Rozdział XXXV

„Perspektywy”

Daiki bez słowa wprowadził Lillyę do niewielkiego pokoju, po czym ostrożnie posadził ją na skraju łóżka. Zmęczona dziewczyna nawet nie protestowała i natychmiast wtuliła się w zmiętą pościel. Chłopak dokładnie zamknął za nimi drzwi i sprawnym ruchem przesunął pod nie jedno z krzeseł, na którym wyczerpany opadł zamykając oczy. Pokój miał może kilka metrów powierzchni. Oprócz łóżka ustawionego na przeciwko drzwi znajdowały się w nim dwa krzesła i mała komoda, której połamane szuflady porozrzucane były w nieładzie. Całość wyglądała tak, jakby ktoś dawno temu wpadł do tego miejsca i wywrócił wszystko do góry nogami w poszukiwaniu czegoś wartościowego. Cóż, najprawdopodobniej tak było.

– Daiki? – ciche wołanie przywróciło go do rzeczywistości.

– Hm? – mruknął jedynie w odpowiedzi i leniwie uchylił oczy spoglądając spod wpół przymkniętych powiek na dziewczynę. Lillya miała drobne, kościste ciało, które szczelnie opatulały warstwy czarnego materiału. Jej długie, ciemne włosy teraz splątane były w nieładzie, a sarnie oczy spoglądały na niego uważnie.

– Nic… zastanawiałam się jedynie czy śpisz… – rzuciła w odpowiedzi i ponownie położyła głowę na łóżku.

Daiki pochylił się na krześle i oparł podbródek o swoje dłonie. Kiedy Lillya trafiła do ich grupy była w kiepskim stanie, na wpół pogrążona w szaleństwie. Po części ją rozumiał, przez chwilę sam myślał, że oszalał, kiedy zapieczętowana w nim moc Boskiego Władcy zaczęła się rozwijać, a on nie miał pojęcia, co dzieje się z jego życiem. Wtedy też pojawiło się w nim to dziwne przyciąganie, coś jak wewnętrzny kompas, który pchał go w poszukiwaniu odpowiedzi. Tą odpowiedzią była Maya, dziewczyna, która oprócz niezwykłych zdolności widzenia i wpływania na aurę, posiada także pamięć Boskiego Władcy. To ona wyjaśniła mu, co tak naprawdę się wydarzyło. Z Lillyą, cóż… było gorzej. Jak powiedziała sama Maya aura życiowa dziewczyny jest już bardzo zniszczona, a jej ciało i psychika ledwie wytrzymuje ciemność, którą w niej zapieczętowano. Dopiero po odnalezieniu ich grupy Daiki mógł nieco złagodzić ból dziewczyny za pomocą swoich zdolności uzdrawiających. To dlatego przydzielono mu opiekę nad nią.

Bardzo długo czekali na ujawnienie się piątego kapłana. Z początku Kirei uparł się, że to Amelia jest ostatnią z nich, twierdząc, że jej umiejętności muszą mieć związek z zadziwiającym faktem przeżycia w Dworze Śmierci. Kirei zdołał wszystkich przekonać, że moce Amelii są zapieczętowane, dopóki ta nie odzyska pamięci, ale ostatecznie bardzo się pomylili. Dla Daiki’ego zbyt wiele się nie zgadzało od samego początku. Amelia po roku przybywania z nimi nie wykazała najmniejszego znaku, który mógłby stanowić dowód. Pozostawała też kwestia znamienia. Cała ich czwórka była naznaczona znakiem runicznym, natomiast Amelia nie… Koniec końców jakie to miało teraz znaczenie? Amelia nawet nie pochodzi z tego filaru. Wcześniej nawet nie przypuszczali, że możliwe będzie dla kogokolwiek przejście między światami. Poza tym, Kirei obsesyjnie wpatrzony w Amelię, najprawdopodobniej po prostu chciał, aby ta okazała się częścią jego przeznaczenia. Ale cóż… ostatecznie to Lillya okazała się piątym kapłanem o niezwykle mrocznych umiejętnościach przywoływania ciemności. Teraz jednak, z pomocą Lilly oraz grupy Liny, być może mają szansę odnaleźć Łzę Matki Koszmarów i ostatecznie przywrócić moc Boskiego Władcy. Daiki cicho marzył o tym, że pewnego dnia przejście między jego światem, a innymi filarami wreszcie stanie otworem i zapanuje normalność.

– Jesteś czymś bardzo pochłonięty – rzuciła nagle Lillya z głową w pościeli. Daiki podniósł wzrok, a po twarzy przemknął mu cień uśmiechu.

– Faktycznie, właśnie zastanawiałem się czy znasz jakieś inne kolory oprócz czarnego – skłamał na poczekaniu, choć właściwie kiedyś się nad tym zastanawiał.

– To ze względów praktycznych – burknęła cicho dziewczyna i skryła twarz w materiale.

Daiki w milczeniu podniósł się z krzesła i stanął nad łóżkiem. Już zamierzał odpowiedzieć, kiedy jego uwagę zwróciły leżące na podłodze kolorowe skrawki. Schylił się i delikatnie wziął w dłonie błękitną wstążkę. Bez słowa usiadł na łóżku i schwycił dłoń Lilly, która drgnęła zaskoczona.

– Uważam, że do twarzy ci w niebieskim, szkoda to psuć tylko ze względów praktycznych – powiedział cicho i związał wstążkę wokół nadgarstka dziewczyny. Lillya patrzyła na niego zaskoczona, ale po chwili przyjrzała się bliżej nowej ozdobie i z delikatnym uśmiechem kiwnęła potakując.

– Daiki… – zaczęła nieśmiało. – Co się z nami stanie kiedy odnajdziemy Łzę?

– Myślę, że dowiemy się dopiero, kiedy nam się to uda – stwierdził, ale tak naprawdę miał już swoje podejrzenia, co najgorsze często miewał racje… – Po prostu cieszę się, że z nami jesteś – dodał po chwili.

***

– Kirei! Czy ty mnie w ogóle słuchasz?! – wrzasnęła Maya.

Kirei spojrzał na nią obrażony i prychnął pod nosem.

– Właściwie to ciężko nie słyszeć tych wrzasków… hehe… – wtrącił Tamaki stając pomiędzy dwójką towarzyszy.

Znajdowali się w największym pokoju na piętrze. Całość prezentowała się równie żałośnie jak cały budynek, ale było na tyle bezpiecznie, aby mogli spędzić tu noc. Pokój zawalony był mnóstwem przedmiotów i wyglądał jakby kiedyś zamieszkiwały go dzieci. Na podłodze, pomiędzy dwoma ustawionymi w pokoju łóżkami, rozrzucone były przeróżne drewniane zabawki.

– Tamaki nie prosiłam cię żebyś się wtrącał – warknęła dziewczyna i pewnym ruchem odsunęła go w kąt. – Po prostu Kirei… musisz zrozumieć, że nasze zadanie jest zbyt ważne, nie możesz kierować się emocjami!

– Być może, jednak nadal uważam, że nie ma żadnej potrzeby, aby Amelia wyruszyła z nami na poszukiwania Łzy – odrzekł pewnym tonem i spojrzał wyzywająco na swoją rozmówczynie.

– Masz racje stary – rzucił Tamaki. – Ale nie możesz zapominać, że oni są nam potrzebni. Teraz kiedy już odzyskali moce pomogą nam gdyby przyszło się zmierzyć z demonami. Ten cały Zelgadis sam zabił jednego z demonów! Powiedz, komu z nas to się wcześniej udało? Dopóki nie odnajdziemy Łzy nasze zdolności pozostaną ograniczone. Poza tym, chyba nie sądzisz, że pozwoliłbym, aby Amelii spadł chociaż włos z głowy? – rudzielec patrzył błagalnym wzrokiem na przyjaciela czekając na jego zrozumienie.

– Ty może i byś nie pozwolił, ale znam kogoś w tym pokoju, kogo to zupełnie nie obchodzi – z gniewem rzucił słowa w kierunku Mayi.

– Znasz mnie, zrobię co będzie konieczne – odpowiedziała chłodno. – I ty też zrobisz, co będzie konieczne.

– Cholera jasna, Maya! – Kirei uderzył pięścią w ścianę. – Kiedy do tego doszło, że zaczęłaś być obojętna na ludzkie życie?!

Maya odwróciła się gwałtownie od towarzyszy w kierunku okna i zagryzła wargi, aby powstrzymać łzy. Nie chciała, aby widzieli jak zabolały ją te słowa. Wcale nie była obojętna na ludzkie życie, ale z nich wszystkich to ona niosła największe brzemię. Pamięć. Jedynie ona wiedziała jak naprawdę skończy się ta podróż, jakie jest ich przeznaczenie i że nie ma od niego odwrotu, nie mogą nic więcej zrobić. W ustach poczuła metaliczny smak krwi z przegryzionej wargi. Odetchnęła głęboko i spojrzała na porzucone zabawki leżące u jej stóp.

– Nie mamy wyboru. Od kiedy Lillya dołączyła do nas jedyna ścieżka, którą możemy obrać to nasze przeznaczenie. Nie jesteś jedynym, który stracił ukochanych. Uważaj się za szczęściarza, bo twoja ukochana przynajmniej żyje i ma szanse wyjść z tego cało. Wierze, że tak będzie i pamiętaj, każdy z nas musiał porzucić własne pragnienia, bo robimy to dla… – zamilkła na chwilę. – Robimy to dla wszystkich – dokończyła i ponownie spojrzała na swoich towarzyszy. Z ulgą dostrzegła ślady zrozumienia na ich twarzach.

***

Nagły ból przebił się przez skronie Amelii tak gwałtownie, że omal nie straciła przytomności. Odsunęła się od Zelgadisa i spojrzała na niego z lękiem. Taki sam lęk szybko dostrzegła także w jego oczach.

– Amelio… Ja… – zaczął spłoszony i zagubiony w całej sytuacji.

– Zelgadisie ja… coś zobaczyłam – zaczęła gorączkowo i ponownie zbliżyła się do chłopaka przyglądając uważnie jego twarzy. Doznanie, którego właśnie doświadczyła było tak szokujące i intensywne, że prawie całkowicie odrzuciła na bok to, co przed chwilą wydarzyło się między nimi. Zelgadis też jakby dostrzegł to w jej zachowaniu i natychmiast przybrał poważny wyraz twarzy.

– Co się stało Amelio?

– Ja… widziałam ciebie – zaczęła cicho. – Jak podajesz rękę jakiejś dziewczynie – zaczęła ostrożnie. – To była Acedia prawda? Widziałam jak składacie przysięgę krwi.

Zelgadis natychmiast zesztywniał. To nie było możliwe, aby Amelia o tym wiedziała, a jednak… Skąd? To pierwsze pytanie jakie cisnęło mu się do głowy.

– Zelgadisie powiedz mi, powiedz mi, co zaszło tam w tunelach? Czy to prawda? Przepraszam, ale to było tak rzeczywiste… Zupełnie jakbym tam była, jednak te urywki, nie rozumiem… – wyjaśniała szybko zmieszana.

– Amelio, musiałaś sobie to wyobrazić, może to jakiś… szok? – zaczął powoli, jednak ta nerwowo mu przerwała.

– Zelgadisie, nie okłamuj mnie! Wiem, co widziałam! – krzyknęła jednak po chwili zreflektowała się i dodała: – Proszę, tylko ty mnie nie okłamuj… – spuściła głowę zagryzając wargi z drżącymi ramionami. Zelgadis dopiero po chwili zrozumiał sens ostatniego zdania. Ostatnie wydarzenia musiały bardzo wpłynąć na Amelię, dowiedziała się, że towarzysze z którymi żyła i świat w który wierzyła, nie były takimi za jakich je brała.

– Amelio… – zaczął przygarniając roztrzęsioną dziewczynę do siebie. – Nie rozumiem, co zobaczyłaś, ale to nie mogła być prawda, przecież opowiedziałem wam, co się wydarzyło – wyszeptał cicho w jej włosy. Skłamał.

– Czy ja oszalałam? – zapytała w końcu po długim milczeniu. Zelgadis przygarnął ją mocnej do siebie i poczuł jak serce pęka mu na pół.

– Nie Amelio, wszystko będzie dobrze, obiecuje.

***

Siarczysty policzek niemal zrzucił ją z nóg. Zatoczyła się lekko w tył przykładając dłoń do twarzy i z nienawiścią spojrzała na swojego Pana.

– Jest mi naprawdę przykro, że mnie do tego zmusiłaś Nirali – powiedział z udawanym smutkiem, ponieważ już po chwili uśmiech ponownie wykrzywił jego twarz.

– Wybacz, Panie – odpowiedziała cicho kryjąc pod maską obojętności całą nienawiść, która się w niej gotowała.

– Prosiłem cię o jedno, proste zadanie. Zawiodłem się na tobie, naprawdę. Miałaś mi jedynie dostarczyć dziewczynę, a tu proszę, zmusiłaś mnie żebym sam brudził ręcę. Wiesz, zastanawiam się, na ile dalsze trzymanie cię przy życiu ma dla mnie sens? Jak myślisz? – zaczął tonem, który jednocześnie był poważny i rozbawiony. Tonem kogoś kto trzyma cię przy życiu dla własnej uciechy.

– Wybacz Panie, naprawię to, dostarczę ci dziewczynę – zaczęła pośpiesznie, jednak ten szybko wszedł jej w słowo.

– O nie ukochana, nie zamierzam czekać już więcej. Czas kurczy się dla nas coraz bardziej, a sytuacja robi się coraz bardziej zawiła – pokiwał gniewnie głową. – Zrobimy to teraz, a ty zrobisz wszystko, co ci każę, rozumiesz?

Przerażona Nirali spojrzała na Irę, którego krwawe oczy nie wyrażały żadnej litości, żadnego kompromisu, zupełnie jakby spoglądała w oczy samej śmierci. Natychmiast pomyślała o Zelgadisie i przeszły ją dreszcze. Nie może pozwolić na zaatakowanie ich, ale co ma zrobić… Panika ogarnęła jej ciało, ale natychmiast ją w sobie zdusiła.

– Chodź, ruszamy! – zawołał Ira wychodząc z jej pokoju i dając jednocześnie do zrozumienia, że wszelkie dyskusje są skończone.

Przerażona cicho ruszyła za nim, próbując gorączkowo wymyślić jakiekolwiek rozwiązanie.

***

Zelgadis czuł się paskudnie okłamując Amelię, ale wiedział, że nie może wyjawić jej prawdy. Jednocześnie nie mógł przestać się zastanawiać, skąd dziewczyna się o tym dowiedziała? Już zamierzał poprosić Amelię, żeby ta spróbowała się przespać, gdy nagły wybuch na dworze przerwał brutalnie ciszę.

– Puk, puk! – wrzasnął ktoś na dworze.

Zelgadis i Amelia szybko zerwali się z podłogi i wybiegli na korytarz, na którym już zastali wszystkich pozostałych. Kirei rzucił im zszokowane spojrzenie, które natychmiast przybrało nienawistny wyraz, a Zelgadis dopiero teraz uświadomił sobie, że nadal nie ubrał koszuli, a całe ubrania z Amelią mają przemoczone.

– To niemożliwe… – zaczęła gorączkowo Maya.

***

Rozdział dedykuje Belong, w zamian za wiarę i wspaniały doping! Zgodnie z obietnicą – jest. :)

Updated: 3 Lipiec 2021 — 17:11

11 Comments

Add a Comment
  1. Dziękuję za dedykację!!! Nie dziwię się, że pisanie nie szło. Tylu PERSPEKTYW w jednym rozdziale chyba jeszcze nie było 😀 No, ale z formy nie wyszłaś, co jest najważniejsze i oczywiście z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.

    Wyobraziłam sobie minę Liny jak zobaczyła Amelią i Zelgadisa :DDDD

  2. Dziękuje! :) Masz zupełną rację, jeszcze tylu perspektyw nie było, ale pomyślałam sobie, że niektóre postacie mogą wydawać się nieco bezosobowe więc ostatecznie chciałam im nadać jakiś rys życia. 😉 Poza tym, każdy z zebranych ma inne motywy uczestniczenia w całej tej historii, co też chciałam jakoś pokazać. Mam nadzieję, że chociaż trochę się udało. :)
    Teraz mam problem, bo muszę jakoś ubrać Zelgadisa, a tu u bram niespodziewany gość, haha. ;D

    1. Chwalę się! Obroniłam się i mam piątkę na dyplomie i znalazłam pracę jeszcze przed złożeniem pracy dyplomowej w dziekanacie! A tobie jak idzie z pisaniem i inntmi życiowymi „rzeczami”?

      1. Gratulacje! Pamiętam, do tej pory, że obrona to jeden z większych sukcesów w życiu, sama się cieszyłam jak gwizdek! 😀 No i jak się udało znaleźć pracę to już w ogóle wspaniale, trzymam mocno kciuki! :)
        U mnie z kolei problemy z pracą i przymierzam się do zmiany chociaż jest to trochę skomplikowane i muszę szybko podjąć dobre decyzje i chyba jak najszybciej uciekać, bo tylko generuje to problemy finansowe. Mam teraz miesiąc wolnego – umowy zlecenia czytaj jako bezrobocia więc chce trochę wykorzystać ten czas i zająć się między innymi pisaniem. :)

        1. I jak tam z pracą? Jakieś zmiany?

  3. Hm trochę tak, trochę nie. Moje obecne Stowarzyszenie zgodziło się opłacać mój ZUS od Września więc to już krok na przód. Dwie dobre propozycje pracy wyklarują się dopiero we Wrześniu także póki co pozostaje mi życie w niewiedzy. :<
    W Niedziele planuje dodać kolejny rozdział. :)
    Belong nie pamiętam czy cię kiedyś o to pytałam – co właśnie skończyłaś za kierunek? :)

    1. Z planów rozdziałowych nie wyszło, ale czekam :) Z pracą się uda, swojej pierwszej szukałam pół roku, ale się udało. Każde następne zatrudnienie pojawiało się szybko, więc szybko uda ci się coś znaleźć :) Zarządzanie turystyką, hotelarstwem i gastronomią na AWF w Katowicach

      1. Na pocieszenie powiem, że siedzę i męczę ten rozdział hah 😀 Ooo niedawno byłam w Katowickim Spodku, szkoda, że nie wiedziałam, że stamtąd jesteś :)
        U mnie jest to trochę skomplikowane z pracą, gdyż teoretycznie ją mam, ale to wszystko umowy zlecenia i miałam problemy z płaceniem zusu ostatnio. Dziś dostałam dobrą wiadomość, bo zadzwonili ze szkoły, do której chcą mnie zatrudnić jako psychologa :) W końcu jakaś dobra wiadomość! Tym bardziej, że to ten sam budynek szkoły, w którym już pracuje na dwóch innych stanowiskach także wszystko w jednym miejscu, a i szkoła musi dać umowę o pracę więc nijako rozwiązał się problem zusu 😉 Szczerze mówiąc, ciągle siedziało mi to w głowie i dopiero teraz trochę odetchnęłam :)
        A ty czym się zajmujesz w pracy? :)
        Belong, właściwie jak ci na imię? 😀

  4. Ło boże, zaginasz czasoprzestrzeń. Możesz być w trzech miejscach na raz, będąc jednocześnie w jednym i tym samym 😀 Na razie zaczynam od zera, pracuje w Grycanie. Od ciągłego nakładania lodów nabawiłam się kontuzji. Ale od czegoś trzeba zacząć, zwłaszcza że marzy mi się jakiś własny lokal. Wykształcenie jest, teraz doświadczenie. Też jestem na zleceniu i nieprędko przejdę chyba na „o pracę”. Znam twój ból. A na imię mam Kasia:)

    1. To bardzo mi miło Kasiu. 😀 Myślę sobie, że w naszym kraju w ogóle umowy o pracę to jakieś artefakty, bo prawie się ich nie spotyka. 😉 Oczywiście, że trzeba od czegoś zacząć, a i dobrze jest zdobyć doświadczenie skoro planujesz otwarcie lokalu. Gdybyś go już otworzyła to chętnie wpadnę kiedy będę odwiedzać okolicę. 😀 Powiedz mi jak można się nabawić kontuzji nakładając lody? 😀

      1. Prawdopodobnie mam jakieś zwyrodnienie stawów, konkretnie nadgarstków. Jak za dużo namacham się ręką to na następny dzień mam spuchniętą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

© 2018 Frontier Theme