Rozdział XIX

*Odpowiednia cena*

Wkoło panowała upiorna cisza, tylko z oddali słychać było dziwne majaczenie i brzdęk podzwaniających łańcuchów. Nikt nie rozmawiał, jakby bali się, że każdy zbyt głośny dźwięk może sprowadzić coś groźnego. Szli równym krokiem, a cienie obwieszczające nadejście zmroku ślizgały się im pod stopami. W końcu Kirei zatrzymał się i spojrzał na swoich towarzyszy.

– Czas zatrzymać się gdzieś na noc – powiedział rzeczowo i było to pierwsze pełne zdanie, które Zelgadis usłyszał po wyjściu ze świątyni.

– Daiki… – zaczął nagle Tamaki zwracając się do czarnowłosego przyjaciela. – Nie sądzisz, że to dziwne? Idziemy cały dzień i jak do tej pory nie spotkaliśmy nawet żadnego Nieumarłego? – wypowiedział na głos pytanie, które tak samo dręczyło wszystkich.

– Hmm… – czarnowłosy zamyślił się na chwilę. – Na twoim miejscu raczej by mnie to cieszyło, a nie martwiło – odpowiedział i skręcił z głównej drogi. – Nie powinnyśmy zbyt długo zostawać na otwartej przestrzeni – wyjaśnił.

Reszta bez słowa podążyła za nim. Zelgadis spojrzał na Linę i wymienili porozumiewawcze spojrzenia. Coś było nie tak. Szybko rozbili mały obóz w gruzach jednego ze starych budynków, rozpalili wątłe ognisko i postanowili przeczekać do rana. Zelgadis usiadł obok Liny i przyglądał się piątce nieznajomych. Ta nowa, okropna dziewczyna – Lillya, usiadła z dala od wszystkich razem z Daikim, który oglądał jej rany. Im dalej od nich tym lepiej, pomyślał Zel i spojrzał na Kireia, który zarzucił Amelii na ramiona swój płaszcz i usiadł koło Mayi. Jednak jego uwagę najbardziej przykuła opaska, którą Tamaki nosił na prawym oku.

– Co się stało z twoim okiem? – zapytał nie zastanawiając się nawet nad grzecznością swojego pytania. Tamaki spojrzał na niego zaskoczony spod czupryny rudych włosów, ale po chwili uśmiechnął się przyjaźnie.

– Ach, to? – wskazał palcem na opaskę wciąż z rozbawieniem na twarzy. – Wymieniłem się – odpowiedział po prostu.

– Wymieniłeś się? – zdziwiła się Lina. – Jak można wymienić się za oko? – zadrwiła.

– Cóż, myślę że była to odpowiednia cena za to, o co prosiłem, ponieważ tego nie dało się kupić za żadne dobra – wyjaśnił spokojnie.

– Więc, co było tego tak warte? – zapytała ruda.

– Przyjaciel – odpowiedział z uśmiechem, a Zelgadis kątem oka dostrzegł grymas na twarzy Kireia.

– Tamaki zrobił to dla Reia – wyjaśniła nagle Amelia.

– Wciąż nie rozumiem – powiedziała Lina.

– Pół roku temu, na jednej z naszych misji… – zaczął Tamaki.

– Przestań opowiadać bzdury! – przerwał mu nagle Kirei.

– Rei, możesz gadać co chcesz, ale dobrze wiesz, że Silva, ta starucha do której teraz idziemy, jest czarownicą! To, że nie chcesz tej myśli do siebie dopuścić, to nie znaczy, że to nie prawda! W każdym razie… – kontynuował Tamaki – pół roku temu Rei stracił oko podczas jednej z walk. W sumie to stało się przeze mnie, nie posłuchałem rozkazu… Rei obronił mnie, gdy byłem o włos od śmierci, ale za to zapłacił wysoką cenę – stracił oko. Czułem się strasznie winny z tego powodu i jedyne rozwiązanie jakie znalazłem to udać się do Silvy. Powiedziała, że może przywrócić mojemu przyjacielowi oko, ale tylko wtedy, gdy sam zapłacę odpowiednią cenę… No i poprosiła o moje oko, a ja stwierdziłem, że tak będzie sprawiedliwie i zgodziłem się. Następnego dnia Rei obudził się i miał tylko tę bliznę na twarzy, a ja, no cóż…

– Tamaki ty… – zaczął Kirei, ale ton jego głosu był już łagodny, a wzrok pełen wyrzutów sumienia.

– Rei, skończ! – zaprotestował chłopak. – Przerabialiśmy już ten temat i powiedziałem ci, że chciałem to zrobić. Zresztą to nie ważne, mówię wam to po to… – zwrócił się do Zelgadisa i reszty – Ponieważ wy także chcecie o coś prosić Silvę. Powinniście być świadomi, że nie ma u niej nic za darmo i nie wiadomo jakiej zażąda od was zapłaty – dokończył.

Tego im tylko brakowało, pomyślał Zelgadis. Skoro to polega na równoważnej wymianie, to co może mieć taką samą wartość jak przywrócenie im mocy magicznych?

– Dobrze, że nas o tym uprzedziłeś – powiedziała Lina. – A ty, co o tym myślisz Gourry? – odwróciła się w kierunku, w którym siedział jej przyjaciel, ale… – Gourry? Gourry! Nie ma go! – poderwała się z miejsca przerażona, a w ślad za nią wszyscy pozostali.

– Nie mógł odejść daleko! – zdenerwowała się Maya.

– Och! Powinnam go była lepiej pilnować! – krzyknęła Lina i nagle Zelgadis pomyślał o sobie. Czuł to samo, gdy zniknęła Amelia…

Nie miał jednak czasu dłużej się zastanawiać, bo Lina już biegła do wyjścia z budynku, więc szybko podążył za nią.

– Czekajcie! – usłyszał gdzieś za sobą wołanie Mayi, ale był już wystarczająco daleko.

Gdy wypadł na ulicę zobaczył Linę, która dosłownie zamarła w bezruchu. Zdziwiony podążył za jej spojrzeniem i zobaczył Gourry’ego, który powoli podchodził do skulonej postaci.

– Stój! – krzyknął bez zastanowienia Zel. Gourry odwrócił się i uśmiechnął do niego.

– Spokojnie, to tylko mała dziewczynka – powiedział łagodnie i w tym samym momencie dotknął ramienia nieznajomej.

Zelgadis usłyszał jak Lina głośno odetchnęła z ulgi. Faktycznie, to było tylko małe, nieszkodliwe, przestraszone dziecko. Gourry wziął ją za rękę i ruszył powoli w ich kierunku. Zelgadis już miał zawrócić, gdy nagle…

– To Nieumarła! – krzyknęła Maya wybiegając na ulicę zdyszana.

Dalej Zelgadis widział wszystko w zwolnionym tempie. Grymas na twarzy Gourry’ego, który puścił rękę dziecka, małą wyciągającą nóż, przerażenie w oczach Liny i zmieniającą się twarz dziewczynki, która z ludzkiej stawała się coraz bardziej zwierzęca. Nim ktokolwiek się zorientował Lina była już przy Gourry’m i pchnęła go na ziemię sama otrzymując potężny cios nożem. A później wszystko zwolniło jeszcze bardziej, każda chwila wydawała się dłużyć w nieskończoność, gdy Zelgadis obserwował rozbryzg krwi i znikający z oczu Liny naturalny blask, gdy ta upadała na ziemię. I nagle znowu wszystko nabrało oszałamiającej prędkości. Wściekły Gourry bez zastanowienia wyciągnął miecz i zadał cios dziewczynce, chwycił Linę i biegł w jego stronę.

– Rusz się! – krzyknął zdenerwowany przebiegając obok niego.

Zelgadis natychmiast ocknął się ze swojego dziwnego letargu i ruszył za nim, ale gdy Gourry wbiegł już do budynku…

– Nie radzę… – usłyszał za sobą kobiecy głos i poczuł, że ktoś przykłada mu ostrze do szyi.

– Więc to wszystko było zaplanowane? – zapytał szyderczym tonem sam nie mogąc uwierzyć, że dał się tak podejść.

– Oczywiście – zadrwiła dziewczyna. – Co prawda nie udało nam się wyciągnąć tej małej od bramy filarów, ale zawsze mogę zadowolić się tobą – szepnęła złowieszczo.

Zelgadis nie czekał długo, korzystając z szybkości chimery odwrócił się, wyciągnął miecz i zamachnął w stronę dziewczyny, która na jego nieszczęście zdążyła uniknąć ciosu. Wtedy chłopak zobaczył ją…

– To ty? – powiedział oszołomiony.

Była to ta tajemnicza dziewczyna z jego snów, w długim, czarnym płaszczu i spływającymi na ramiona kosmykami białych włosów. Kaptur zakrywał jej twarz.

– Ja? Wybacz kochaniutki, ale nie wydaję mi się żebyśmy wcześniej mieli okazję się poznać – zakpiła.

– Kim jesteś? – zapytał ściskając rękojeść mocniej w dłoni.

– Myślę, że nie zdążę odpowiedzieć na to pytanie – szyderczy uśmieszek wciąż pozostawał na jej twarzy.

– A to niby czemu?

– Bo będziesz już martwy! – krzyknęła i rzuciła się na niego.

Gdy po raz pierwszy zabrzęczała stal zetkniętych ostrzy stało się coś naprawdę dziwnego, ostrza obu mieczy rozjarzyły się oślepiającym blaskiem. Zelgadis czuł jak powietrze wokół niego zawirowało, a po chwili miecz w jego dłoni zrobił się lekki jak piórko. Poczuł, że może nim operować z zawrotną szybkością i precyzją, która wcześniej była dla niego niedostępna. Spojrzał na to zdziwiony i to samo zdziwienie zobaczył w oczach przeciwniczki. W jej oczach… Dopiero teraz miał okazję przyjrzeć się jej twarzy. Nie widział w swoich snach jej twarzy, ale mimo wszystko wydawała mu się teraz bardzo znajoma. Gdy tak spoglądał w jej błękitne oczy czuł, że widział ją już wcześniej. Najdziwniejsze było jednak to, że dziewczyna patrzyła na niego z takim samym zaskoczeniem. Nim zdążył zrobić coś więcej ona szybko oderwała swój miecz od jego i zniknęła w mrocznych zakamarkach okolicy. Dopiero po chwili dotarło do Zelgadisa, że blask zniknął, a jego miecz stał się znowu ciężki. Stał przez chwilę oszołomiony całą tą sytuacją, gdy nagle przypomniał sobie o czymś jeszcze, o czymś znacznie ważniejszym – Lina! Natychmiast pobiegł w stronę ich kryjówki. Miał nadzieję, że nie jest za późno…

Updated: 15 Lipiec 2022 — 14:54

19 Comments

Add a Comment
  1. Ja nie mogę Lina tak się poświęciła dla Gourriego! Kiedyś się uduszę czytając twoje opowiadanie i do tego ta nieznajoma… już nie mogę się doczekać kolejnej części, pozdrawiam

    1. No wiesz Lina ma powód żeby się tak zachowywać 😉 Chociaż może nie chcę się do tego przyznać xD

      1. Czyli jednak coś w pijańskiej nocy było ^^”

  2. Super nowy rozdział… Sporo akcji i to poświecenie Liny dla Gourrego. Ciekawe kim jest ta postać walcząca z Zelem? Lecz podczas akcjii gdzies znikneła Amelia, cóż czekamy na wiecej;) Życze weny jak zwykle.

    1. Ach wiem, wiem że zniknęła w akcji, ale ciężko mi było ją tam wplatać, bo nie chciałam wprowadzić totalnego chaosu xD W następnym rozdziale postaram się żeby jej nie zabrakło 😉 Co do tej postaci to cóż, mam nadzieję, że chociaż troszkę was zaskoczę, gdy wyjawię kim ona jest naprawdę ^^

  3. No no no Lilly jak zwykle majstersztyk 😉 Coraz bardziej się wszystko rozkręca ^^ kolejna tajemnicza postać wśród naszych bohaterów, a Zegadisa to nie oszczędzasz 😉 a to go głowa boli..to mu nóż ktoś do gardła przystawia..oj nie ładnie z nim postępujesz nie ładnie 😉

    1. Dziękuje kochana ;* Ja nie ładnie? No przecież ta osoba przez którą go bolała głowa to ta sama, która mu przystawiła nóż do gardła xD To była dziewczyna z jego ‚wizji’ ;] Więc to nie moja wina xD

      1. Aaa to Zel daje na 2 fronty 😉 nie dość, że ma wizję to jeszcze mu dziewczyna perwersyjnie nóż do gardła przystawia, a Amelie wcięło :PA że to ta sama dziewczyna to wiem, ale wcześniej się pojawiła jeszcze inna, którą to o ile dobrze pamiętam Zel chciał mieczem poćwiartować przez przypadek 😛 chłopak szaleje ^^

        1. Tak pojawiła się, ale tamta akurat bezpośrednio będzie miała z nim mniej wspólnego xD Nawet wspomniałam o niej zdanie w tej notce – to ta Lilya xD Co do tej od noża to już powiedzmy, że będzie z nim bardziej związana ;] Ogólnie tożsamość obu wyjaśni się z czasem :) Mam nadzieję, że do tego czasu nie pogubisz się w tych wszystkich postaciach ^^

  4. Świetna robota:D no i w końcu cos nowego na blogu:D

  5. Nie mogłaś darować, musiałaś zrobić takie coś! Łee, czemu Lina? Czemu ona taka głupia i zasłoniła Gourry’ego? On też głupi, dał się nabrać dziewczynce, on naprawdę nie ma mózgu. Ten świat w którym się znaleźli zmusza do czujności, a on o tym zapomniał… o ile kiedykolwiek pamiętał. Ale przecież zawsze był taki szybki jeśli chodzi o walkę czy reagowanie.

    1. Szczerze mówiąc to wątpię żeby o tym kiedykolwiek pamiętał 😉 A Lina no cóż… chciała ratować przyjaciela

  6. Twoje opowiadanie jak zwykle mnie zadziwia^^ Ostatnia walka Zelgadisa z tą tajemniczą dziewczyną była owiana samą tajemnicą:):) Świetnie opisałaś letarg Zelgadisa – urzekło mnie, kiedy Gourry wrzasnął na niego, żeby się ruszył!*.* Biedna Lina, mam nadzieję, że przeżyjeT.T No i ciągle mnie nurtuje pytanie, co oni mają oddać w zamian Silvie? Pozdrawiam serdecznie:*:*:*:*:*:*

  7. Wesołych Świąt :) i szczęśliwego Nowego Roku :)

  8. LIna sie poswięca dla pana G:DD: Nie wierze;P A ta nieznajoma interesujące… Powiadamiaj mnie tak jak kiedys o nowych rozdziąłach;) Wracam spowrotem do obiegu na bloga;) pozdrawiam i juz się nie moge doczekać newsa;)www.usagi-sailor-moon-serenity.blog.onet.pli przy okazji zapraszam i proszę o komentarzyk:)

  9. adamanga@vp.pl

    http://ocena-bez-sciemy.blog.onet.pl/ <- Twój blog został oceniony! ^O^

  10. Lilly normalnie Cie zamorduję!!:) A co się tak dziwicie? Lina wcale nie jest głupim i bezdusznym potworem na jakiego może wyglądać. W końcu już raz się w taki sposób poświęciła. Uratowała Sylpheel, gdy zaatakowała ją kopia Rezo i sama oberwała mało nie żegnając się z życiem. Mnie nie dziwi, że tak zareagowała, Sylpheel była dla niej jakby nie patrzeć obcą osobą, a Gourryego przecież kocha!Świetny rozdział, aż dech mi zaparło:D

    1. Haha cześć Lina! ;D Ciężko było znaleźć gdzie dodałaś ten komentarz, ale w końcu mam xD Wiem, wiem Lina poświęciła się wiele razy, ale musiała być ta nutka dramatyzmu ;] Tak zwane podkreślenie sytuacji ^^

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

© 2018 Frontier Theme