.

– Hm, to coś w rodzaju naszego wojska. Rzadko tu bywają. Większość czasu podróżują pomagając innym z ocalałych i walcząc z demonem.

– Więc to dlatego wszyscy tak oczekują ich przybycia. To coś w rodzaju narodowych bohaterów?

Zelgadis omiótł wzrokiem całe to zbiorowisko. Matki tulące swoje dzieci i mężowie pocieszający swoje żony. Przez chwilę cała ta atmosfera wydała mu się zbyt ckliwa. Wręcz nierealna. Tyle miłości w jednym miejscu? No przecież żyją, więc na co to wszystko? Spojrzał w inną stronę. Naglę jego uwagę przykuł Kirei, który nadal stał w uchylonych drzwiach. Rozmawiał z kimś. Po chwili zza drzwi wyłoniły się jeszcze trzy osoby. Dziewczyna i dwóch młodzieńców. Zanim Zelgadis zdążył się im przyjrzeć, już zobaczył Amelię biegnącą w ich stronę.

– Tami! – zawołała radośnie i rzuciła się na szyje wysokiemu rudzielcowi. Tamaki? Zdaje się, że Zelgadis już gdzieś to słyszał…

– Hej maleńka! – zaśmiał się rudzielec i okręcił ją wokół siebie. Przy nim wydawała się być rzeczywiście maleńka…

– Zel, chyba masz konkurencję – Lina szturchnęła go w bok.

– Jednak to prawda, że rude to wredne – skwitował dwuznacznie.

– Ja tam lubię rude – powiedział poważnie Gourry kiwając głową na potwierdzenie własnych słów.

– Zamknij się meduzo! – uciszyła go Lina, ale Zel mógłby przysiądź, że zobaczył na jej twarzy mały, ledwo widoczny rumieniec. Tak, czasem wzrok chimery pozwalał mu widzieć to, czego inni nie mogli. – Chodźcie, lepiej mieć wroga blisko siebie.

– Wroga? – zapytał Gourry.

– Nie sądzisz chyba, że tak po prostu pozwolą nam zrobić z Amelią, co nam się podoba? – wyjaśniła Lina i ruszyła w stronę stojącej piątki. Zelgadis podążył za nią.

– A to kto? – zapytała dziewczyna w czarnym płaszczu, kiedy w końcu ich zauważyli.

– To dość skomplikowana historia… – burknął Kirei i spojrzał na czubki swoich butów. Zupełnie jakby się o coś obwiniał.

– Jestem Lina Inverse – odpowiedziała z dumą ruda i wyciągnęła rękę w stronę stojącej dziewczyny. Ta przez chwilę mierzyła ją wzrokiem, ale potem uśmiechnęła się przyjaźnie i przyjęła wyciągniętą dłoń.

– Miło mi, jestem Maya – przedstawiła się.

Zelgadis spojrzał na dziewczynę. Jej duże, ciemne oczy przepełnione były ciepłem i łagodnością, a kosmyki czarnych włosów głaskały bladą skórę na jej policzkach. Usta wygięte miała w delikatnym uśmiechu.

– To Gourry i Zelgadis – dodała Lina, po czym skierowała swój wzrok na dwójkę towarzyszącą Mayi, jakby oczekując podobnej odpowiedzi.

– Jestem Tamaki – powiedział z uśmiechem rudzielec i również uścisnął jej dłoń.

Tamaki był bardzo wysoki, ale to co najbardziej przyciągnęło wzrok Zelgadisa to przepaska, którą chłopak nosił na prawym oku. Drugie oko miało barwę żywej zieleni.

– A ty? Nie przedstawisz się damie? – Lina zwróciła się do ostatniego młodzieńca, który do tej pory tylko przyglądał się całej sytuacji z kwaśną miną.

– A ja, to nie twoja sprawa – odpowiedział szorstko i odszedł. Zelgadis przez chwilę, miał wrażenie, że znalazł swój odpowiednik z tego wymiaru. Uśmiechnął się ironicznie pod nosem. Chłopak o długich, czarnych włosach i jeszcze ciemniejszych oczach zniknął gdzieś w tłumie.

– Wybaczcie – odezwała się Maya. – To był Daiki. Powiedzmy, że on nie jest zbyt rozmowny… – uśmiechnęła się przepraszająco.

– To może dogada się z naszym Zelem, co Zel jak myślisz? – zaczepiła Lina złośliwie. Zawsze lubiła prowokować innych w podobny sposób.

Wszyscy na to parsknęli śmiechem, ale Maya wlepiła w niego spojrzenie. Jej twarz była teraz poważna i skupiona. Po chwili jednak odwróciła wzrok i znów uśmiechnęła się tym swoim „firmowym uśmiechem”.

– Rei, to może pójdziemy i gdzieś spokojnie porozmawiamy? – zaproponowała.

– Tak, myślę, że mamy wam sporo do powiedzenia – ruszył szybko w kierunku schodów prowadzących na jakieś niższe piętro…

Updated: 28 Czerwiec 2021 — 01:24

36 Comments

Add a Comment
  1. jej jak to miło że wreszcie napisałaś następną część^.^ Ciekawe kim jest ta dziewczyna w różanym ogrodzie, mam nie odparte skojarzenie z Shabranido ale to może przez kolory jakich użyłaś xDD mam nadzieję że szybko pojawi się następny rozdział bo zaczyna się robić coraz ciekawiej! pozdrawiam ^^

    1. Miło, że wciąż tu zaglądasz ^^ Cóż, co do postaci tej dziewczyny to wszystko będzie się systematycznie wyjasniać, chociaż nie od razu ;] Powiem tyle, że z Shabranigdo to tym razem nie ma nic wspólnego, chociaż kto wie co mi tak do głowy wpadnie xD

  2. Niestety tak długo nie dawałaś notki, że kompletnie wypadłam z obiegu i trudno mi było powrócić do nastroju opowiadania. Notka na szczęście długa i ciekawa, do tego cudnie napisana^^ Troszkę mi uwłacza, że tak szorsto opisujesz relacje Zel-Lina, a za to Zel-Amelia robi się zbyt ‚maślane’, bo Zel nagle tak zaczął interesować się dobrem księżniczki… Może żałuje, że niewykorzystał szansy, kiedy byli w swoim wymiarze. Rozśmieszyło mnie to zdanie, że co rude to wredne. Oj, nie wiem czy dam rady wyczekać do następnej notki, jeśli znowu to będą dwa miechy… I co to za dziwny sen na początku?

    1. Nie, nie Crystal spokojnie tym razem to napewno nie będą dwa miechy 😉 Doskonale cię rozumiem, bo ja sama wypadłam z obiegu. Przed napisaniem tej cześci musiałam wszystko przeczytać od początku ;/ A teraz co do tych relacji. Cóż dziękuje za ta uwagę :) Powiem ci szczerze, że ja nie zauwazyłam że na froncie Zel-Lina zaczeło się robić nie przyjemnie xD W każdym razie nie było to celowe 😉 A co do Amelii. No może cię zmartwie, ale maślane to momentami będzie, bo to w końcu opowiadanie ZxA, tak, tak wiem że byś wolała tu widzieć wersje ZxL xD No ale cóż… :) Dzięki, że wpadłaś i jednak się wysiliłas żeby to przeczytać ;* PS: Ja jestem w trakcie nadrabiania zaległości blogowych 😉

      1. Ja się wysiliłam, żeby to przeczytać? Czytało mi się bardzo przyjemnie, więc nie wymyślaj głupot XD

  3. agtr.gld@onet.eu

    No w końcu jakaś notka! Ty też długo nie pisałaś, ale bynajmniej nie wyszłaś z wprawy. Bardzo interesująca i intrygująca notka. Na slayers-revolution jest już nowy post – Lina

    1. Hehe widze, że się rozumiemy w sprawach czestotliwości pisania 😉 Wiesz jak to mówią szkoła jest brutalna xD

  4. Ohayo.Chciałam Cię poinformowac, że u mnie zaszły duże zmiany. Mój pierwszy blog (www.nie-warto-przejmowac-sie-tym-na-co-nie-mamy-wplywu.blog.onet.pl) już nie istnieje. Wyjaśnienia tego „czynu” znajdziesz na stronie http://www.sk-future.blog.onet.pl Zdradzę, że jest to mój nowy blog.Pozdrawiam Cię cieplutko :*

    1. Tak, tak zjoba ode mnie masz już u siebie na stronie xD I jeszcze pytanko, jak zakończyłas tamto opowiadanie? Było jakieś jakieś zakończenie? ;>

  5. Hura, w końcu napisałaś! Świetne jak zwykle. Daiki to interesująca postać, rzeczywiście przypomina charakterem Zela. Lina osatnio tak się drażliwa robi ^^ Zapraszam do mnie na nowy rozdzial!

    1. Bo Lina dawno nie dostała jedzenia xD No i bez magii jest bezbronna co ją dośc irytuje ^^ Co do Daiki’ego to zamierzam jeszcze bardziej pogłębić jego osobę ;] Tylko szykam dobrego pomysłu na to xD

  6. Super że napisałaś nowy rozdział. Bałam się już, że porzucisz opowiadanie, a szkoda by było się z tak ciekawym opowiadaniem rozstawać :) Notka świetna jak zwykle, warto było czekać =) Ten sen Zela na początku jest bardzo intrygujący. Ciekawa jestem, jaki związek z Amelią ma dziewczyna ze snu? Chyba będę musiała znaleźć czas na przeczytanie Twojego opowiadania od początku jeszcze raz, bo po takiej przerwie to już mało pamiętam z początkowych wydarzeń. Czekam na ciąg dalszy i życzę weny.

    1. Aj, aj witam ponownie ^_^ ;*Cóż przyznam ci się szczerze, że ja sama musiałam to wszystko przeczytać od początku, bo pogubiłam się w niektórych wątkach, ale teraz już mam to za sobą 😉 Co do tej dziewczyny to powoli będę zmierzała do wyjaśnienia jej osoby, ale pojawi się jeszcze wielu innych bohaterów 😉 Ja się dopiero rozkręcam xD Mogę ci obiecac, że nie zakończe tak brzydko, w połowie pisania, w końcu sprawia mi to przyjemność ^^ Miło, że tu jeszcze wpadasz ^_^

  7. Pozdrawiam i serdecznie zapraszam na nowy rozdział^^

  8. Jak miło że wreszcie nowy rozdzialik. Wiesz….. od Tamakiego zajeżdża mi jakoś Lavim z D-Gray man xDDDD Ale to dobrze ^^ bo Lavi jest booooooossskkiiiiiii *________________________*

    1. No i masz racje ^_^ Tamaki został zainspirowany przez zdjęcie Leviego xD Co prawda ja nie oglądałam DGM więc mam nadzieję, że samo zdjęcie nie będzie mnie naprowadzało na kopiowanie postaci :) Tak mi poprostu oni z wyglądu przypasowali xD

  9. Tak zgadłaś^.^ dziś znowu jest nowy odcinek, pozdrawiam^.^

  10. Bałam się już, że porzucisz bloga, a tu taka miła niespodzianka :) notka rewelacyjna jak zawsze i nie mogę się doczekać kolejnej 😀 Trochę mi się już pomieszały te wszystkie postacie, które wcześniej dodałaś do opowiadania i chyba muszę sobie zrobić małą powtórkę z Twojego bloga ;p Strasznie jestem ciekawa, kto śnił się Zelowi. I Daiki mnie zaintrygował. Czekam na dalszy rozwój wydarzeń i życzę dużo weny 😉

    1. Cieszę się, że nadal tu zaglądasz kochana ;* ^_^ Hehe no to specjalna powtórka dla ciebie z nowych postaci xDKirei/Rei to ten koleś który zajmował się AmeliąAmaki, Maya i Daiki pojawili się dopiero w tym rozdziałe :) Hmm no i tak poza tym to chyba więcej nikt :) Spokojnie nie masz sie co martwić bo napewno nie porzuce tego boga. Włożyłam w to zbyt wiele serce a co najważniejsze pisanie sprawia mi radość ^_^ Na następna notke nie bedzie trzeba czekac az 2 miesiące 😉

  11. Pozdrawiam u mnie nowy rozdział^^

  12. U mnie nowy rozdział!

  13. agtr.gld@onet.eu

    nowa notka na slayers-revolution – Lina

  14. Ohayo ^^”Zapraszam do mnie na ww-sk-future.blog.onet.pl na nową notkę ^^”

  15. pozdrawiam u mnie nowy rozdział^^

  16. pozdrawiam u mnie nowy rozdział^.^

  17. Ten fragment z dziewczynką był niezwykle klimatyczny i trochę… przerażający. Kim ona jest? Mam nadzieję, że niedługo się dowiemy. Naprawdę żal mi Zela, Amelia traktuje go jak przyjaciela… Przecież tak nie miało być! Moment przybycie wojowników trochę mnie wzruszył. Ach, sentymentalna się staję na starość. Pozdrawiam serdecznie.

  18. Pozdrawiam u mnie nowy rozdział ^.^

  19. U mnie nowy rozdział, zapraszam!

  20. pozdrawiam u mnie nowy rozdział^^

  21. Świetne… przeczytałam jak na razie wszystkie rozdziały i z niecierpliwością czekam na kolejne. :)

  22. pozdrawiam u mnie nowy rozdział ^.^

  23. Pozdrawiam u mnie nowy rozdział ^^

  24. Tak to znowu ja xDD u m nie kolejny nowy rozdział pozdrawiam^^

  25. ~www.finanse48.com.pl

    Obecnie nowoczesne i sprawnie dzialajace instytucje finansowe oferuja najlepszej jakosci uslugi finansowe. Warto dobrac dla siebie taki http://www.finanse48.com.pl kredyt samochodowy, ktory bedzie nisko oprocentowany a jego raty nie beda zbyt wysokie. Nowy http://www.finanse48.com.pl kredyt samochodowy ma wielu zwolennikow. Dzieki temu mozna dobrac dla siebie najodpowiedniejszy wariant. Jesli planujesz kupno samochodu, warto przemyslec te decyzje i dobrac dla siebie cos odpowiedniego. Najlepsze http://www.finanse48.com.pl kredyty samochodowe przygotowane sa dla wszystkich tych, ktorzy chca kupic samochod, zarowno nowy, jak i uzywany. Najlepszy http://www.finanse48.com.pl kredyt gotowkowy zapewnia klientom bezpieczenstwo transakcji a takze latwosc nabycia samochodu o roznej wartosci. Aby ubiegac sie o kredyt trzeba spotkac sie z doradca finansowym, ktory na zyczenie dojedzie w kazde miejsce.

  26. Ciekawy blog, ciekawy przyznam:DDD Ta główna grafika BARDZO mi się podoba:DDDD

  27. Prawdziwy przyjaciel wnosi więcej w nasze szczęście niż tysiąc wrogów w nasze nieszczęście. M. von Ebner-Eschenbach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

© 2018 Frontier Theme