Rozdział XXX (cz. II)

Nirali była zniecierpliwiona i jak zauważył Zelgadis także zdenerwowana. Starała się to ukryć pod wymuszonym uśmieszkiem i na pokaz zrelaksowaną postawą, jednak jej wzrok ślizgał się po ścianach i oknach szukając potencjalnego niebezpieczeństwa, a ciało było zbyt spięte. Zelgadis podążył za jej spojrzeniem, jednak nie znalazł niczego niebezpiecznego czy choćby podejrzanego.

– Coś nie tak? – zapytał w końcu, wciąż rozglądając się po pustym pomieszczeniu, by upewnić się, że niczego nie przeoczył.

– Pfff… – ostentacyjnie odrzuciła w tył swoje długie, białe włosy i dumnie uniosła głowę przymrużając jednocześnie błękitne i dziwnie znajome oczy. – Nie mam pojęcia, o czym mówisz. Chyba nie myślisz, że przestraszyłabym się kilku Nieumarłych? – odpowiedziała wyzywająco.

– Nie przyszedłem tutaj tylko po to, żeby się z tobą kłócić Nirali – odpowiedział spokojnie Zelgadis i obrzucił dziewczynę chłodnym spojrzeniem. – Ktoś taki jak ty z pewnością nie uciekałby przed Nieumarłymi, w końcu znasz się na magii, jednak najwyraźniej martwi cię coś innego… – urwał przypatrując się uważnie swojej rozmówczyni. – Czyżby…?

Nirali przygryzła lekko dolną wargę, wzięła głęboki oddech by coś powiedzieć, ale po chwili tylko westchnęła z rezygnacją.

– Zdaje się, że masz rację – przyznała od niechcenia i odwróciła wzrok. – Nie czuję się zbyt pewnie, gdy gdzieś w pobliżu kręci się ta banda – ostatnie słowo wypluła z wielką pogardą.

– Masz na myśli Mayę, Kireia i pozostałych? – dopytał Zelgadis choć właściwie nie musiał czekać na odpowiedź, wiedział, że chodziło o nich. Sam także nie pałał do nich sympatią.

– Taaa… – mruknęła. – W końcu, dla tych zidiociałych hipokrytów jestem tak jakby zdrajczynią – wyznała, a malutki cyniczny uśmieszek pojawił się na jej bladej twarzy. – To dlatego cię wezwałam. Od czasu, gdy się rozstaliśmy obserwowałam cię i w miarę możliwości ułatwiałam wam drogę. Chodzi mi o to, że jeśli kilku Nieumarłych zniknie nie wzbudzi to żadnych podejrzeń… – wyznała, a Zelgadis pokiwał głową ze zrozumieniem.

– To wyjaśnia dlaczego nie widziałem żadnych Nieumarłych od naszego ostatniego spotkania – stwierdził i pozwolił jej kontynuować.

– Cóż, do tej pory wszystko szło dobrze, nawet się odłączyliście od Kireia, a to akurat była świetna decyzja, ale… – urwała i spojrzała poważnie na Zelgadisa.

– Ale?

– Ale nie mogłam nic zrobić, gdy pojawił się Ira – dokończyła szeptem. – Wybacz, ale nie mogłam wam wtedy pomóc, bo natychmiast zostałabym zdemaskowana, a wtedy… – Zelgadis domyślił się, że Ira to demon, który dziś ich zaatakował. Drgnął lekko na wspomnienie tamtych krwistych oczu żądnych mordu.

– To w porządku – stwierdził zanim Nirali zdołała opowiedzieć mu o okropnych konsekwencjach zdrady demonów, sam mógł sobie je wyobrazić. – Nie winię cię, właściwie to jestem ci wdzięczny, że nam pomagasz. Poza tym, zdaje się, że nikomu nic się nie stało. Amelia gdzieś przepadła, ale Maya wydawała się być pewna, że Kirei ją przyprowadzi… – wyjaśnił i zmęczony usiadł na zniszczonej szafce stojącej przy drzwiach jednocześnie ocierając dłońmi twarz.

– Ta, z nią wszystko dobrze, musiałam ją tylko troszkę postraszyć magią. Twoja dziewczyna wymyśliła sobie, że pójdzie dalej sama – prychnęła rozbawiona i pokręciła głową najwyraźniej wierząc, że taki wyczyn byłby kompletnie niemożliwy. – Później zjawił się ten białowłosy debil i och, o mało nie zwymiotowałam, kiedy wyznawał jej swoją miłość… – zszokowany Zelgadis spojrzał na nią, ale nie był w stanie nic z siebie wydusić. A więc stało się, pomyślał i poczuł jak nagle ogarnia go przygnębienie.

– Czy oni…? – zapytał w końcu siląc się na obojętny ton głosu. Nirali spojrzała na niego zaskoczona.

– Nie sądziłam, że te teksty o twojej dziewczynie mają jakiekolwiek pokrycie w rzeczywistości, inaczej mówiąc, nie myślałam, że w ogóle się tym przejmiesz – wyjaśniła wciąż dziwiąc się reakcją chłopaka.

Zelgadis spojrzał na nią i nagle dotarło do niego znaczenie usłyszanych właśnie słów. To oczywiste, jak piękna księżniczka mogłaby być z takim potworem jak on? Z chimerą, która nawet nie wygląda jak człowiek. Nigdy nie znajdzie lekarstwa na tę klątwę i zawsze będzie musiał być sam. Czas, by wreszcie się z tym pogodził. Lepiej byłoby dla Amelii, gdyby mogła być z kimś, na kogo zasługuje, przynajmniej z człowiekiem.

– Masz racje, to kompletne bzdury – powiedział w końcu, a jego twarz przybrała wyraz nieprzeniknionej maski obojętności. – Jednak, nie po to mnie tu wezwałaś – stwierdził podnosząc się z szafki i unosząc dumnie głowę w oczekiwaniu.

– Ta… – mruknęła białowłosa najwyraźniej nieco speszona własnym zachowaniem. – Chodzi o to, że nie powinieneś ufać Kireiowi ani reszcie z jego grupy.

– Też mi nowość – parsknął cynicznie i wzruszył ramionami. – Wiem o tym od samego początku, gdy tylko przybyłem do tego świata!

– Kirei, a już tym bardziej Maya, nie mogą się dowiedzieć, że jesteś dzierżycielem Bliźniaczego Ostrza, najlepiej będzie jeśli wcale nie będziesz używał przy nich miecza – wyjaśniła spokojnie. – Poza tym, myślę, że skoro posiadacie magiczny potencjał to Maya może zechcieć was wykorzystać jako pomoc w poszukiwaniach drugiej Łzy Matki Koszmarów. Teraz kiedy odnaleźli piątą kapłankę…

– Piątą kapłankę? – Zelgadis uniósł lekko brew, czyżby miała na myśli…?

– Błagam cię Zelgadisie! Rusz trochę głową! A myślisz, że kim jest ta czarnowłosa dziewczyna, którą tu przyciągnęli? Nie chce mi się wierzyć, że pięciu boskich kapłanów po tym, gdy w końcu są w komplecie, nie wykorzystają tego na jak najszybsze odnalezienie Łzy. Dzięki temu mogliby scalić boskie cząstki, które Boski Władca w nich zapieczętował i ten mógłby odrodzić się na nowo kończąc jednocześnie wojnę w tym świecie!

A więc jednak Lillya była piątą kapłanką, pomyślał Zelgadis i w końcu w jego głowie wszystko zaczęło układać się w jakąś całość. Kiedy dziś miał okazję zobaczyć jej przerażającą, mroczą moc, gdy atakowała demona Irę w życiu by nie pomyślał, że może to być boską cząstką. Przez głowę przeszła mu legenda, którą usłyszał od Nirali, mówiąca o tym, że przed śmiercią Boski Władca zapieczętował kawałki siebie w ciałach pięciu śmiertelników. Kirei, Maya, Tamaki, Daiki i teraz Lillya – to daje pięć. Teraz kiedy są w komplecie to oczywiste, że zrobią wszystko, aby odnaleźć Łzę i ponownie ożywić zapieczętowanego w nich boga. Z drugiej strony, co w tym złego? Nie miałby nic przeciwko, gdyby ludzie w tym świecie w końcu zaznali spokoju i wolności. Zelgadis zaczął intensywnie analizować całą sytuację, aż w końcu zaczęła do niego docierać brutalność owego położenia.

– Niemożliwe! – syknął w końcu, gdy zrozumiał dlaczego Maya nie może dowiedzieć się, że dzierży w swoich dłoniach Bliźniacze Ostrze.

– Już rozumiesz? – zapytała łagodnie Nirali i podeszła łapiąc go delikatnie za ramię. – Jeśli oni się dowiedzą, nie pozwolą ci odejść. Miecza nikt nie może ci odebrać więc z pewnością znajdą jakiś sposób by zmusić cię, abyś był im posłuszny i go dla nich używał! – Zelgadis natychmiast pomyślał o Amelii i zrozumiał, że tylko tak byliby w stanie go zmusić do czegokolwiek. Z obawą spojrzał na Nirali, która stała przed nim z opuszczoną głową. – Dobrze myślisz, nie zawahają się poświęcić ani ciebie, ani tych, których kochasz, oczywiście wszystko by zakończyć wojnę… – wyszeptała i puszczając jego ramię podeszła do okna. Zelgadis poczuł prawie namacalnie smutek jaki od niej bił.

– Ciebie to spotkało, prawda? – zapytał stając za jej plecami. Powiedziała wcześniej, że jest zdrajczynią, ale zdaje się, że była tylko ofiarą.

– On wciąż żyje Zelgadisie – w głosie Nirali zabrzmiała nagle odległa tęsknota, a ona sama stała się krucha i bezbronna. Z twarzą uniesioną w stronę czarnego nieba objęła swoje ramiona i cicho dodała: – Nie chcę żebyś skończył jak ja.

– To dlatego mi pomagasz? – zapytał cicho, a gdy ta odwróciła się znowu poczuł, że jej błękitne oczy są mu znane choć nie wiedział skąd, nie potrafił sobie przypomnieć. Jej twarz była poważna, gdy przyglądała mu się przez długą chwilę. W końcu wkradł się na nią smutny uśmiech, ale nie odpowiedziała na zadane pytanie.

– Widzisz Zelgadisie, mój ukochany nie jest nikim niezwykłym i ja też nie byłam, a przynajmniej jeszcze wtedy nie wiedziałam. Poznaliśmy się jako dzieci, aż pewnego dnia okazało się, że nasze uczucia dojrzały i stało się… – kolejny uśmiech wkradł się na jej twarz. – Naprawdę, to była niezwykła miłość. Mieszkałam wtedy w tej samej świątyni, w której ty teraz, a Kirei i Maya już wtedy dowodzili ocalałymi. To było jakieś trzy lata temu, Kirei miał wtedy szesnaście lat, był dzieciakiem, zresztą jak cała reszta. Jednak, jako boscy kapłani posiadali niezwykłe umiejętności, które sprawiały, że ludzie czuli się przy nich bezpiecznie. To właśnie Kirei zdolny jest to tworzenia barier, a jedna z takich barier ochrania świątynie. Dzięki temu Nieumarli nie mogą do niej wejść. Nie powiem, to całkiem praktyczna zdolność… – pokiwała lekko głową. – Wszystko się zmieniło, gdy pewnego dnia grupa zbieraczy, w której byliśmy my, została zaatakowana przez Irę. Rozpoznał wtedy mój miecz… – dokończyła i przez długą chwilę milczała. – Nie miałam wyboru. Oni go porwali, teraz trzymają w Dworze Śmierci i jak zapewne wiesz, żywy stamtąd nie wyjdzie jeśli sami go nie uwolnią. Musiałam go chronić – Zel nagle dostrzegł przed sobą Nirali, ale zupełnie inną niż tą, którą poznał pierwszego spotkania. Ta Nirali była dobra, pragnęła chronić tych, których kocha, zupełnie jak on sam.  – Po prostu obiecaj mi, że ty nie dasz się wciągnąć w to bagno i uciekniesz stąd zabierając przyjaciół.

– Masz moje słowo – powiedział, ale w myślach układał już plan.

Updated: 2 Lipiec 2021 — 22:59

16 Comments

Add a Comment
  1. Woooo Tak dawno cię nie było, że aż nie wiem co powiedzieć *łezka*
    Zel z Nirali są jak takie urocze Tsundere rodzeństwo ;D W sumie mało jak na taką przerwę xo
    Co do bloga nic mu nie jest xD po prostu zniknęło mu onet z adresu, wcześniej przekierowywało automatycznie ale ostatnio już nie chce ~~
    Pozdrawiam i życzę weny ^ ^

    1. Haha Nat, wiesz kiedyś trzeba odkryć swoją wrażliwszą stronę osobowości. ;D
      Wiem, że długo mnie nie było, ale cóż mogę poradzić, taka już jestem. 😉

      1. Taki bunt na co pół roczny rozdział :p
        Nikt od ciebie nie trenuje lepiej naszej cierpliwosci 😀

  2. Już straciłam nadzieję, że kiedykolwiek się jeszcze pojawisz. ;d Intryguje mnie ten plan. Mam nadzieje, że następnym razem nie każesz na siebie tak długo czekać:)

    1. Spokojnie, kiedyś już obiecałam, że dokończę opowiadanie więc to na pewno się wydarzy. 😀 Obecnie jestem w trakcie pisania streszczenia z opowiadania, bo przy moim tempie pisania to byłabym w szoku, gdyby ktoś pamiętał o wszystkich wątkach. :)

      1. Dziwnie się czyta ten komentarz po 9 latach :-P:-P

        1. Co Ty tu robisz kobieto?! Jak tak teraz sama przeczytałam nasze komentarze, to w sumie niewiele się zmieniło. 😀 Moja obietnica odnośnie do dokończenia opowiadania pozostaje aktualna. A co do tempa, no nie wiem, chyba są małe postępy, zważywszy na niektóre lata w przeszłości. ;D. Dziękuję, że jesteś tu ze mną od tak dawna! <3 Choćby i jedynie dla ciebie, dokończę to pisać. ^^

          1. Czytam od początku :-) przy okazji dowiedziałam się, że jestem z tobą od 2009 roku, jeszcze pod innym loginem był mój pierwszy komentarz

          2. Na razie najdłuższa przerwa jaką znalazłam liczyła dwa lata

          3. Serio to już od 2009? Wow… Jestem naprawdę pod wrażeniem, że zaglądałaś tu przez wszystkie te lata. Pod jakim loginem pisałaś wtedy? Śmieszne jak pomyślę sobie ile rzeczy w tym czasie wydarzyło się w naszych życiach. Jeśli wyłapiesz jakieś fabularne głupoty to pisz proszę. Starałam się ich unikać, ale przez tyle lat napewno mogło się coś trafić. Kiedy sama czytam od początku też nie widzę wszystkiego, bo pewne rzeczy mają już po prostu wyjaśnienie w mojej głowie (jakkolwiek dziwnie to brzmi ;D).

          4. Jeden komentarz był pod loginem blameless. Jakąś małą lukę fabularna widziałam ale nie przypomnę sobie, w którym miejscu. A skoro jej nie pamiętam, to nie była widocznie znaczącą

          5. <3 Ok, to trochę mnie uspokoiłaś, jeśli nie wyłapałaś tych dziur bardzo dużo to może jeszcze zmieszczę się w granicach normy. ;)

  3. Pierwszy czytelnik na blogu. Jejku dziękuje że odwiedziłaś <3 Jednak mój nie dorasta twojemu blogowi do pięt. Twój styl i sama historia…istny geniusz *.*

  4. W komentarzu pod jednym z moich opowiadań napisałaś, żebym wpadła w wolnej chwili, więc jestem;) Szczerze mówiąc,pozytywnie mnie zaskoczyłaś. Wciągnęłam się w twoją historię i przeczytałam wszystkie rozdziały jednym tchem. Naprawdę dobrze piszesz, czekam na więcej i serdecznie pozdrawiam;D

  5. *^* A ja będę niecierpliwa! (no bo ktoś musi, nie?) Świetnie piszesz i cierpię nieprawdopodbne katusze czekając na kolejny odcinek T^T Się zaraz zapłaczę! Waaaa… będą jeszcze jakieś bardzo romantyczne wątki, czy… ‚That is a secret ;>’ ? *^* <—- zaszkolne oczka i smutny pyszczek

    1. Dziękuje Kochana za dobre słowa, są bardzo motywujące. ;D Rozdział mam już w 3/4 napisany także jutro (a właściwie już dziś) będzie. :) Wątki romantyczne – oczywiście, że tak, w końcu cała ta historia to tak jakby romans przygodowo dramatyczny. ;D Nic więcej nie zdradzę. Na pewno dużo jeszcze przed Zelem i Amelią, lepszych i gorszych momentów a na dodatek w całość wmiesza się Kirei i Nirali. Zamierzam także rozwinąć wątek Liny i Gourrego, bo trochę odsunęłam ich na boczny plan. Ti tyle ode mnie. ;D

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

© 2018 Frontier Theme