Rozdział XL

„Błękitne oczy”

Potężna energia zaczęła emanować i stale rosła wokół nich kiedy dwa ostrza znalazły się obok siebie gotowe do ataku. Blask stawał się tak jasny, że Zelgadis z ledwością zdołał utrzymać otwarte oczy, jednocześnie poczuł, że dzierżony oręż staje się coraz lżejszy. Światło było już niemal oślepiające. W tej krótkiej chwili zdążył wymienić z Nirali krótkie, porozumiewawcze spojrzenie. Dostrzegł na jej twarzy, niczym w lustrzanym odbiciu, zaskoczenie zmieszane z obawą, jednak wiedziony wewnętrznym instynktem jedynie mocniej zacisnął dłonie na rękojeści, aby zadać w końcu ten ostateczny cios… Jednocześnie za jego ruchem ruszyła Nirali związana z nim nieznaną mocą.  Ostrza błysnęły ze świstem w powietrzu, a zaraz za nimi w kierunku demona wystrzeliło potężne, energetyczne cięcie zatapiając wszystko w błękitnym blasku. Zelgadis zamykając oczy poczuł, że ziemia pod jego stopami zadrżała, a energia rozniosła się po całej okolicy narastając do ogłuszającego huku. Chwilę później zapadła cisza, przerywana jedynie ich ciężkimi oddechami. Kiedy otworzył w końcu oczy spostrzegł ze zdziwieniem, że otaczający ich Nieumarli zniknęli, dosłownie rozwiani przez ciężkie podmuchu wiatru. Obrócił się szybko w kierunku Iry, aby zobaczyć go skulonego na ziemi kilka metrów w oddali. Dyszał boleśnie, a jego ciało oblane było krwią spływającą z licznych ran. Skrzydła do tej pory dumne i potężne teraz poharatane, jedynie beznadziejnie opadały z jego pleców.

– Jak… jak… dlaczego… – zszokowany wypluwał z siebie jedynie szczątki zdań wpatrując się w zakrwawioną ziemię.

Zelgadis opuścił w milczeniu miecz, który powoli zaczynał nabierać zwykłego ciężaru w jego dłoni. Nirali podążyła za jego gestem nadal pozostając przy jego ramieniu.

– To koniec Ira – odezwała się w końcu czarodziejka.

– Wy… wy… – sapał wściekle demon i w końcu obrzucił ich spojrzeniem swoich krwistych, pełnych nienawiści oczu. W milczeniu przyglądał się przez chwilę próbując zrozumieć, co właściwie się stało. Na jego twarzy dało się wyczytać kalejdoskop emocji, począwszy od wściekłości, przez szok, zaskoczenie, aż w końcu wykrzywiła się w dziwnym grymasie zrozumienia. – Czy to możliwe? – zapytał cicho samego siebie przyglądając się nadal Zelgadisowi i Nirali, zupełnie nie zwracał uwagi na stojącego za ich plecami Kireia.

– To koniec Ira – powtórzyła Nirali i próbując przerwać ten proces myślowy ruszyła zdecydowanie w kierunku demona, jej ciało wydało się Zelgadisowi dziwnie spięte, zupełnie jakby nie chciała, aby Ira odkrył kolejną kartę…

– Bliźniacze Ostrza! – wykrzyknął demona krztusząc się własną krwią, spróbował wstać w przypływie determinacji, ale jedynie zachwiał się, aby ponownie upaść na kolana. Nirali beznamiętnie stanęła nad nim przykładając mu ostrze do gardła. – A więc to tak? – zaczął ponownie Ira z szyderczym uśmiechem. – Zdecydowałaś się zdradzić tajemnicę dla brata, nawet kosztem swojej miłości – podsumował, a do tej pory spięte ciało dziewczyny zadrżało lekko, jednak Zel nie mógł dojrzeć jej twarzy.

Zelgadis dopiero po chwili uświadomił sobie sens słów demona i zszokowany jedynie otworzył usta w milczeniu. Brata? Nie… nie, to przecież niemożliwe, powtarzał w kółko, jednak to krótkie słowo, do tej pory tak nieobecne w jego życiu, wwiercało się niebezpiecznie w głąb niego. Owszem, wiedział już, że tak naprawdę urodził się w piątym filarze, że krew walczących demona i bóstwa naznaczyła jego i Nirali, dlatego jako jeden z dziedziców Bliźniaczego Ostrza został odesłany do innego filaru, jednak… Jednak Nirali powiedziała mu wcześniej, że jedynie mieszkali w sąsiedztwie, a ich rodziny dobrze się znały. Czy to możliwe, że nie powiedziała mu…? Natłok myśli przepływał wartko przez jego umysł.

– Milcz! – nagły wrzask czarodziejki sprowadził go z powrotem do rzeczywistości.

Zanim zdążył zadać jakiekolwiek pytanie Nirali zdecydowanych ruchem zanurzyła ostrze miecza w gardle oprawcy. Demon wydał z siebie ciche charknięcie kiedy jego własna krew zaczęła odbierać oddech. Z ciemnymi strugami krwi na ustach po chwili osunął się bezwładnie, a czarodziejka z wściekłością wyrwała ostrze z jego ciała i upadła na kolana tuż obok. Jej ciałem wstrząsnął niemy szloch, jednak Zelgadis nie był w stanie się poruszyć. Jej obraz, tych błękitnych oczu, towarzyszył mu odkąd przybyli do piątego filaru, ale to… To było zbyt wiele.

– Co do cholery? – zachrypiał Kirei zza jego pleców i ruszył kulejąc w kierunku czarodziejki. Zanim jednak zbliżył się do niej Zelgadis zatrzymał go gestem dłoni.

– To prawda? – zapytał cicho kierując pytanie do białowłosej.

Nirali jedynie odwróciła zrozpaczoną twarz w ich kierunku, a pojedyńcza łza wydostała się spomiędzy jej zaciśniętych powiek.

– Ja… – zaczęła, ale głos uwięzł jej w gardle. – Oni go zabiją… Zelgadisie, oni go zabiją – zawyła w końcu dając upust całemu skumulowanemu napięciu.

Zelgadis pamiętał jej słowa. Pamiętał historię o mężczyźnie, którego kochała, a którego demony od trzech lat więziły w Dworze Śmierci, aby móc wykorzystywać fakt, że dziewczyna jest posiadaczką Bliźniaczego Ostrza, aby zmusić ją do zdrady swoich. W myślach ponownie obrócił słowo „dziewczyna”. Nie, nie „dziewczyna”, a jego s i o s t r a. Zabrzmiało absurdalnie.

– Cholera… – mruknął łapiąc się za głowę i kręcąc nią zdezorientowany. – Cholera…

Kirei wykorzystał zagubienie maga i dopadł w końcu do Nirali. Sam ledwie trzymał się na nogach, ale mimo to poderwał w górę klęczącą dziewczynę chwytając za skraj szat. Nirali nie opierała się, a jej oczy wyrażały jedynie strach. Zanim Zelgadis zdążył zareagować Kirei spoliczkował ją i pogardliwie odepchnął.

– Ty suko! – zawył wściekle, a jego ramionami wstrząsnął dreszcz. – Mogliśmy zginąć! Rozumiesz?! Przez ciebie… – urwał nagle. – Mów – dokończył twardo próbując zapanować nad gniewem.

Nirali otrząsnęła się z szoku i z dłonią przyłożoną do twarzy spojrzała na kapłana.

– Nie możesz im powiedzieć, rozumiesz? Maya i pozostali kapłani nie mogą dowiedzieć się o tym, co usłyszałeś, o tym, że jesteśmy posiadaczami Bliźniaczych Ostrzy – powiedziała patrząc mu błagalnie w oczy.

– Chyba żartujesz! – prychnął wściekle. – Ta broń pomoże nam zabić demony, w dupie mam to kim jesteście! – wyrzucił.

Zelgadis patrzył na niego zdziwiony. Może nie znał Kireia dobrze, ale odkąd się poznali miał go za człowieka łagodnego i raczej dalekiego od takich stwierdzeń.

– Kirei! – przerwała mu Nirali. – Trzy lata temu kiedy byłam w grupie zbieraczy razem z Erykiem zaskoczył nas Ira. Próbowaliśmy się bronić, ale wtedy zobaczył mój miecz. Ja… ja nawet nie wiedziałam. Powiedział mi, że to Bliźniacze Ostrze, najpierw próbował odebrać mi miecz, a kiedy okazało się to niemożliwe chciał zmusić mnie do współpracy. Odmówiłam. Eryk próbował mnie bronić, wtedy Ira domyślił się, że my… Zabrał go i zażądał, abym was zdradziła. Kirei, nie miałam wyboru! On by zabił Eryka, tylko tak mogłam go chronić… – zwiesiła głowę, a włosy okryły jej twarz.

Kirei dyszał ciężko, po chwili rzucił w kierunku Zelgadisa niepewne spojrzenie.

– Kiedy się dowiedziałaś, że to twój brat?

Nirali podniosła głowę i także przyjrzała się Zelgadisowi.

– Nie wiedziałam. Ira rozkazał mi… – przerwała i spojrzała ostrożnie na kapłana – złapać Amelię. Próbowałam wykonać rozkaz i kiedy walczyliśmy – zwróciła się jednocześnie w kierunku Zelgadisa – nasze miecze coś połączyło. Nie rozpoznałam Zelgadisa, zapewne też przez… jego obecne ciało. Musiałam jednak sprawdzić, co się stało dlatego zamiast Amelii uprowadziłam Zelgadisa.

– Kurwa! – warknął Kirei i kopnął piach u jego stóp.

– Ty… całowałaś mnie… – zaczął nagle Zel i spoglądał na nią przerażony przypominając sobie tamtą sytuację.

– Podałam ci eliksir – kontynuowała spokojnie. – Tylko członkowie najbliższej rodziny są w stanie złamać czar rzucony w ten sposób i… oprzeć się – dokończyła zawstydzona, a Zelgadis przywołał w myślach scenę ich pocałunku, która o mało nie doprowadziłaby do czegoś poważniejszego. Poczuł, że cała krew odpłynęła z jego twarzy. – Wtedy byłam już pewna, że jesteś moim… bratem… bliźniakiem…

Zelgadis zacisnął usta i przyglądał się jej w milczeniu. Czy to możliwe, że dlatego jej oczy, cała osoba wydawała mu się tak znajoma? Czy to dlatego zaufał jej w tym przerażającym świecie z taką łatwością? Te oczy, to były… jego oczy. Poczuł jak jego kolana uginają się pod wpływem fali pytań. Czy zdjęcia, które mu pokazywała należały do ich rodziców? Od zawsze w głębi duszy uważał, że Rezo nie był jego prawdziwą rodziną, jednak nigdy nie zdecydował się na poszukiwania i zgłębianie sprawy. Uwierzył, że nie żyją. Uwierzył w kłamliwe wspomnienia, którymi Rezo go obdarzył. Z głuchym łoskotem uderzył kolanami o ziemię. Czy Nirali miała rację sugerując, że Rezo zmienił go w chimerę tylko po to, aby skierować jego życie na inny tor z dala od przeszłości? Od prawdziwego pochodzenia? Czy gdyby nie jego obsesja na punkcie powrotu do pełnego człowieczeństwa odkryłby to wcześniej? Milczał.

– Zelgadisie… tak mi przykro… – szepnęła dziewczyna i niezdarnie spróbowała poruszyć się w jego kierunku. Kirei wypuścił powietrze ze świstem i ciężko opadł na ziemie między nimi czym ponownie zwrócił uwagę Nirali.

– Wiem, że ją kochasz Kirei – zaczęła zwracając się do kapłana. – Amelię – ten tylko spojrzał na nią surowo. – Jeśli Maya dowie się, że Zelgadis ma Bliźniacze Ostrze nie pozwoli mu odejść. Dobrze wiesz, że zechce go wykorzystać w tej wojnie. Tylko Zelgadis może ochronić Amelię i zabrać ją z tego wymiaru.

Kirei przesypywał w dłoniach piach nerwowo przygryzając wargę.

– Nirali… ja i Lina, i tak zgodziliśmy się pomóc Mayi w znalezieniu Łzy Matki Koszmarów, można więc powiedzieć, że już daliśmy się wykorzystać dla ochrony tego świata – stwierdził cicho Zelgadis.

– Pomóc w znalezieniu Łzy, dzięki której odrodzi się bóg, to raz, ale pozostać później w samym środku wojny to dwa Zelgadisie – wyjaśnił beznamiętnie Kirei. – Ona ma rację. Maya z pewnością nie zgodzi się na to żebyś odszedł z mieczem. Bez ciebie Lina także nie pójdzie, a co za tym idzie i Amelia. Nie mogę na to pozwolić – powiedział cicho. – Nie jest mi dobrze z tym, że będę musiał ich okłamać i nie liczcie na to, że będzie to łatwe zadanie. Sam fakt, że zgodziłem się na wasz udział w poszukiwaniach Łzy to mój kompromis między chronieniem Amelii, a ratowaniem tego świata. Uznałem, że kiedy odzyskacie moce nie będziecie zagrożeni w trakcie samych poszukiwań – westchnął. – Pomyliłem się. Demony wiedzą, że dołączyła do nas Lillya, piąty kapłan i także zintensyfikowały poszukiwania. Najwyraźniej mamy kolejnego zdrajcę w szeregach, który im o tym powiedział – zerknął wymownie na Nirali – a może i nie, może sami wyczuli jej energię, sam nie wiem… – wzruszył bezradnie ramionami.

– Dziękuje Kirei i… przykro mi, nigdy dobrowolnie bym was nie zdradziła… – powiedziała cicho Nirali.

– To już nie ma znaczenia – powiedział wstając ciężko z ziemi. Skierował się w stronę Nirali i wyciągnął do niej dłoń, aby pomóc wstać. Dziewczyna schwyciła ją i także z trudem stanęła na nogach. Powoli podeszli do Zelgadisa. Nirali chciała pomóc także jemu, jednak przerwał jej gestem.

– Ja… potrzebuję trochę czasu – wyjaśnił zaskakując samego siebie. Nigdy nawet nie wyobrażał sobie czegoś podobnego, nie układał w głowie scenariusza niespodziewanego odnalezienia rodziny. Nie wiedział… Nirali nic nie odpowiedziała i jedynie skinęła głową zaciskając usta kiedy podniósł się samodzielnie.

– Musimy się stąd zbierać. Jeśli demony łączy podobna więź co kapłanów, to najprawdopodobniej już wiedzą o śmierci Iry. Nasza jedyna nadzieja w tym, że uznają to – machnął ręką w kierunku martwego ciała demona – za zasługę kapłanów i pomyślą, że odnaleźliśmy Łzę przed nimi. To może kupić nam trochę czasu, ale powinniśmy być ostrożni – na racjonalne wyjaśnienia Kireia pozostała dwójka jedynie przytaknęła. – Musimy się gdzieś ukryć i odpocząć zanim znajdziemy pozostałych, w obecnym stanie nie damy rady użyć magii, aby się do nich dostać – dodał i ruszył pierwszy w kierunku oddalonych zabudowań, mogli jedynie podążyć jego śladem. – A! Tylko nie myślcie, że robię to dla was. Tak – obrócił się niespodziewanie w kierunku Nirali – kocham ją.

***

Moi drodzy!

Jak widać społeczna izolacja skłania do rzeczy konstruktywnych więc powracam do was z nowym rozdziałem po bardzo długiej przerwie. Mam nadzieję, że wciąż tu jesteście! Dajcie jakiś znak życia, żebym miała pewność. 😉
Całuję, dajcie znać też co u was!

Updated: 25 Kwiecień 2021 — 21:06

4 Comments

Add a Comment
  1. Moja droga! Dawno cię tu nie było! Takiego plot twistu się nie spodziewałam widać, że nie wychodzisz z formy

  2. Jak miło cię znowu widzieć! Widzę, że kwarantanna nie wybiła cię z formy niezły plot twist!

  3. Hahahaha teraz widzę, że komentarze czekają na moderację a ja się zastanawiam czemu się nie dodał

  4. Ach, a jak mi miło, że nadal tu zaglądasz! 😀
    Tak, haha, niestety nie wiem jak wyłączyć tę opcję z moderacją komentarzy więc czasem trafiają w chwilowy niebyt. xD
    Co prawda, to prawda, na kwarantannie wzięłam się za stronę – mam już przygotowany kolejny rozdział tylko muszę sprawdzić w nim ewentualne błędy także dziś pewnie będzie.
    Nie wiem, czy nie poszalałam za bardzo z tym plot twistem? Ostatnio pomyślałam, że znacznie oddalam się od kanonu, hah. xD

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

© 2018 Frontier Theme